- Patent polega na częściowym zasłonięciu tablicy rejestracyjnej w taki sposób, aby nawet z bliska nie wyglądało to na świadome działanie kierowcy
- Pomysł nie jest nowy – na polskich portalach sprzedażowych można nawet kupić gotowe zestawy służące do ochrony przed fotoradarami, dodatkowo wyposażone w zabezpieczenie przed policją
- Niestety, te metody nie są legalne i nie są stuprocentowo pewne, wiążą się wręcz z podwójnym ryzykiem
- Istnieją stuprocentowe sposoby oszukania fotoradaru, ale...
Sposób "na liścia" jest bardzo prosty: Do tablicy rejestracyjnej samochodu przyklejamy liść, aby zasłaniał jeden z kluczowych znaków pozwalających zidentyfikować nasz samochód. Zwłaszcza w sytuacji, gdy nie ma już obowiązku posiadania naklejki na przedniej szybie z wydrukowanym numerem rejestracyjnym naszego samochodu, nieczytelność tablicy rejestracyjnej zdecydowanie utrudnia lub wręcz uniemożliwia ukaranie nas mandatem na przykład za przekroczenie prędkości.
Na filmiku widzimy wersję ekonomiczną tego rozwiązania: do przyklejonego liścia umocowane jest żyłka, której drugi koniec przywiązany jest do ramienia wycieraczki. Przy założeniu, że z jakichś powodów zatrzyma nas policja, wystarczy włączyć wycieraczki, aby "przypadkowo" przyklejony liść do tablicy rejestracyjnej "przypadkowo" oderwał się od niej.
Serio, nie warto traktować tego poważnie: podczas jazdy z dużą prędkością (a przecież zamierzamy jechać z niedozwoloną prędkością) liść odpadnie. A jeśli przykleimy go tak mocno, aby nie odpadł, to szarpnięcie żyłką nie sprawi, że liść odleci.
Bardziej profesjonalna wersja tego "systemu" dostępna jest choćby na Allegro I zawiera elektromagnes.
Liść na elektromagnes. Oto metoda doskonała?
Listki wyposażone w elektromagnesy występują w kilku wersjach dopasowanych do pory roku: wiosenno-letnie, jesienne, a także zimowe – w tej ostatniej wersji mamy płytkę imitującą bryłkę śniegu. Jako że tablica rejestracyjna auta wykonana jest z aluminium, a do aluminium magnes się "nie klei", w zestawie musi być płytka z elektromagnesem umieszczana za tablicą rejestracyjną. Jest też okablowanie: przewód zasilający oraz przewód z włącznikiem, który musi znaleźć się w kokpicie auta. Zasada działania systemu jest następująca: jeździmy z liściem, który skutecznie zasłania tablicę rejestracyjną, jednak z bliska wygląda podejrzanie; zbliżając się do patrolu policji, gdy na przykład widzimy wyciągnięty lizak policjanta, naciskamy przycisk, zasilanie się wyłącza, a sztuczny liścia odpada.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby towar ten sprowadzany z Chin miał chociażby przyzwoitą jakość. Tymczasem użytkownicy sztucznych liści są szczególnie narażeni na utratę prawa jazdy: magnez trzyma byle jak i nigdy nie masz pewności, czyli liść wciąż jest tam, gdzie być powinien. A przecież mijasz fotoradary z niedozwoloną prędkością.
I druga rzecz: fotoradary nie zawsze robią zdjęcia od przodu – mogą też je robić od tyłu. To samo dotyczy systemów red light rejestrujących przejazdy na czerwonym świetle oraz odcinkowych pomiarów prędkości. Wypadałoby mieć zatem dwa liście, ale w takim układzie poziom komplikacji gwałtownie rośnie. No i inni uczestnicy ruchu mają znacznie więcej okazji, aby obserwować naszą tylną tablicę rejestracyjną, np. w korku. O "wpadunek" bardzo łatwo.
Co grozi za zasłanianie tablicy rejestracyjnej?
Tymczasem zasłanianie tablicy rejestracyjnej w ostatnim czasie znacząco podrożało. Taryfikatora mandatów oraz punktów karnych są bardzo dobrze przygotowane na "tablicowych cwaniaków". Jest taryfikatorze na przykład pozycja "zakrywanie tablicy rejestracyjnej", do której przyporządkowany jest mandat 500 zł. I nie wykpisz się twierdzeniem, że chciałeś tylko sezonowo ozdobić auto, bo ozdabianie tablic rejestracyjnych również kosztuje 500 zł.
Dla odmiany zwykły brak dbałości o czytelność czystość tablic rejestracyjnych kosztuje 100 zł, na tyle samo wyceniono zasłonięcie tablic przez ładunek – na przykład rowery. Tu nie ma miękkiej gry: zaniedbanie kosztuje 100 zł, oszustwo 500 zł.
Ale zajrzyjmy do rozporządzenia o punktach karnych: za zakrywanie tablic dostaniemy 8 punktów karnych, za ozdabianie ich 5, natomiast za to, że są brudne, punktów nie przewidziano.
Kłopot z liściem? Można posunąć się dalej
Na początek zastrzeżenie: nie polecam tej metody na oszukiwanie fotoradarów, a nawet stanowczo odradzam, choć jest stuprocentowo skuteczna. A jeśli ktoś tak czyni (w końcu od zasłonięcia tablicy rejestracyjnej liściem do delikatnego przerobienia jej droga niedaleka), to radzę zaprzestać. Otóż na Allegro.pl i w innych miejscach można już za 20-30 zł zamówić sobie tablicę rejestracyjną lub za 40-60 zł komplet tablic rejestracyjnych. Za 30 zł firma wydrukuje nam tablicę "kolekcjonerską" z dowolnym ciągiem znaków, z polskimi czcionkami, w kształcie i kolorystyce odpowiadającym normalnym legalizowanym tablicom. W ofercie jest nawet imitacja hologramu. Możecie więc zmienić sobie jedną czy dwie cyferki i mieć pewność, że żaden fotoradar wam niestraszny. Tylko że… to już nie wykroczenie, a przestępstwo.
Kto dokonuje zaboru tablicy rejestracyjnej pojazdu (…) albo w celu użycia za autentyczną tablicę rejestracyjną pojazdu mechanicznego podrabia lub przerabia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Tej samej karze podlega, kto używa tablicy rejestracyjnej pojazdu mechanicznego nie przypisanej do pojazdu, na którym ją umieszczono, albo używa jako autentycznej podrobionej lub przerobionej tablicy rejestracyjnej pojazdu mechanicznego.
Tymczasem w Polsce całkowicie legalne jest korzystanie z niezwykle skutecznych systemów ostrzegających o fotoradarach, punktach pomiaru prędkości itp. Ostrzeżenia generowane są przez oprogramowanie nawigacyjne, a także aplikacje społecznościowe, które głównie temu służą. Jeśli to ci nie wystarczy, zwolnij.