Bezpieczeństwo jest najważniejsze i to za wszelką cenę – to motto Komisji Europejskiej, która zamierza wymusić na producentach samochodów stosowanie aż 19 nowych systemów zmniejszających prawdopodobieństwo wypadku. Oczywiście, gdy będą one w standardzie nawet w autach miejskich i kompaktowych, to spowodują zdecydowane podwyższenie ceny tych samochodów.

Jakie systemy znajdują się na liście przygotowanej przez władze Unii Europejskiej? To m.in. automatyczny układ awaryjnego hamowania oraz system sygnalizujący bezwiedne opuszczanie pasa ruchu – są one już obowiązkowe w nowych autobusach.

Inne propozycje KE to tempomat samoczynnie określający prędkość jazdy i wykrywający innych użytkowników drogi, czy też system wykrywający zmęczenie kierowcy albo alarmujący o samochodach znajdujących się w tzw. martwym polu bocznych lusterek. Rozwiązania te mogą być obowiązkowe nie później niż za pięć lat.

Dodajmy, że część z nich sporo kosztuje. Przykładowo asystent „martwego pola” do VW Golfa kosztuje 1,5 tys. zł, aktywny tempomat w Seacie Leonie to wydatek około 2,2 tys. zł, a w Audi A3 za aktywny system utrzymujący auto w pasie ruchu zapłacimy co najmniej 3,3 tys. zł. O ile w luksusowych autach kosztujących grubo ponad 100 tys. zł zmiany cen nie będą wielkie, to mocniej dotkną miejskich i budżetowych samochodów. Po wprowadzeniu tych drogich systemów ciężko będzie znaleźć samochody kosztujące mniej niż 40 tys. zł.

Dodajmy jeszcze, że na europejskich drogach w 2015 r. zginęło ponad 26 tys. osób, co oznacza sporą poprawę, bo w 2009 r. liczba ta wyniosła 35 tys. osób, a w 1990 r. – 76 tys. Postęp jest więc gigantyczny.