• W Rosji brakuje substancji potrzebnych do produkcji benzyny wysokiej jakości
  • Problemem są ukraińskie ataki na rafinerie, ale też potrzeby gospodarki wojennej, która opiera się na jednym kluczowym składniku
  • Rozważanym rozwiązaniem problemu jest powrót do norm związanych ze składem benzyny obowiązujących przed 2016 rokiem

Rosyjski problem paliwowy ma wynikać z tego, że wśród uszkodzonych rafinerii znajdują się także te stosunkowo nowoczesne, dostosowane do produkcji benzyn najwyższej jakości, która "pasuje" także nowoczesnym samochodom spełniającym normy Euro 5 i Euro 6.

Rosyjskie rafinerie budowane były w latach 40. i 70. XX wieku, jednak większość z nich przeszła głęboką modernizację na początku XXI w. W 2016 r. Rosja była już gotowa, aby znacząco zaostrzyć normy jakościowe i środowiskowe związane z produkcją benzyn – zakazano m.in. stosowania w produkcji dodatków przeciwstukowych (zwiększających liczbę oktanową) uznanych za niebezpieczne dla zdrowia i szkodliwe dla środowiska. Ograniczono też zawartość siarki w paliwie, która nie tylko jest substancją szkodliwą dla środowiska, lecz także zabójczą dla nowoczesnych silników wyposażonych w bezpośredni wtrysk paliwa.

Po co obniżać normy środowiskowe dla paliw?

Reuters podaje, że dzięki obniżeniu norm środowiskowych obowiązujących w produkcji paliw rafinerie starszej generacji byłyby w stanie wyprodukować dodatkowe 10 proc. benzyny, co zasypałoby "dziurę" spowodowaną uszkodzeniem przez ukraińskie drony rosyjskich instalacji rafineryjnych.

Ma się rozumieć tego typu pomysły, dyskutowane m.in. w największym rosyjskim dzienniku "Kommiersant", budują w Rosji obawy. Wprawdzie na rubieżach tego kraju, a także w wielu byłych republikach radzieckich, do dziś jeżdżą samochody zasilane z powodzeniem benzyną o liczbie oktanowej 80 (i takie paliwa są w sprzedaży), jednak nie ma mowy, aby czymś takim "karmić" nowoczesne auta, których wiele przecież jeździ w dużych miastach, a szczególnie w Moskwie.

Nie ma zresztą mowy o tym, aby zmuszać właścicieli nowych samochodów do tankowania "historycznego" paliwa: raczej chodzi o to, aby wyprodukować "współczesne" wysokooktanowe paliwo z użyciem substancji alternatywnych – w tym substancji zwiększających liczbę oktanową wycofanych kilka lat temu ze względu na wysoką toksyczność.

Jak jednak donoszą źródła Reutersa, nie rozważa się zwiększenia zawartości siarki w paliwie, która naprawdę byłaby groźna dla nowoczesnych aut. Problemem są raczej dodatki przeciwstukowe, których zaczyna brakować i które trzeba czymś zastąpić. Wiele wyjaśnia artykuł opublikowany w "Kommiersant" mówiący o rosnących cenach toluenu.

Brakuje toluenu potrzebnego rafineriom, bo zużywany jest do produkcji pocisków?

Wygląda na to, że wśród rafinerii, które uległy w ostatnim czasie "wypadkom", są i te, które produkują m.in. toluen. To jeden ze skutecznych dodatków przeciwstukowych do paliwa, którego zawartość w benzynie jest jednak na tyle niewielka, że raczej nie powinno być problemów z zaspokojeniem popytu. Tymczasem jednak wiele tych samych substancji – w tym toluen – które wykorzystywane są w produkcji paliw, są potrzebne, i to w znacznie większych ilościach, w produkcji broni. Chodzi m.in. o trinitrotoluen (TNT) lepiej rozpoznawalny pod nazwą trotyl. Nie ma wątpliwości, że Rosja zużywa obecnie nieprawdopodobne ilości trotylu w produkcji amunicji. I stąd – poza oczywiście "awariami", do jakich dochodzi w rafineriach, problem z rosnącymi cenami toluenu i szalonymi pomysłami na zastąpienie tej substancji w produkcji paliwa.

Okazuje się też, że Ukraińcy naprawdę dobrze wybrali rosyjskie rafinerie przeznaczone "do odstrzału": eliminacja odpowiednich zakładów zaburza nie tylko produkcję paliw, lecz także amunicji.

Co z tą benzyną i czy rosyjscy kierowcy mają się czego bać?

Co do zasady silniki spalinowe produkowane są tak, aby były dostosowane do paliwa o ściśle określonych parametrach. Z tego względu inaczej programowane są auta przeznaczone na rynek amerykański, gdzie do benzyny dodaje się dużo (nawet 20-25 proc.) biokomponentów niż te, które produkowane są na rynek europejski. Amerykańskie samochody nie mają problemu ze spalaniem europejskiej benzyny, ale silniki aut sprzedawanych w Europie mogą ulec uszkodzeniu w wyniku zasilania ich benzyną spełniającą amerykańskie standardy – no, chyba że zostaną do niej przystosowane.

Inaczej jest z siarką – podwyższona zawartość tego składnika jest zabójcza dla wszystkich nowoczesnych silników benzynowych – niemniej rosyjskie źródła nie mówią o tym, jakoby miała ona zastąpić inne, deficytowe substancje.

Jednak majstrowanie przy recepturze benzyny, zwłaszcza jeśli chodzi o substancje podwyższające liczbę oktanową, jest potencjalnie niebezpieczne, a jego skutki nie do końca przewidywalne. Chodzi nie tylko o doraźną pracę silnika, lecz także o odkładający się w komorach spalania i kolektorach nagar. Nowoczesne paliwa spalają się bardzo "czysto", dzięki czemu wrażliwe silniki z bezpośrednim wtryskiem paliwa mogą działać bez problemu. Zastąpienie jednych dodatków przeciwstukowych innymi może nie tylko być szkodliwe dla środowiska (czym, naturalnie, mało kto w Rosji się obecnie przejmuje), lecz także prowadzić do niszczenia katalizatorów oraz głowic silników co bardziej nowoczesnych pojazdów.

Ale to nie dzieje się nigdy natychmiast – gdy raz czy drugi ktoś zatankuje kiepską benzynę, zapewne nie zauważy nawet różnicy. Z czasem jednak silnik i jego osprzęt "z nieznanych powodów" zaczyna szwankować, a wówczas pojawia się kwestia: ile zapłacę za naprawę? Rosyjskich właścicieli nowoczesnych aut dotyczy jeszcze jedna wątpliwość: "skąd wezmę części zamienne?".

Atmosfera paniki umiejętnie podgrzewana w mediach społecznościowych

Zarówno na rosyjskim Telegramie, jak i na platformie X (dawny Twitter), pojawiają się niepokojące wpisy dotyczące rosyjskiej sytuacji paliwowej publikowane zarówno w języku angielskim, jak i rosyjskim. Wypowiadają się zarówno lokalni influencerzy, jak i "mechanicy". Co ciekawe, we wpisach pojawia się tak wiele oczywistych błędów (jak choćby rozważania, jak niska jakość benzyny może zaszkodzić silnikom Diesla) czy informacje o wstrzymaniu produkcji "benzyny Euro 6", że trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś świadomie szerzy panikę wśród rosyjskich kierowców. Cóż... takie są prawa wojny – również informacyjnej.