Kierowca tej ciężarówki okazał się człowiekiem bardzo wielkiej wiary. Inaczej nie wyjechałby na drogę z naczepą bez czterech kół, zamierzając przejechać 400 km i wierząc, że nie zwróci na siebie uwagi służb. Cóż, w rzeczywistości udało mu się przejechać 20 km.

Cała sytuacja wydarzyła się 10 maja na Węgrzech. Wybrakowany zestaw zwrócił uwagę funkcjonariuszy policji wodnej pilnującej spokoju na Dunaju. Mimo że w ich kompetencjach nie leży kontrolowanie ruchu drogowego, to przecież są po to, by ratować i zapobiegać niebezpiecznym sytuacjom. Uznali oni zatem, że stosowne będzie skontrolowanie zestawu bez kół.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Po zatrzymaniu okazało się, że duża naczepa była przygotowana do podróży, jak tylko się da. Dwie osie miała prowizorycznie podwieszone na łańcuchach i pasach, więc w efekcie stała jedynie na dwóch kołach ostatniej osi.

Na tym uchybieniu się nie skończyło. Po weryfikacji jedynych kół na naczepie okazało się, że i do nich można się przyczepić — bieżnik na oponach był zbyt płytki. Sama naczepa straciła ważność przeglądu w 2022 r., ponadto boczna ściana naczepy była wyraźnie pęknięta. Rzecz jasna, w ten sposób na pewno nie przeszłaby przeglądu i stanowiła zagrożenie na drodze.

Kierowca, ciągnąc ten wrak, jeszcze złamał zakaz ciężarowego tranzytu. Ominął autostradę i zamiast tego pojechał drogą wiodącą przez miasto Mohács.

Jak łatwo się domyślić, prowadzący ten zestaw dostał kategoryczny zakaz dalszej jazdy, z naczepy zdjęto tablice rejestracyjne i zabrano dowód rejestracyjny do czasu jej naprawy. Kierowca również dostał mandat. Nie poinformowano o jego wysokości, ale na pewno musiała być znaczna.