• W Polsce z brakiem zawodowych kierowców borykają się zarówno miejscy przewoźnicy, jak i firmy prowadzące przewozy autokarowe
  • Na rynku kierowców brakuje młodych ludzi i w przeważającej większości pozostają osoby w średnim i podeszłym wieku
  • Praca kierowcy wiąże się także szeregiem trudności i wyrzeczeń
  • Obecnie brak jest jakichkolwiek przepisów, które zabraniałyby pracy na stanowisku kierowcy zawodowego po przekroczeniu pewnego limitu wieku
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Katastrofa z udziałem polskiego autokaru, do której doszło w sobotę (6 sierpnia) w Chorwacji, rzuca nowe światło na obecną sytuację na rynku przewozów autobusowych. Zanim przeprowadzono sekcję zwłok kierowcy, który w chwili wypadku prowadził pojazd, pojawiały się plotki o tym, że możliwą przyczyną zdarzenia mogło być zaśnięcie za kierownicą, kierującego autobusem 72-latka. Pojawia się zatem pytanie, czy emeryt może w ogóle prowadzić wypełniony ludźmi pojazd?

Tylko w Polsce obecnie brakuje ok. 50 tys. kierowców autobusów

Zacznijmy od tego, że obecnie nie ma żadnych przepisów, które określałyby górną granicę wieku osób, które mogą pracować jako zawodowy kierowca autobusu. Jedynym wymogiem jest pozytywne zaliczenie badań lekarskich i psychologicznych, ale jak powiedział nam anonimowo jeden z kierowców, to — w niemal zawsze — nie stanowi żadnego problemu. Natomiast prawdziwym problemem, który sprawia, że za kierownice autokarów siadają osoby w podeszłym wieku, jest brak kierowców.

Jak powiedziała nam Agnieszka Kołtunowicz, właścicielka biura podróży Wesley, które m.in. zajmuje się przewozami autokarowymi, obecnie w Polsce brakuje ok. 50 tys. kierowców autobusów. Potwierdzeniem bardzo trudnej sytuacji jest fakt, że problem z obsadą mają nawet miejskie przedsiębiorstwa komunikacyjne (np. w Częstochowie od wiosny niezmiennie brakuje ok. 40 kierowców), które wcześniej nie spotykały się z taką sytuacją, bo oferują pracę na miejscu i zazwyczaj dobry pakiet socjalny.

Najlepszym kierowcą jest ten... którego uda się zatrudnić

Brak kierowców sprawia, że firmy zajmujące się przewozami autobusowymi często biorą kierowców "z łapanki", co potwierdza zarówno Kołtunowicz, jak i anonimowy kierowca autokaru, z którym udało nam się porozmawiać. Na jednej z grup w serwisie Facebook praktycznie codziennie pojawiają się ogłoszenia dotyczące chęci zatrudnienia kierowcy, nawet na pojedyncze wyjazdy. Właścicielka biura Wesley przyznała, że miała szczęście, bo udało jej się zatrudnić dwóch kierowców w wieku ok. 40 i 50 lat.

Ci, którzy nie mają tyle szczęścia, muszą decydować się na zatrudnienie kogokolwiek. W efekcie pracodawcy przeważnie ani nie patrzą na doświadczenie i umiejętności kierowcy, ani na jego wiek. A młodych ludzi wśród osób z prawem jazdy kategorii D, które uprawnia do prowadzenia autobusów, prawie w ogóle nie ma. Jak powiedziała nam Kołtunowicz, to m.in. konsekwencja zmiany pokoleniowej i obecnego podejścia młodych ludzi. Chcieliby pracować na miejscu, mieć czas dla rodziny i na swoje zajęcia, a praca za kierownicą autobusu całkowicie to uniemożliwia.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Zarobki dość wysokie, a chętnych do pracy brakuje

Zarówno właścicielka biura podróży, jak i czynny kierowca potwierdzają, że praca zawodowego kierowcy co prawda wiąże się dość dużymi zarobkami, sięgającymi 7-8 tys. zł netto, ale oznacza szereg trudności i wyrzeczeń. Kierowca niejednokrotnie musi wyjeżdżać z domu na 3-4 dni, czasami nawet na cały tydzień, a także pracować w weekendy oraz święta.

Do tego często dochodzi konieczność "użerania się" z uczestnikami wyjazdu, którzy jak płacą, to wymagają, a niejednokrotnie nawet z pijanymi pasażerami. Mało kto teraz się na to godzi i dlatego wśród kierowców autokarów często można spotkać osoby samotne, po rozwodach lub te, które już "odchowały" dzieci i mają ustabilizowaną sytuację rodzinną.

