Jak informuje PAP, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk podczas rozmowy w Polsat News powiedział, że zamknięcie granicy nie jest sprawą prostą i wymaga interwencji Unii Europejskiej. Na granicy każdy pojazd jest szczegółowo kontrolowany przez celników i inspekcję drogową pod kątem tego, czy nie wiezie produktów, które mogłyby posłużyć w budowie czegokolwiek do wykorzystania na wojnie.

"Żeby zamknięcie polskiej wschodniej granicy z Białorusią i Rosją dla transportu było skuteczne, muszą zostać zamknięte przejścia na całej wschodniej granicy Unii Europejskiej i jest to decyzja Brukseli" - powiedział minister infrastruktury.

Potrzebne zamknięcie granic wszystkich państw UE graniczących z Rosją i Białorusią

Dodał także, że nie wystarczy zamknięcie wschodnich granic Polski, a potrzebna jest blokada przejść we wszystkich krajach graniczących z Białorusią i Rosją. Nie tylko u nas tworzą się korki. Na granicy estońsko-rosyjskiej kolejki tirów mają 20 kilometrów.

Adamczyk przypomniał również, że w sobotę unijna komisarz ds. transportu Adiny Valean poinformowała, że wystąpi do władz Unii Europejskiej o takie zamknięcie. "Musimy o to wystąpić, jeśli mamy być wiarygodni w oczach świata, Ukrainy i samej Europy" - powiedział.

Na wschodzie jest dużo polskich ciężarówek

Minister zaapelował również do polskich kierowców za wschodnią granicą, aby wracali i nie jeździli na wschód, ponieważ jest tam niebezpiecznie. Za naszą wschodnią granicą znajduje się obecnie około 3-4 tys. polskich ciężarówek.

Rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś w rozmowie z PAP poinformował, że na wyjeździe z Polski na Białoruś funkcjonariusze odprawili w ciągu ostatniej 12-godzinnej zmiany 160 pojazdów ciężarowych, na przekroczenie granicy czeka ok. 800, a czas oczekiwania wynosi ok. 27 godzin.

Na granicy odbywają się także protesty, które blokują przejazd TIR-ów przez granicę.