W minioną niedzielę policjanci z Kolna otrzymali zgłoszenie o kradzieży czerwonego Fiata Seicento. Właściciel samochodu przekazał funkcjonariuszom, że auto zniknęło z jego posesji w nocy z soboty na niedzielę. Niestety, sam trochę przyczynił się do zaistniałej sytuacji, bo Fiat nie tylko był otwarty, ale miał też w środku kluczyk.

Nieletni z Kolna urządzili sobie nocny rajd

15-latek i jego starszy o rok kolega nie mogli przepuścić takiej okazji. Chcieli poczuć się jak dorośli, więc wyprowadzili czerwone Seicento z podwórka. Aby nie spalić planu na panewce hałasem pracującego silnika, uruchomili auto dopiero na drodze.

Zgubny przystanek. Kamery na stacji nagrały nastolatków Foto: KPP Kolno
Zgubny przystanek. Kamery na stacji nagrały nastolatków

Zanim ustawili się na starcie swojego wyimaginowanego odcinka specjalnego, podjechali na stację paliw, by uzupełnić bak. Tam zostali uwiecznieni na nagraniu kamer z monitoringu. Gdy auto było już zatankowane, wyruszyli na nocną przejażdżkę po okolicy. Niestety, wymagająca trasa "oesu" w pobliskim lesie przerosła umiejętności młodocianych "rajdowców" – w pewnym momencie Fiat zsunął się ze skarpy i dachował.

Sprawdź: Używane auto w cenie roweru z marketu. Mocne i słabe punkty Fiata Seicento

Policjanci z Kolna nie szukali długo samochodu

Nastolatkom wprawdzie nic się nie stało, ale nie można powiedzieć tego samego o Fiacie Seicento. Auto nie nadawało się do zwrotu właścicielowi, tym bardziej że był to samochód należący do... ojca jednego z nich. Nie było rady, w życie musiał zostać wcielony plan B. Z uszkodzonego Fiata zniknęły tablice rejestracyjne, a nieletni wrócili do domów na piechotę.

Fiat Seicento ukradziony i rozbity przez nieletnich Foto: KPP Kolno
Fiat Seicento ukradziony i rozbity przez nieletnich

Zobacz też: Kierowca Ferrari nie nacieszył się długo nowym nabytkiem. Rozbił je po 3 km

Już dwa dni później kolneńscy policjanci odnaleźli w lesie poszukiwane Seicento i ustalili, kto stał za tajemniczym zniknięciem. Młodociani kierowcy za nocny rajd przez las odpowiedzą przed sądem rodzinnym, ale to zapewne nie koniec przewidzianych dla nich konsekwencji. Ktoś przecież musi odkupić albo odpracować zniszczony samochód.