- W dokumencie z 2017 r. czytamy: "Zaobserwowane prędkości pojazdów przejeżdżających przez przejście były dużo większe od 50 km na godz., w związku z czym najechanie na pieszego w tym miejscu grozi wypadkiem śmiertelnym lub bardzo ciężkim w skutkach dla pieszego"
- Audytorzy zaproponowali, by zainstalować tam sygnalizację świetlną, skrócić przejście dla pieszych i wybudować zatokę autobusową. Ich prośby nie zostały wysłuchane
- Podobnie było w przypadku ul. Sokratesa. Dopiero kiedy w 2019 r. zginął tam 33-letni pan Adam, podjęto decyzję o remoncie ulicy
We wtorek 13 sierpnia około godz. 10:30 miał miejsce wypadek na ul. Woronicza na warszawskim Mokotowie kierowca marki SsangYong uderzył w kobietę na pasach przed przystankiem. Później w panice odbił w stronę grupy stojącej przed przystankiem autobusowym. Zginęły dwie osoby, ciężko ranne jest 3,5-letnie dziecko. Jak poinformowała policja, sprawcą wypadku jest 45-letki Polak, w chwili wypadku był trzeźwy.
— Ranni byli porozrzucani na kilka metrów, leżeli nawet za wiatą — powiedzieli Onetowi kierowcy Miejskich Zakładów Autobusowych, których siedziba znajduje się obok miejsca wypadku. — Tu przed tymi pasami dawno powinny być światła. Regularnie widzimy, jak rozpędzają się tu samochody — dodali.
Wypadek na Woronicza. Można było temu zapobiec
Według raportu Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie w 2023 r. najwięcej wypadków odnotowano na Mokotowie (85), czyli w dzielnicy, gdzie jest ul. Woronicza. W formularzu audytu z 2017 r. przejścia, na którym doszło do tragedii, czytamy, że podstawowym problemem jest to, że jest zbyt długie, ponieważ pieszy musi przejść aż przez cztery pasy.
"Jednocześnie ulica, na której znajduje się przejście, przebiega na odcinku prostym na długim odcinku. Powoduje to rozwijanie przez kierowców bardzo dużych prędkości. Mimo dobrej widoczności pieszego i pojazdów, kierowcy nie zwalniają na dojeździe do przejścia i piesi nie decydują się przekraczać przejścia lub przez nie niemalże przebiegają. Taka sytuacja jest niedopuszczalna, ponieważ może doprowadzić do wypadku. Zaobserwowane prędkości pojazdów przejeżdżających przez przejście były dużo większe od 50 km na godz., w związku z czym najechanie na pieszego w tym miejscu grozi wypadkiem śmiertelnym lub bardzo ciężkim w skutkach dla pieszego" — napisano w dokumencie.
Siedem lat temu zalecano skrócenie przejścia dla pieszych "poprzez wykonanie azyli dla pieszych, wraz z wykonaniem urządzeń wymuszających na kierowcach redukcję prędkości". Wskazano też potrzebę zainstalowania tam sygnalizacji świetlnej. Zwrócono też uwagę na to, że autobusy zatrzymujące się na przystanku zasłaniają widoczność kierowcom i zalecono wybudowanie zatoki autobusowej.
Tragedia na ul. Sokratesa. Musiało dojść do tragedii, by Warszawa zareagowała
20 października 2019 r. 33-letni Adam wraz z żoną i trzyletnim synem szli do parku. Nagle na Bielanach na ul. Sokratesa w rodzinę wjechało rozpędzone stuningowane BMW. Kierowca powinien jechać maksymalnie 50 km na godz., jego licznik pokazywał dwa i pół raza więcej. Pan Adam zginął, w ostatniej chwili odepchnął jeszcze żonę i wózek z dzieckiem, ratując im życie.
Ten wypadek wstrząsnął całą Warszawą. Dopiero po tragedii przebudowano ulicę tak, by w końcu stała się bezpieczna. Skrócono przejścia dla pieszych i zabezpieczono azylem. Poszerzono też dotychczas bardzo wąskie chodniki i wybudowano dwa ronda. Ograniczono też liczbę pasów do dwóch — po jednym w każdym kierunku i rozdzielono w kilku miejscach pasem zieleni. Wcześniej były po dwa pasy ruchu w jedną stronę i bez żadnych barier czy wysepek z roślinnością.