Przed wizytą na krajowym obiekcie zawodnicy odwiedzili Czechy, Austrię i dwa razy Węgry. Ci co planowali start tylko w Pucharze Polski musieli czekać aż do połowy czerwca. Słomczyn gościł także zawodnik z Czech, Węgier, Austrii oraz Litwy.

Treningi wolne zapowiadały, że będą to bardzo konkurencyjne zawody. Polacy zaatakowali na treningach we wszystkich dywizjach. W SuperCars W pierwszej trójce był Marcin Wicik (Ford Fiesta) i Piotr Dyjak (Mitsubishi Lancer). W Super 1600 bezkonkurencyjny ponownie był Krzysztof Skorupski w Polo S1600. W klasie SuperNationals najpierw najszybszy był Łukasz Kabaciński, który na Słomczyn zamienił swoje BMW na Renault Clio R3.

W treningu oficjalnym wygrał już co prawda Roman Castoral, ale tuż za nim finiszował Mateusz Tyszkiewicz startujący Oplem Astra. Jak się później okazało nie był to przypadkowy wynik, Mateusz był jedynym zawodnikiem, który nadążał za Romanem Castoralem. Najmłodszy z rodziny Tyszkiewiczów był szybszy od Tomasa Hurta w Citroenie C2 oraz Freudenthalera Klausa w Seacie Ibiza. Warto dodać, że Mateusz przesiadł się do Astry OPC z Fiata Seicento, którym dotychczas ścigał się w klasie narodowej.

Krzysztof Skorupski od początku do końca przewodził stawce klasy Super 1600. Wygrywając dwie kwalifikacje zapewnił sobie pole position w finale A. Mimo iż finał odbył się w mokrych, czyli nowych warunkach dla Krzysztofa Skorupskiego, to polskie Polo 1600 nie dało nawet cienia szansy rywalom.

Krzysztof Skorupski: "Runda w Słomczynie była dla nas najważniejsza z tegorocznych rund Pucharu Europy Strefy Centralnej. Po raz pierwszy miałem możliwość zaprezentowania się w nowej klasie, z nowym autem przed naszą domową publicznością, oraz z nowymi sponsorami na samochodzie - firmą Rohlig Suus, Gminą Błedów oraz wspierającą nas od początku Krainą Kwitnących Sadów. Bardzo się cieszę z kolejnej wygranej. Na początku sezonu gdyby mi ktoś powiedział, że uda mi się wygrać cztery rundy z rzędu, na pewno bym nie uwierzył. Same zawody były dla nas kolejną ważną lekcją. Pojawiły się drobne problemy techniczne z autem, które na szczęście udało się opanować. Pierwszy raz mogłem pojechać tym samochodem na mokrej nawierzchni. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak prowadzi się auto w takich warunkach. Pierwsze zakręty pojechałem bardzo asekuracyjnie, a potem zacząłem cisnąć co pozwoliło na wyrobienie dużej przewagi nad resztą stawki. To ostatnie zawody przed rundą Mistrzostw Europy Rallycross. Mam nadzieję, że uda nam się tam godnie reprezentować nasz kraj i że będziemy w stanie walczyć z najlepszymi jak równy z równym."

W Słomczynie zobaczyliśmy wreszcie start Kamila Sokołowskiego w nowej Skodzie Fabii. Auto zostało zaprezentowane na warszawskiej barbórce, ale dopiero w czerwcu pojawiło się na pierwszych zawodach. Problemy z komputerem oraz zaparowane wnętrze po awarii spryskiwaczy w finale nie dały szansy na lepsze miejsce niż czwarta pozycja.

Teraz zarówno Krzysztof Skorupski jak i Kamil Sokołowski szykują się do startu w Szwedzkim Holjes. Będzie to dla nich najważniejszy sprawdzian w tym sezonie. Ponad 30 aut w klasie pokaże jakie miejsce zajmują w szeregu. Czekamy z niecierpliwością.

Do finału klasy Super Cars w pierwszej linii startowali Alois Holler (Ford Focus) i Harsanyoi Zoltan (Mitrusbihi Lancer). W drugiej linii Polacy czyli Piotr Dyjak i Marcin Wicik którzy w mokrych warunkach upatrywali swoje szanse na atak. Właśnie opady deszczu pozwoliły Łukaszowi Zollowi na dołączenie do finałowej piątki. Startował on w finale B i najlepiej poradził sobie z jazdą na slicku po wodzie. Oberwanie chmury zamieniło tor w lodowisko, woda nie nadążała odpływać z trasy i czteronapędowe auta nie miały żadnej przyczepności.

