Będzie to efektem podźwignięcia się wytwórcy z tegorocznych strat produkcyjnych spowodowanych kataklizmami w Japonii i Tajlandii. Mimo planowanego wzrostu wygląda na to, że Toyota - czołowy producent samochodów od 2008 roku - straci palmę pierwszeństwa na rzecz amerykańskiego rywala General Motors. To skutek zakłóceń w dostawach spowodowanych marcowym trzęsieniem ziemi w Japonii i powodziami w Tajlandii, które niekorzystnie odbiły się na jej światowej produkcji.
Według szacunków tegoroczna sprzedaż japońskiej grupy, do której należą fabryki Daihatsu Motor i Hino Motors, sięgnie poziomu 7,9 miliona aut, co da Toyocie najprawdopodobniej trzecie miejsce za General Motors i niemiecką grupą Volkswagen.
Japoński wytwórca może odzyskać czołową pozycję na rynku w przyszłym sezonie, po odbudowie potencjału produkcyjnego i uruchomieniu zakładów w takich krajach, jak Chiny czy Brazylia. W ten sposób zdoła sprostać zapotrzebowaniu, na które nie mógł odpowiedzieć w tym roku.
General Motors i VW nie ujawnili swych planów dotyczących sprzedaży w 2012 roku, a Toyota nie opublikowała prognoz na temat całej grupy. "Powodem ich spadku sprzedaży było to, że nie mogli produkować samochodów. Teraz to się zmieniło. Możliwe, że znów powrócą na pozycję lidera" - mówi Satoru Takada, analityk z tokijskiej T.I.W. "Ale wszystko zależy od tego, na których rynkach zanotują wzrost" - dodaje. Wyjaśnia, że Toyota była dominującym producentem w południowo-wschodniej Azji i na Bliskim Wschodzie, zaś w Chinach i Ameryce Południowej musiała stawić czoło większej liczbie konkurentów.
Tymczasem w czwartek agencja ratingowa Moody’s ogłosiła, że może obniżyć oceny japońskiego producenta aut ze uwagi na "prawdopodobieństwo, że proces zwiększania zyskowności Toyoty będzie trwał dłużej niż przewidywano ze względu na silną pozycję jena".
"Na tę presję walutową nakładają się pogarszające się warunki makroekonomiczne na niektórych rynkach, oraz osłabienie konkurencyjności Toyoty związane z kwestiami jakościowymi jej produktów."
Szacunki produkcyjne Toyoty na 2012 rok dotyczą jedynie spółki macierzystej i nawiązują do rekordowego poziomu produkcji z 2007 roku, kiedy z jej taśm produkcyjnych zjechało 8,43 miliona pojazdów. "Wierzę, że można ten cel osiągnąć, zważywszy, że Toyota szybko odbudowuje swą produkcję i wypuszcza na rynek nowe modele" - mówi Lee Hyun-soo, analityk z seulskiej firmy Kiwoom Securities.
"Między Toyotą, GM i Volkswagenem dojdzie w przyszłym roku do zażartej konkurencji o prymat na globalnym rynku" - dodaje.
Do zajęcia pierwszego miejsca w rankingu producentów aut dąży Volkswagen, który do 2018 roku chce sprzedać na całym świecie 10 milionów samochodów. Grupa planuje dostawy na poziomie 7,51 miliona sztuk w pierwszych jedenastu miesiącach tego roku, po osiągnięciu 15-procentowego wzrostu [sprzedaży] w listopadzie. "Cel, jaki sobie postawiliśmy, by osiągnąć sprzedaż na poziomie 8 milionów aut po raz pierwszy jest w naszym zasięgu" - powiedział 16 grudnia Christian Klingler, szef ds. sprzedaży.
Ale jak przewiduje firma konsultingowa HIS Automotive Toyota wyprzedzi VW już w przyszłym roku, osiągając 15-procentowy wzrost sprzedaży (na poziomie 8,42 miliona aut). Z kolei analitycy, firmy LMC, znanej dotąd pod nazwą J.D. Power Forecasting, przewidują, że Toyota będzie odrabiać straty, ale nie prześcignie konkurenta.
