Serwis autoevolution.com opisał jedną z procedur, którą technikom zafundował amerykański Ford. W przypadku tego producenta dezaktywacja trybu fabrycznego wymaga naciśnięcia przycisku zapłonu aż... 120 razy z rzędu, jeśli dany serwis nie dysponuje odpowiednim komputerem. To żmudny proces, który z łatwością mógłby stać się karą dla praktykantów. A dodatkowo łatwo wyobrazić sobie sytuację, kiedy ktoś jednak się tego podejmie, pomyli się przy liczeniu i przestanie naciskać guzik przy 119. razie. Procedurę trzeba by w takim przypadku powtarzać od nowa.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Nieco lepiej sprawa wygląda w przypadku modeli, które nie są wyposażone w przycisk służący do uruchamiania, ale w klasyczną stacyjkę. Wtedy, aby dezaktywować tryb fabryczny, trzeba uruchomić zapłon jedynie... 60 razy. Jedyna pociecha jest taka, że Ford dla obu tych procedur nie przewidział ram czasowych, tak ja ma to miejsce w przypadku wyłączania trybu transportowego. W takim przypadku trzeba w ciągu dziesięciu sekund pięć razy nacisnąć i zwolnić pedał hamulca oraz dwukrotnie nacisnąć przycisk świateł awaryjnych.

Na poparcie swoich rewelacji autoevolution.com zamieścił niezbyt wyraźne, ale wyglądające na autentyczne, zdjęcie ekranu komputera z widoczną instrukcją dla pracowników serwisów czy dealerów, dotyczącą Forda Explorera, rocznik 2017 z silnikiem 2.3 EcoBoost.

Warto jeszcze wyjaśnić, dlaczego w ogóle taka procedura musi być stosowana. Tryb fabryczny to taki, w którym gotowy samochód opuszcza fabrykę, w której powstał. Zwykle używany jest przez producentów także do testowania pojazdów, jeszcze zanim trafią do salonów sprzedaży. Transport w miejsca przeznaczenia realizowany jest zaś w trybie transportowym. Pozwala on na bezpieczne dostarczenie samochodów oraz na ich długotrwały postój.

Ładowanie formularza...