Do groźnie wyglądającej sytuacji doszło na brytyjskim torze F1 w Silverstone. Aston Martin Valkyrie wpadł w poślizg i uderzył w bandę toru. Co ciekawe, po spotkaniu ze ścianą, kierowcy udało się odzyskać kontrolę nad inspirowanym F1 samochodem i kontynuować jazdę. Nagranie z tego zdarzenia zostało opublikowane na Instagramie przez fabrycznego kierowcę wyścigowego Mercedesa-AMG i wielokrotnego zwycięzcę 24-godzinnych wyścigów Adama Christodoulou, który tak to skomentował: "Było bardzo blisko. Szczęśliwe zakończenie, niewiele osób zderza się ze ścianą w tym miejscu i ratuje sytuację"

Przyznajemy, że jesteśmy dość sceptycznie nastawieni do wszystkich treści publikowanych w prima aprilis, a właśnie wtedy ukazało się to nagranie. Ale to wcale nie oznacza, że musi być nieprawdziwe. Wideo zostało opublikowane przez prawdziwego zawodowego kierowcę wyścigowego i pochodzi z niezależnego toru. Trzeba przyznać, że w tym przypadku kierowca wykazał się niesamowitymi umiejętnościami i uratował Valkyrie przed totalnym zniszczeniem. "Złapanie" poślizgu w maszynie, która dysponuje bardzo dużą aerodynamiczną siłą docisku, jest niezwykle trudne. Wszystko dlatego, że gdy taki pojazd wpada w poślizg, to aerodynamika przestaje działać tak, jak powinna i bolid zachowuje się zupełnie inaczej niż jeszcze sekundę wcześniej, kiedy opór powietrza dociskał go do asfaltu.

Tym razem nie obejdzie się bez kosztownej naprawy (nadwozie Astona zostało całkowicie zbudowane z włókien węglowych), ale auto przynajmniej uniknęło całkowitego zniszczenia. Należy pamiętać, że ten supersamochód kosztuje ponad 3 mln dolarów. Ile konkretnie? Tego niestety nie wiemy, bo dane podawane przez różne źródła są rozbieżne. Wiemy natomiast, że co najmniej jeden taki samochód został zamówiony w Polsce.

Aston Martin Valkyrie jest napędzany wolnossącym V12 o pojemności 6,5 litra oraz silnikiem elektrycznym. Razem wytwarzają one 1150 KM przy 10500 obr./min i 900 Nm momentu obrotowego 6000 obr./min. Ceny zaczynają się od 3 mln dolarów.