Prezes Toyoty Akio Toyoda powiedział, że nie jest zainteresowany , by jego firma została największym producentem aut. Pod względem wartości giełdowej Toyota deklasuje bowiem swoich rywali (111 miliardów dolarów) - to więcej niż GM i VW razem wzięte.
Obawy związane z jenem
W szczytowym okresie 2007 roku Toyota była wyceniana na dwukrotność tej kwoty. Analitycy twierdzili, że ożywienie sprzedaży najprawdopodobniej przełoży się na podobny przyrost zysków przy dzisiejszym kursie wymiany.
"Rynek skupił się jednak na tym, jak (Toyota) ograniczy swe straty w sytuacji, gdy za dolara trzeba zapłacić 77-78 jenów, nie zaś na wzroście planów produkcyjnych tego wytwórcy" - mówi Yoshihiko Tabei, główny analityk Kazaka Securities. "Nawet jeśli zwiększą produkcję pozostaje pytanie w jakim stopniu zwiększy to ich zyski."
Wartość akcji Toyoty spadała w tym roku o 22 procent i o 70 procent w stosunku do poziomu z początków 2007 r., gdy biły cenowe rekordy (za dolara płacono wówczas około 120 jenów). W czwartek walory japońskiego producenta straciły na wartości 0,6 procent na giełdzie w Tokio, której obroty spadły o 0,4 procent.
Toyota, której nie tak dawno zazdrościli wszyscy producenci samochodów, zmagała się w ciągu ostatnich kilku lat z dużymi przeciwnościami - drastycznym spadkiem jakości produkcji, który spowodował wycofanie z rynku ponad 10 milionów aut na całym świecie, nadszarpniętym wizerunkiem i, w konsekwencji, ostrym spadkiem sprzedaży.
Gdy firma wychodziła z dołka 11 marca doszło do trzęsienia ziemi i tsunami. Żywioł zniszczył setki kilometrów japońskiego wybrzeża w północno-wschodniej części kraju. Zmusiło to Toyotę i innych krajowych wytwórców do ograniczenia produkcji na kilka miesięcy.
W październiku podobne szkody u dostawców spowodowała powódź w Tajlandii, co stanęło na przeszkodzie planom, zakładającym odrobienie wcześniejszych strat produkcyjnych.
Produkcja, zahamowana przez tajską powódź, praktycznie wróciła do normy, spadła jednak wydajność fabryk w Japonii i Tajlandii.
Maruderzy wschodzących rynków
Toyota zaczęła pozostawać w tyle również na skutek opóźnienia w wejściu na nowe, otwierające się rynki. Zbyt długo zwlekała też z odpowiedzią na nieoczekiwane zapotrzebowanie na jej produkty na rynkach dojrzałych, takich jak Ameryka Północna. Było to kilka lat przed wybuchem światowego kryzysu finansowego.
Według obecnych założeń Toyota przymierza się do sprzedaży do 2015 roku połowy produkowanych przez siebie aut na wschodzących rynkach, co oznacza blisko 40 procentowy wzrost [w porównaniu z dotychczasowym okresem]. "Na strategię taką wskazują ogłoszone dziś plany ujawniające wartości liczbowe" - mówi rzecznik Amiko Tomita. Zważywszy wzrost notowany na rynkach rozwijających się takich jak Chiny, spowolnienie w Indiach oraz sytuację Europy, pogrążonej w kryzysie finansowym, część specjalistów uważa, że plany Toyoty można uznać za optymistyczne.
"Mając na uwadze wszystkie te czynniki uważam, że niektórzy inwestorzy zbyt sceptycznie podchodzą do tych założeń" - mówi Fujio Ando, starszy analityk z Chibagin Asset Management. "Może być drobna rozbieżność między danymi przedstawionymi przez Toyotę a oczekiwaniami inwestorów" - dodaje.
Japoński producent ogłosił też plany sprzedaży na całym świecie 8,95 miliona samochodów ze znaczkiem Toyoty, Lexusa i Sciona w 2013 roku oraz produkcji 8,98 miliona nowych aut. Nie ujawnił jednak tych prognoz w rozbiciu na poszczególne regiony poza granicami Japonii. W 2012 roku Toyota chce wyprodukować na lokalnym rynku 3,4 miliona samochodów, a sprzedać na nim 1,53 miliona pojazdów.