Po zdaniu egzaminu z teorii, ale przed uzyskaniem prawa jazdy, kursant mógłby jeździć z instruktorem lub z osobą towarzyszącą. Tak jest m.in. w USA, Kanadzie, Australii i 18 krajach Europy. Osobą towarzyszącą mógłby zostać każdy, kto ma prawo jazdy od minimum 3 lat, żadnych wykroczeń ani punktów karnych i ukończył 25 lat. Do drugiej fazy można by przystąpić po ukończeniu 18 lat. Trwałaby od 4 do 6 miesięcy. Zaczynałaby się egzaminem praktycznym. Po zdaniu go świeżo upieczony kierowca otrzymywałby na dwa lata tzw. prawo jazdy na próbę. Mógłby jeździć samodzielnie, ale z pewnymi ograniczeniami, np. tylko 90 km/h na autostradzie, 75 km/h na innych drogach, 50 km/h w terenie zabudowanym. Jego samochód musiałby być specjalnie oznakowany. Faza ta kończyłaby się jednodniowym kursem, na którym kierowcy wpajano by zasady odpowiedzialności na drodze. Trzecia faza trwałaby 18-20 miesięcy. Młody kierowca nie musiałby już przestrzegać ograniczeń prędkości, ale byłby pod nadzorem. Dwa wykroczenia powodowałyby obowiązkowe badania psychologiczne, skierowanie na kurs reedukacyjny oraz wydłużenie okresu próby. Trzy oznaczałyby cofnięcie prawa jazdy. Podobnie byłoby w przypadku jazdy pod wpływem alkoholu. By potem ponownie ubiegać się o prawo jazdy, kierowca musiałby przejść badania psychologiczne, kurs reedukacyjny lub nawet leczenie odwykowe.
Rewolucja w szkoleniu
Naukę kandydat na kierowcę mógłby rozpocząć w wieku 16 lat. W pierwszej fazie odbywałyby się szkolenia teoretyczne i praktyczne z instruktorem nauki jazdy.