Zawodowych kierowców do pracy zniechęcają wysokie mandaty

Oprócz niechęci do wielodniowych wyjazdów do rezygnacji z pracy zawodowego kierowcy przyczyniają się również... wysokie mandaty. Jak przekazała nam Kołtunowicz, o ile kierowcy aut osobowych średnio w ciągu roku przejeżdżają ok. 10 tys. km, tak kierowca autokaru 80 tys. km i więcej. A w wielu przypadkach wycieczki prowadzą takimi drogami, że zmieszczenie się w czasie pracy i dojechanie do celu o zaplanowanej godzinie wymaga przekraczania dopuszczalnej prędkości.

Mówiąc o mandatach, trzeba również wspomnieć o karach nakładanych przez Inspekcję Transportu Drogowego (ITD). Teraz inspektorzy i policjanci mogą sprawdzać wykresówki, na których zapisywany jest m.in. czas pracy i odpoczynku kierowcy, do 56 dni wstecz i w przeciwieństwie do dawnych przepisów, kiedy skrócenie odpoczynku lub wydłużenie czasu pracy od 1 do 15 minut wiązało się z pouczeniem, teraz oznacza mandat w wysokości 50 zł. W konsekwencji kierowcy muszą liczyć się z mandatami sięgającymi tysięcy złotych. To samo dotyczy ich pracodawców.

Czy limit wieku dla kierowców autobusów byłby dobrym rozwiązaniem?

O odpowiedź na postawione powyżej pytanie poprosiliśmy zarówno kierowcę autobusu, jak i osobę związaną z procesem szkolenia kierowców. Ten pierwszy wskazał, że bezwzględnie należałoby wprowadzić prawny zapis ustalający wiek, po którego przekroczeniu kierowca mógłby nadal pracować, ale nie mógłby prowadzić już autokarów. Jako przykład podaje rozwiązania ze świata lotnictwa komunikacyjnego, gdzie osiągnięcie limitu automatycznie przekreśla możliwości pilotowania.

Przeciwnego zdania jest pracownik szkoły jazdy (ze względu na obecną gorącą sytuację związaną z wypadkiem w Chorwacji woli pozostać anonimowy), który twierdzi, że to nie byłoby dobre rozwiązanie i eliminowałoby z zawodu wielu doświadczonych pracowników. Jak zauważa, na szkoleniach często widać, że osoby starsze potrafią lepiej funkcjonować jako kierowcy, niż wielu ich młodszych kolegów.

Nie zmienia to faktu, że jak przyznał sam instruktor ze szkoły jazdy, widać, że kierowcy są coraz starsi i że osoby wraz z wiekiem, co jest w pełni naturalnym procesem, w pewnych sytuacjach reagują gorzej niż ludzie będący w pełni sił — m.in. trudniej im się zregenerować i są bardziej podatne na niekorzystne czynniki, które mają wpływ na własności psychofizyczne. A pozostawanie w autokarze przez kilkanaście godzin, nawet gdy się nie prowadzi pojazdu, nie pozwala na prawdziwy odpoczynek, który pozwoliłby w pełni odzyskać siły.

W ocenie instruktora jazdy sposobem na ograniczenie ryzyka byłoby z pewnością zakazanie organizowania podróży, które przewidują kilkunasto- lub kilkudziesięciogodzinną podróż autobusem bez obowiązkowego noclegu, np. w hotelu. Nie ulega wątpliwości, że rozwiązanie to podniosłoby cenę podróży autokarami, ale z pewnością pozwoliłoby również poprawić bezpieczeństwo. Ponadto jego zdaniem, to na pracodawcy powinien spoczywać obowiązek określenia, czy kierowca nadaje się jeszcze do pracy.

Z tym ostatnim będą z pewnością polemizowali sami pracodawcy. Można domyślać się, że będą tłumaczyli, iż zatrudniają kierowców z ważnymi badaniami psychologicznymi (do 60. roku życia trzeba wykonywać je co pięć lat, później co 2,5 roku). Tajemnicą poliszynela pozostaje, o czym mówią sami kierowcy, że każdy wie, gdzie udać się na badania, aby uzyskać pozytywny wynik. Nie powinno to dziwić, bo jak zauważa sam instruktor, nawet wtedy, gdy starsza osoba nie ma takiej sprawności, jak młody kierowca, to i tak niemal zawsze mieści się w widełkach, co przeważnie skutkuje uzyskaniem pozytywnego wyniku.