Mężczyzna podczas jazdy rowerem jedną ze ścieżek został potrącony przez samochód osobowy, który nie zatrzymał się przed znakiem "stop". W efekcie zdarzenia doszło do wielokrotnego złamania ręki oraz stopy rowerzysty. Tylko z jego pleców wyciągnięto 10 odłamków wytłuczonej przedniej szyby samochodowej. Założono mu ponad 100 szwów. Lekarze w jego ciało wstawili także dwie specjalne szyny. W efekcie na zwolnieniu lekarskim przebywał przez cztery miesiące.

Czytaj: Dziwny wypadek w Warszawie. Nikt nie wie, jak auto znalazło się w Wiśle

Poszkodowany zeznał po wypadku, że podczas uderzenia jego rower został złamany na pół, a on wylądował kilka metrów dalej na twardej nawierzchni. Tym większe było jego zdziwienie, gdy dostał z ubezpieczalni tajemniczy list. Spodziewał się w nim informacji o wysokości przyznanego odszkodowania. Jednak jego treść była całkowicie inna. Ubezpieczyciel firma ICBC domaga się zapłaty 3,7 tys. dolarów kanadyjskich (t.j. prawie 12,5 tys. zł) tytułem strat, które rowerzysta wyrządził samochodowi podczas zdarzenia.

"ICBC uważa, że jechałem nieubezpieczonym pojazdem, czyli rowerem. Dlatego w ocenie ubezpieczyciela podzielam winę. Muszę zapłacić z własnej kieszeni za szkody, czyli naprawienie przedniej szyby kierowcy i wgniecenie maski" relacjonuje w rozmowie z portalem vancouverisawesome.com Bollinger.

Sprawdź: Epickie opanowanie poślizgu w Astonie Martinie Valkyrie za 3 mln dolarów

Winne przepisy

Nadesłane wezwanie do zapłaty to efekt zmiany kanadyjskich przepisów w sprawie ubezpieczeń komunikacyjnych sprzed dwóch lat. Nowelizacja prawa pozwoliła na zmniejszenie stawek ubezpieczenia, ale jednocześnie doprowadziła do zmniejszenia ochrony pieszych, jeśli nie są ubezpieczeni.

Zerknij: Samochodowe gadżety popularne w latach 90. To były prawdziwe hity