Czytelnik napisał:

"Gdy widzimy jedną z dwóch sytuacji:

1. Pod osiedlowym sklepikiem stoi grupa młodzieńców trzymających w ręku piwo, lub kubeczki z colą i alkoholem,

2. W miejscu zakazu handlu, starsza kobieta sprzedaje jakieś swetry, warzywa, czy nabiał, to gdy przyjeżdża patrol Straży Miejskiej, którą sytuację określi jako wymagającą interwencji. Oczywiście tę drugą...

Kiedy jestem na Zachodzie Europy, działania Policji i służb porządkowych zawsze wzbudzają mój szacunek i sympatię. Nie ma tam ostentacyjnego pokazywania "kto jest panem" i podkreślania, że osoba umundurowana zna się na przepisach najlepiej. W ostatnich latach zauważyłem, że także polska Policja Drogowa przejmuje te nawyki. Na szczęście wpajana nam przez tyle lat "wyższość mundurowych" nie zaginie. Pielęgnują ją funkcjonariusze Straży Miejskiej.

Scena w której brałem udział rozegrała się w Krakowie przy placu Bohaterów Getta. Nie jest to rejon w którym bywam często, kiedy więc podjechałem (ważne że mój pojazd miał obce numery rejestracyjne) ulicą Solną od strony ul. Nadwiślańskiej i zobaczyłem samochody stojące po prawej stronie prawie obok ściany kamienicy, zdecydowałem się na wjazd na (będący z lewej strony) Plac Bohaterów Getta. Po upewnieniu się, że nie ma znaków zakazujących takiego manewru wjechałem, nawróciłem i czekałem na osobę która szła do samochodu. Jednakże zanim znajomy podszedł, przyjechał patrol Straży Miejskiej. Grzecznie przyjęli moje wyjaśnienia i powiedzieli, że… "postój w tym miejscu podlega karze 100 zł". Ponieważ nie miałem czasu na dyskusje, byłem skłonny zapłacić. Gdy okazało się jednak, że będzie to trwać tyle samo czasu co wypisanie wezwania do siedziby straży, zdecydowałem się na ten drugi wariant w nadziei, że może tam uda mi się udowodnić swoje racje.

Zaskakująca była rozmowa ze Strażnikiem Krakowa. Dowiedziałem się, że nie jest to ulica jednokierunkowa abym mógł stawać z lewej strony. Ponadto na moją sugestię że zamiast zajmować się pojazdem który zaraz odjeżdża, Straż powinna zainteresować się samochodami, stojącymi wokół i nie pozostawiającymi na chodniku wymaganych 150 cm, czy stojącym za znakiem "zakaz ruchu" białym Oplem Combo, usłyszałem od funkcjonariusza iż "nie będzie on chodził z linijką i mierzył, a ponadto nie ja wyznaczam mu zakres obowiązków". Na sugestię znajomego iż samochody stoją również na trawniku, usłyszeliśmy że jest to trawnik prywatny i widocznie właściciel zezwolił na postój.

Niestety przypadek w którym brałem udział dowodzi, że samo ubranie nie uczyni z człowieka fachowca w danej dziedzinie. O ile bowiem w przypadku "drogówki" trudno polemizować na temat przepisów ruchu drogowego, gdyż policjanci na poznanie kodeksu, poświęcili dużo więcej czasu niż przeciętny kierowca, o tyle "Straż Miejska" nie jest nieomylna. Także stwierdzenie funkcjonariusza "pracuję już w Straży dziesięć lat", mające mi uświadomić jego wyższość nad przeciętnym kierowcą, nie przekonało mnie. Nie każdy pracownik szpitala noszący biały fartuch, po dziesięciu latach jest lekarzem…

Ponieważ nie znam na pamięć przepisów ruchu drogowego, zajrzałem do kodeksu. Oto co wyczytałem.

