Lubi Pani takie wyzwania jak slalom na śniegu? Czy prowadzenie Suzuki SX4 po górskich trasach to była czysta adrenalina, czy kontrolowana technika jazdy?

Slalom na śniegu był świetną zabawą, bo odbywał się na specjalnie przygotowanym do tego celu torze. Wyścig dodatkowo wzmógł poziom adrenaliny. Mogłam zaszaleć i choć raz pojeździć w inny sposób niż na co dzień. Prywatnie bardzo ważne jest dla mnie bezpieczeństwo, zarówno moje, jak i współuczestników ruchu, dlatego jeżdżąc np. po górskich trasach, nie wykorzystuję wszystkich możliwości samochodu. Zostawiam je na sytuacje, których nie jestem w stanie przewidzieć, staram się jeździć bezpiecznie i minimalizować ryzyko poślizgu.

Rola kierowcy testowego to dla Pani nowość. Czy to zadanie aktorskie było trudniejsze, czy łatwiejsze niż role w filmach?

Ponieważ był to mój pierwszy kontakt z tego rodzaju sposobem jazdy, musiałam poświęcić chwilę na "wyczucie" samochodu i zorientowanie się w jego reakcjach na śliską nawierzchnię. Sprawiło mi to wiele radości. Abym mogła jednak poczuć się w roli kierowcy tak dobrze jak na teatralnych deskach, musiałoby upłynąć trochę czasu. Ale przecież trening czyni mistrza!

Czy napęd 4x4 "skradł" Pani motoryzacyjne serce?

Zdecydowanie tak! Uwielbiam poczucie bezpieczeństwa i mocy, które daje ten napęd. Niestraszne mi są wtedy ostre podjazdy, zakręty i brak miejsca do parkowania... (śmiech)

A propos serca - kiedyś zadała Pani pytanie astronautom przebywającym na stacji kosmicznej: "Czy w kosmosie możliwy jest romans?". A czy jest możliwy romans za kierownicą?

Myślę, że w warszawskich korkach flirt jest jak najbardziej możliwy. Głównie ze względu na czas, który kierowcy spędzają ze sobą (śmiech). A tak na poważnie, to bardziej cenię sobie uprzejmość za kierownicą aniżeli "mrugnięcie oczkiem".

Dla wielu widzów jest Pani przede wszystkim serialową Helą i zwyciężczynią "Tańca z gwiazdami". Czy dlatego na wiosnę wraca Pani do teatru, by uwolnić się od etykietek?

Nigdy od teatru nie odchodziłam, więc nie muszę do niego wracać. Mam ciągłość pracy w teatrze od 11 lat i zawsze starałam się, aby nawet w "najgorętszych" momentach mojej kariery znajdywać czas na teatr. Obecny sezon zdecydowanie jest wyjątkowy i mogę nacieszyć się pracą na scenie. We wrześniu brałam udział w premierze "Królowej piękności z Leenane", potem w grudniu była komedia "Zamknij oczy i myśl o Anglii" oraz koncert "Odjazdowa Europa", a teraz w warszawskim Teatrze Komedia premiera "Wydmuszki". Myślę więc, że widzowie mają sporo okazji do oglądania wielu "twarzy" Anny Guzik i nie grozi mi telewizyjna etykietka.

O sztuce "Wydmuszka", w której wystąpi Pani w Teatrze Komedia, głośno już w całej Warszawie. Najwięcej emocji budzi zapowiedziany wątek erotyczny, ale  w sztuce nie zabraknie ponoć także czarnego humoru. Jak idą ostatnie próby przed premierą?

Ów wątek erotyczny został nadmiernie rozdmuchany. Jest to przede wszystkim mądra komedia o dwóch kompletnie różnych kobietach, które znalazły sie w potrzasku za sprawą dotychczasowych wyborów życiowych. Na szczęście dostały drugą szansę od losu i zawalczyły, aby zmienić swe życie. Ponieważ jesteśmy tuż przed premierą, nie chcę zapeszać, opowiadając o realizacji. Zapraszam jednak serdecznie wszystkich czytelników Onetu do teatru i obiecuję, że postaram się Państwa nie zawieść.

Teatr, sztuka łączy ludzi. Aktorów, twórców, widzów, odbiorców. Niezależnie od płci, wieku, koloru skóry. Posługuje się językiem uniwersalnym. Czy wierzy Pani w podział na samochody dla mężczyzn i dla kobiet?

Uwielbiam scenę w filmie "Wojna państwa Rose", kiedy główna bohaterka miażdży swoim wielkim terenowym samochodem ukochane, małe sportowe autko męża. Coś w tym jest, że kobiety lubią duże, terenowe samochody. Może dają nam poczucie siły, może czujemy się w nich bezpieczniej? Ale jestem raczej zwolenniczką teorii, że dopasowujemy samochód do naszego charakteru.

Czy stosuje Pani jakieś "sztuczki", by uczynić z samochodu przestrzeń osobistą? Maskotki, a może ulubione nuty zapachowe?

W moim pierwszym samochodzie stałym pasażerem był Miś - brat bliźniak misia Jasia Fasoli. Był moim powiernikiem i milczącym świadkiem błędów, które popełniałam... (śmiech). Teraz moim towarzyszem podróży jest GPS... Natomiast faktycznie oswajam przestrzeń w samochodzie, lubię mieć wszystko pod ręką.

A czy ma Pani jakieś wypróbowane sposoby na to, by nie stracić pogody ducha w warszawskich korkach?

Głównie słucham muzyki, audycji radiowych. Wykonuję zaległe telefony i wizualizuję sobie, że już jestem w domu... (śmiech)

Zatem życzymy bezpiecznych powrotów do domu i szaleńczych eskapad przy niecodziennych okazjach!

Zumi: szkoły doszkalające kierowców