- Policja zagląda w nadkola samochodów, a potem wystawia mandaty i odbiera dowód rejestracyjny
- Kontrole trwają cały rok, ale to właśnie teraz i jesienią mogą być częstsze
Wyjeżdżając na drogi, nie spodziewamy się, że możemy zostać zatrzymani do kontroli, podczas której policjanci sprawdzą nie tylko dokumenty i naszą trzeźwość, ale też zajrzą w nadkola naszego auta. Tam bowiem ukrywa się usterka, której na pierwszy rzut oka nie widać, a powoduje natychmiastowe odebranie dowodu rejestracyjnego i mandat w wysokości 3000 zł.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPolicja patrzy w nadkola i odbiera dowody rejestracyjne
Szczególnie teraz ta praktyka jest popularna, a to dlatego, że nadeszła sezonowa wymiana opon. Mundurowi sprawdzają więc, czy nasze ogumienie nadaje się do dalszego użytku. Patrzą szczególnie na spękania, bąble i samą wysokość bieżnika, która według prawa musi mieć minimum 1,6 mm. Bardzo istotne jest także to, by na każdej osi opony były takie same, choć z punktu widzenia bezpieczeństwa, wszystkie cztery powinny być identyczne i równomiernie wytarte.
Kontrola policjantów kończy się niestety tym, że możemy też dostać zakaz dalszej jazdy ze względu na niesprawność techniczną. Wówczas jedynym wyjściem jest laweta, a przecież łatwo tego uniknąć.
- Przeczytaj także: Już od jutra zmiana dla kierowców. Nagrywanie wyłącznie po złożeniu wniosku albo kara
Przypilnuj stanu auta. Policjanci nie będą mieli czego szukać
Podczas wymiany opon trzeba po prostu zobaczyć, w jakim są stanie i jak wysoki jest bieżnik. Część kierowców o to dba, wulkanizatorzy też mogą o tym wspomnieć, choć nie muszą. Pamiętajmy więc, że bieżnik musi mieć minimum 1,6 mm, choć zaleca się, by letnia opona miała przynajmniej 3 mm, a "zimówka" 4 mm, by dobrze "wgryzała" się w śnieg i reagowała na mokrej nawierzchni. Najlepiej głębokość sprawdzić na przykład zapałką lub wykałaczką, na której zaznaczymy kreską, dokąd sięga guma. Nie może być też wybrzuszeń i pęknięć na boku opony. Najlepiej zresztą, by opona w ogóle nie była popękana, bo tylko wtedy zapewnia maksymalne bezpieczeństwo.
Dodatkowo, jak już wspomnieliśmy, na jednej osi musi być takie samo ogumienie i to także jest pilnowane przez funkcjonariuszy. Tutaj jedyną taryfą ulgową jest koło zapasowe, które wcześniej zostało założone w miejsce uszkodzonej opony. Lepiej jednak szybko ją naprawić lub kupić drugą, by nie ryzykować.
- Przeczytaj także: Kierowcy będą wozić miarki w samochodach. Sąd uznał, że to wystarczy, by uniknąć mandatu
Masz problem? Jedź do fachowców
Jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości co do stanu swoich opon, nie ryzykuj. Wizyta u wulkanizatora to niewielki wydatek w porównaniu do kosztów nowego kompletu opon, mandatu czy konsekwencji wypadku. Fachowiec oceni stan opon i doradzi, czy można jeszcze bezpiecznie na nich jeździć.