Art. 47. pkt 1 ust 3. Dopuszcza się zatrzymanie lub postój na chodniku kołami jednego boku lub przedniej osi pojazdu samochodowego o dopuszczalnej masie całkowitej nie przekraczającej 2,5 t, pod warunkiem, że  szerokość chodnika pozostawionego dla pieszych jest taka, że nie utrudni im ruchu i jest nie mniejsza niż 1,5 m

Art. 49. pkt 1 ust 1. Zabrania się zatrzymania pojazdu na skrzyżowaniu oraz w odległości mniejszej niż 10 m od skrzyżowania;

Art. 49. pkt 1. ust 7. Zabrania się zatrzymania pojazdu na jezdni przy jej lewej krawędzi, z wyjątkiem zatrzymania lub postoju pojazdu na obszarze zabudowanym na drodze jednokierunkowej lub na jezdni dwukierunkowej o małym ruchu;

Ponadto w rozporządzeniu Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r., w sprawie znaków i sygnałów drogowych czytamy:

§ 2. pkt 1. Znak drogowy pionowy umieszczony po prawej stronie jezdni lub nad jezdnią dotyczy kierujących znajdujących się na wszystkich pasach ruchu;

§ 2. pkt 4. Napis lub symbol umieszczony na tabliczce pod znakiem drogowym stanowi integralną część znaku.

§ 15. pkt 1. Znaki zakazu obowiązują na drodze, na której są umieszczone, chyba że przepisy szczególne stanowią inaczej..

§ 28. pkt 3. ust 1 Zakaz wyrażony znakiem B-36 "zakaz zatrzymywania się" dotyczy tej strony drogi, po której znak się znajduje, z wyjątkiem miejsc, gdzie za pomocą znaku dopuszcza się postój lub zatrzymanie,

§ 28. pkt 8. Znak B-35, B-36, B-37 lub B-38 wraz z tabliczką T-26, umieszczony na placu równolegle do krawędzi jezdni, oznacza, że zakaz wyrażony tym znakiem dotyczy strony placu, przy której został ustawiony.

Ponadto na stronach www Straży Miejskiej w Krakowie znalazłem informację:

Do obowiązków strażnika należy w szczególności:

1) przestrzeganie prawa, rzetelne, bezstronne i terminowe wykonywanie poleceń przełożonych,

2) poszanowanie powagi, honoru, godności obywateli i własnej,

3) zachowanie tajemnicy państwowej i służbowej,

4) podejmowanie interwencji w sytuacjach zagrożenia życia, zdrowia lub mienia, a także w przypadku naruszenia dóbr osobistych ludzi,

5) zachowanie uprzejmości i życzliwości w kontaktach z obywatelami, przełożonymi, podwładnymi oraz współpracownikami,

6) stałe podnoszenie kwalifikacji zawodowych,

7) zachowanie się z godnością w czasie pracy i poza nią.

Dowodzi to, że funkcjonariusz nie tylko pobieżnie zna przepisy ruchu drogowego, gdyż parkowanie z lewej strony jezdni jest dozwolone nie tylko na ulicach jednokierunkowych, a znak zakaz postoju, bez dodatkowej tabliczki informacyjnej, nie dotyczy placu. Pobieżnie zna również swoje obowiązki, gdyż widząc tak powszechne łamanie przepisów przechodzi obok nich obojętnie. Chociaż w tym drugim przypadku można przyjąć że "zachował uprzejmość i życzliwość", bo przecież mógł względem mnie zastosować siłę fizyczną w postaci chwytów obezwładniających, kajdanek czy paralizatora elektrycznego.

Jednakże abstrahując od wszystkich subiektywnych ocen, strażnikom pracującym za pieniądze wypracowane przez obywateli, należy przyznać "to ludzie rozsądni i przewidujący". Rozsądni bo wiedzą, że zwrócenie uwagi pijącym alkohol w miejscu publicznym, może zakończyć się niemiłymi konsekwencjami dla nich samych. Przewidujący zaś, dlatego, że większa szansa iż mandat zapłaci właściciel nowego samochodu (zwłaszcza na zamiejscowych numerach rejestracyjnych), niż lokalny posiadacz starego Poloneza."

Czytelnik prosi o zachowanie anonimowości.

Jeśli miałeś podobne lub inne przykre doświadczenia ze stróżami prawa to podziel się swoją opowieścią z nami! Wyślij maila na adres moto@portal.onet.pl. Najciekawsze listy opublikujemy!