- Tarpan 233 RS z ogłoszenia ma zaskakująco wysoką cenę. To najdroższa oferta na rynku używanych, ale częściowo cenę uzasadnia niespotykana fabryczna blokada tylnego mostu
- Łukasz, właściciel odrestaurowanego "polskiego pikapa", zainwestował dużo czasu w swój samochód, żeby tak teraz wyglądał
- Auto jest od nowości w Polsce, służyło przy hodowli świń, w pasiece, a nawet było wynajmowane nowożeńcom! Teraz jest na sprzedaż
Na zdjęciach z ogłoszenia na OLX-ie Tarpan za 43 tys. zł wygląda naprawdę nieźle. Jest odrestaurowany i sprawia wrażenie, jakby dopiero wyjechał z salonu. Problem w tym, że nawet w czasach swojej młodości "polski pikap" rozpadał się w rękach już w trakcie pierwszych kilometrów po zakupie. Jak będzie z tym egzemplarzem po zakupie?
Tarpan za 43 tys. zł, ale z "ekstrasem"
Rozbój w biały dzień? Już w zeszłym roku, gdy ktoś postanowił wystawić Tarpana za 26 tys. zł na tej samej platformie sprzedażowej, pukaliśmy się w głowę. Tymczasem kilka dni temu na Otomoto pojawił się Tarpan S 237 R za... 29 tys. zł. Ale to jeszcze nic przy nowym rekordziście, który mocno odbiega od średniej rynkowej. Czy znajdzie się chętny na wyłożenie aż 43 tys. zł za Tarpana 233 RS? Jest na to szansa, bo auto ma ciekawą historię i bardzo rzadko spotykane wyposażenie.
Przeczytaj też:
- Przeczytaj także: Historia Tarpana. Dlaczego był tak fatalny?
Skąpy opis w ogłoszeniu zbyt wiele nie zdradza. Pojazd został wyprodukowany przez Fabrykę Samochodów Rolniczych "Polmo" w Poznaniu w 1978 r. i ma pod maską 50-konny benzynowy silnik o pojemności 2,1 l. Sprzedawca uznał, że największym atutem tego egzemplarza jest fabryczna blokada tylnego mostu i ma rację, bo takich aut naprawdę powstało tylko kilka.
"Gratka, perła kolekcjonerska, kilka sztuk wyprodukowanych, rarytas, polecam" – zachwala w ogłoszeniu. Do auta jest dołączona stosowna literatura z epoki – instrukcja obsługi samochodu Tarpan autorstwa inż. Włodzimierza Suchana i książka mgr inż. Romana Skwarka "Tarpan 233. Budowa, działanie, eksploatacja".
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoTarpan w stanie kolekcjonerskim
Zdjęcia karoserii, podwozia i wnętrza pokazują, że auto przeszło kompleksową renowację. Łukasz, właściciel Tarpana, przekazał nam w rozmowie telefonicznej, że pomimo 78 tys. km na liczniku wóz miał świetnie zachowane nadwozie i z zewnątrz wystarczyło tylko odnowić powłokę lakierniczą. Nawet plandeka jest oryginalna, tyle że porządnie doczyszczona.
Dużo gorzej było pod zalaną "lepikiem" karoserią. Komora silnikowa była cała zabrudzona, a wnętrze wymagało zabiegów tapicerskich. Renowacja jednak się udała i Tarpan – najwyraźniej – był wynajmowany jako samochód dla... młodych par.
Zobacz: Pojechaliśmy po "idealnego" Tarpana do Niemiec. Na miejscu zastaliśmy...
Ale 43 tys. zł? Właściciel Tarpana 233 RS tłumaczy tak wysoką cenę ilością pracy, której wymagał polski pikap, by znów wyglądał świetnie (jak na Tarpana, oczywiście!). Paradoksalnie zalanie "lepikiem" sprawiło, że zakonserwowane auto przetrwało kilkadziesiąt lat w niemal nienaruszonym stanie. Ale żeby wyglądało tak jak teraz, trzeba było je całe rozebrać, wyszlifować i ponownie pomalować.
Pierwotnie Tarpan z ogłoszenia służył przy hodowli świń, a potem u kolegi sprzedającego sprawdzał się w roli auta pomagającego w pasiece. Łukasz go odkupił i włożył całe serce w to, by przywrócić 233 RS do stanu niemal fabrycznego. Chciał go wynajmować nowożeńcom, ale młode pary były bardziej zainteresowane jego Warszawą "garbuską". A szkoda, bo odrestaurowany Tarpan to z pewnością świetny sposób na to, żeby wyróżnić się pod kościołem i mieć gwarancję, że żaden z gości nie skradnie uwagi swoim pojazdem!
Teraz zadawać szyku w granatowym Tarpanie może każdy, kto tylko przełknie jego wysoką cenę. Pytanie, czy znajdzie się teraz pasjonat taki jak Łukasz, który zdecyduje się dołączyć 233 RS do swojej kolekcji tylko po to, żeby go podziwiać. Strach przecież wyjechać na drogi tak delikatnym wozem. Jeszcze coś by się rozpadło i Tarpan stracił na wartości...