Nieznajomość lokalnych przepisów nie zwalnia z odpowiedzialności. Jeśli więc przyznawać się do niewiedzy, to tylko w kontekście głębokiej skruchy za wykroczenie, gafę czy też nieporozumienie, do których doszło z naszego powodu. A już nigdy - przenigdy - nie wolno wypowiadać ocen krytycznych wobec praw czy zwyczajów kraju, w którym przebywamy, przy czym dotyczy to nie tylko przedstawicieli miejscowej władzy, ale i innych jego obywateli. Zawsze możemy przecież zostać "zgaszeni" prostym zdaniem: "Jak ci się u nas nie podoba, to czego tu szukasz...?"Przepisy są rozmaite, policjanci - tacy samiObowiązujące w różnych krajach przepisy potrafią się znacznie różnić, za to postępowanie policjantów jest bardzo zbliżone. Wszędzie więc cudzoziemiec musi liczyć się ze wzmożonym zainteresowaniem ze strony stróżów prawa. Za to nigdzie policjant nie będzie życzliwy wobec osoby podważającej jego kompetencje, spostrzegawczość czy uczciwość. To zawsze wywoła konflikt, w którym tylko jedna strona ma szanse na wygraną. Z przepisami krajów, które zamierzamy odwiedzić, należy się zawczasu zapoznać. Limity prędkości można bowiem najczęściej sprawdzić, przekraczając granicę, ale jeśli zapomnimy o obowiązku posiadania kamizelki odblaskowej w Portugalii, to może nas to kosztować nawet 600 euro. Poznajmy więc przepisy, a potem szanujmy prawo, bowiem popełnienie wykroczenia może stać się przyczyną dużo większych kłopotów niż w kraju.Nie masz pieniędzy, możesz pójść siedziećZasadą jest (także w Polsce), że mandaty za wykroczenia egzekwowane są od cudzoziemców w trybie natychmiastowym. Policjant może nawet podwieźć nas do bankomatu, ale pieniądze muszą się znaleźć. Jeśli ich nie ma, zaczynają się naprawdę poważne kłopoty. Najłagodniejszą sankcją będzie zatrzymanie dokumentów. Groźniejszą - często stosowaną np. w Austrii i Niemczech - pobranie zastawu rzeczowego (od laptopa aż po... auto), który trzeba potem wykupić. A najgroźniejszą - po prostu aresztowanie do czasu dostarczenia pieniędzy przez rodzinę.W niektórych krajach mandat można "odsiedzieć". To jednak ostateczność - np. w Norwegii tylko za "czerwone światło" można spędzić w areszcie okrągły tydzień.