W finale A woda już nie stała w takiej ilości na torze, ale trasa była cały czas mokra. Jak tylko zaświeciło zielone światło do ataku ruszył Marcin Wicik. Pomarańczowa Fiesta startująca z czwartego pola wskoczyła na pierwszą pozycję. Dalej w stawce do przodu przedzierał się Łukasz Zoll (Subaru Impreza). Dotarł na trzecie miejsce i tym samym zaliczył swoje pierwsze podium w klasie SuperCars. Marcin Wicik jechał po zwycięstwo jednak jeden mały błąd, który popełnił w połowie finału został od razu wykorzystany przez Aloisa Hollera. Polak spadł na drugą pozycję i dowiózł tą pozycję do mety. Zwyciężył Alois Holler. Piotr Dyjak finiszował na piątej pozycji. Olsztynianin jest obecnie liderem klasyfikacji Mistrzostw Polski i trzecim kierowcą klasyfikacji CEZ w SuperCars.

Marcin Wicik: "Zawody były bardzo udane. Po Czechach przebudowaliśmy całe tylne zawieszenie, które sprawiało problemy od kiedy zbudowałem ten samochód. Jest teraz dużo wytrzymalsze i przede wszystkim lżejsze. Zmieniliśmy także przednie hamulce na mocniejsze. Podczas zawodów udało nam się doprowadzić ustawienia zawieszenia i systemu startowego niemal do perfekcji co zaowocowało świetnym startem w finale. Tylko mały błąd pozbawił mnie zwycięstwa w finale. Mimo to jestem bardzo zadowolony z drugiego miejsca w Pucharze Europy Strefy Centralnej a także z trzeciego pod rząd zwycięstwa w Pucharze Polski. Pozostaje mi tylko oczekiwać na wrześniowe zawody rangi Mistrzostw Europy i liczyć na pełną emocji walkę z najlepszymi."

Mateusz Tyszkiewicz był wielką niespodzianką dywizji Super Nationals i finał z jego udziałem zapowiadał się bardzo ciekawie. Niestety deszcz który spadł na ostatnie przejazdy przekreślił szanse na dobry wynik. Zespół nie miał deszczowych opon, a docięty slick nie wiele pomógł. Mateusz spadł na piątą pozycję.

W finale przebudziło się za to Clio Łukasza Kabacińskiego. Zespół uporał się z problemami które nękały auto przez kwalifikacje. Powrócił także wynik, Łukasz finiszował na trzeciej pozycji w klasie. O zwycięstwo walczyli Roman Castoral i Tomas Hurt. Ostatecznie szybszy był kierowca Citroena C2. Ale Roman Castoral nadal pozostaje liderem we wszystkich klasyfikacjach narodowych i CEZ.

Klasa Narodowa wreszcie zebrała sześć aut. Niegdyś najbardziej rozpoznawana klasa i najbardziej oblegana wśród zawodników, teraz przeżywa kryzys. Pozostali już tylko najwierniejsi i najwięksi zapaleńcy rallycrossu. Gościnnie wystartował Piotr Kempa i od razu zabrał się do ataku. Jedynie Konrad Kacprzak mu uciekł, a w drugiej kwalifikacji maksimum atak w wykonaniu Kempy zakończył się kontaktem z barierą i dużymi zniszczeniami. Najpoważniejszą była uszkodzona półoś. Serwis nie miał nowej więc zaczęło się gorączkowe szukanie części. Dawców szukano wśród cywilnych aut, na szczęście team Konrada poratował Piotra częścią zamienną i tym samym wszyscy posiadacze Fiatów Seicento odetchnęli z ulgą.

W finale o zwycięstwo walczył Piotr Kempa, Konrad Kacprzak, Dariusz Sobecki i Jacek Chojnackie. Zaś jako pierwszy linię mety minął ... Paweł Wilczyński. Splot wydarzeń i awaria liderującego Piotra Kempy spowodowały, że Paweł unikając kontaktu stopniowo przesuwał się do przodu. Po przejechaniu Joker Lapa przez wszystkich zawodników to Paweł Wilczyński był na pierwszej pozycji.