56-latek jechał z nadmierną prędkością pojazdem marki BMW po ul. Puławskiej w Warszawie. Uwagę na niego zwrócili policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, którzy postanowili go zatrzymać do kontroli drogowej. Sprawdzili dane mężczyzny w policyjnych systemach informatycznych. Szybko na jaw wyszło, że ma sporo na sumieniu.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo"Okazało się, że jest on poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania wydanym przez Prokuraturę w Gratz za zgodą tamtejszego Sądu. 56-letni mężczyzna w 2019 roku został skazany przez Sąd w Hamburgu na 12,5 roku więzienia za regularne popełnianie oszustw na tzw. »wnuczka«. Pokrzywdzone przez poszukiwanego mężczyznę osoby w latach 2013 – 2015 straciły ponad 300 tysięcy euro (ok. 1,3 mln zł — przyp. red.)" — czytamy w komunikacie policji.
Zobacz: Powódź na południu Polski. Na tych odcinkach są utrudnienia [MAPA]
Policja zatrzymała go za nadmierną prędkość. Arkadiusz Ł. był poszukiwany
Z danych ENA wynika, że 56-latek działał razem ze wspólnikami. Oszuści najczęściej dzwoniąc do swoich ofiar, podawali się za ich krewnych, którzy pilnie potrzebowali gotówki. Mężczyzna został aresztowany na siedem dni w oczekiwaniu na komplet dokumentów od śledczych z Austrii.
Przeczytaj: Wiemy, kiedy kierowcy pojadą ze Świnoujścia do Czech w 4 godziny. Przełom na S3
Jak nieoficjalnie ustalił dziennikarz Onetu Piotr Halicki, zatrzymany 56-latek to Arkadiusz Ł. ps. Hoss. Według policji to właśnie on miał wymyślić mechanizm oszustwa na "wnuczka". Mężczyzna po raz pierwszy został aresztowany w Polsce w lutym 2017 r. Wtedy Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów uznał, że areszt w jego sprawie nie będzie konieczny i wyznaczył dozór policji. 56-latek nie wywiązał się jednak z niego. Później sąd okręgowy rozpatrzył zażalenie prokuratury i zdecydował o areszcie dla "Hossa". Ten jednak zdążył już uciec.
Sprawdź: Tragiczny wypadek w Warszawie. Technologia EDR pozwoli organom ścigania poznać prawdę
Za Arkadiuszem Ł. wystawiono list gończy. Mężczyzna ukrywał się w wynajmowanym mieszkaniu, zmieniając swój wygląd. Jak podaje TVN24, pomagać miał mu m.in. syn, który w przebraniu robotnika przynosił mu jedzenie.