Na przełomie kwietnia i maja tego roku, otwocki wydział policji do walki z korupcją prowadził śledztwo w jednej z mazowieckich stacji kontroli pojazdów. Jak donosi radio RMF FM, funkcjonariusze mieli zamontować w jej siedzibie kamerę, która przez trzy tygodnie rejestrowała auta wjeżdżające do stacji, oraz to, co działo się w środku.

Łapówka za przegląd?

Stacja wprowadzała dane aut, które przeszły przegląd do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Policjanci porównali dane aut z bazy, z tymi, które zarejestrowała kamera. Okazało się, że w ewidencji komputerowej znajduje się blisko 200 pojazdów, których w ogóle nie było w tym czasie w stacji i nie przeszły przeglądu. Prokuratura podejrzewa więc, że samochody nie zostały sprawdzone pod kątem technicznym, a i tak otrzymały dokument potwierdzający przegląd.

Zobacz: Ciekawostki z bazy CEPiK, czyli jakie pojazdy są rejestrowane w Polsce

Dziennikarze RMF FM donoszą także, że w sprawę ewentualnej korupcji zamieszani mogą być również funkcjonariusze policji. Kamera miała zarejestrować także policyjne radiowozy wjeżdżające do stacji. Nadal nie wiadomo, jaki był powód tych wizyt, ponieważ zgodnie z obowiązującymi przepisami, pojazdy policyjne nie przechodzą przeglądów w "cywilnych" stacjach kontroli.

Bezstronność śledczych

Początkowo sprawą korupcji w stacji mieli zająć się śledczy z pobliskiego Garwolina. Ci jednak poprosili o przeniesienie sprawy do innej prokuratury. Śledczy uznali, że narażeni są na zarzut bezstronności, ponieważ w aferze korupcyjnej pojawiają się nazwiska funkcjonariuszy, którzy współpracują z Prokuraturą Rejonową w Garwolinie.

Diagności będą protestować. Chcą podwyżek za badania techniczne samochodów

Do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów w tej sprawie, a śledczy wyjaśniają, czy prawdą jest, że pracownicy stacji dokonywali fałszywych wpisów do systemu teleinformatycznego CEPiK.

(bs)

Ładowanie formularza...