GDDKiA musiała sprostować informację o progach zwalniających na autostradach, która błyskawicznie rozniosła się po internecie. News o tym pojawił się na koncie Radia ZET na Twitterze, jednak zabrakło w nim wyjaśnienia. Chociaż brzmi to jak primaaprilisowy żart, progi zwalniające – w istocie – pojawią się na drogach szybkiego ruchu w Polsce. Jednak tylko w specyficznych warunkach.

GDDKiA: progi zwalniające na autostradach mają chronić robotników

Wyjęta z kontekstu wypowiedź Szymona Piechowiaka, rzecznika prasowego GDDKiA, sugeruje, że progi zwalniające na autostradach i ekspresówkach będą montowane na pasach, po których odbywa się normalny ruch pojazdów. To wprawiło niektórych odbiorców w osłupienie. Nietrudno wyobrazić sobie, co wydarzyłoby się, gdyby ktoś, jadąc z prędkością 120 lub nawet 140 km/h, wjechał na taką przeszkodę.

Nowe obiekty infrastruktury drogowej, o których wspomniała rozgłośnia radiowa, faktycznie mają pojawić się na drogach szybkiego ruchu w Polsce. Jednak tylko na pasach awaryjnych, a nie na głównym ciągu drogi. Skąd ten pomysł? Chodzi o poprawę bezpieczeństwa pracowników GDDKiA, a dokładnie zminimalizowanie ryzyka wypadku m.in. podczas naprawy barierek czy ekranów akustycznych.

Zobacz: Postrach kierowców już działa w tunelu na Zakopiance. Kamery łowią "piratów"

Progi zwalniające mogą się pojawić tylko na pasach awaryjnych Foto: Krzysztof Kaźmierczak / Auto Świat
Progi zwalniające mogą się pojawić tylko na pasach awaryjnych

Na Twitterze pojawiło się już oficjalne stanowisko GDDKiA w tej sprawie. Można się z nim zapoznać w załączonym poniżej poście. Czasami kontekst ma ogromne znaczenie – i tak jest właśnie w tym przypadku.

Sprawdź: Jechałem w konwoju transportującym maszynę TBM. Nie było tak różowo