- W garażach Kim Dzong Una znajduje się olbrzymia kolekcja luksusowych aut
- Ulubioną marką północnokoreańskiego przywódcy jest Mercedes, ale podczas oficjalnych wyjazdów korzystał też m.in z aut marek Maybach czy Rolls Royce
- Rządowe limuzyny zostały do Korei Północnej przemycone – oficjalny import jest niemożliwy z powodu sankcji
- Szwedzi czekają już od 46 lat na to, że Korea zapłaci za 1000 dostarczonych jej aut marki Volvo
Podobno w północnokoreańskich podręcznikach, z których tamtejsze dzieci uczą się o życiu i dorobku „Szanownego Przywódcy”, bo tak oficjalnie tytułowany jest Kim Dzong Un, w czytankach o jego dzieciństwie przeczytać można, że trudną sztukę prowadzenia samochodów posiadł on w wieku zaledwie trzech lat. Ile w tym prawdy? Zapewne mniej niż w relacjach, według których w garażach przywódcy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej znajduje się ok. setki aut marzeń – od luksusowych limuzyn, przez auta terenowe z najwyższej półki, aż po egzotyczne auta sportowe. Za ulubioną markę dyktatora uchodzi Mercedes – wśród dyktatorów trudno to uznać za przejaw oryginalności.
Limuzyny „Szanownego Przywódcy”
Podczas oficjalnych wizyt Kim Dzong Un najczęściej podróżuje opancerzonym Mercedesem W221 Mercedes-Benz S600 Pullman Guard – potężną limuzyną, fabrycznie wyposażoną w 12-cylindrowy silnik o mocy ponad 500 koni mechanicznych, która kosztowała prawdopodobnie ponad 1,7 mln dolarów. Podczas oficjalnych uroczystości z udziałem koreańskich władz często widać też Maybacha S62, a podczas gospodarskich wizyt „Szanowny Przywódca” bywa wożony terenowym Mercedesem klasy G. To nie znaczy, że Kim Dzong Un uznaje wyłącznie niemiecką motoryzację – w 2018 roku, podczas wizyty amerykańskiego sekretarza stanu Mike'a Pompeo w Pjongjangu, socjalistyczny przywódca przyjechał powitać przedstawiciela „amerykańskiego imperializmu” Rolls Roycem Phantomem.
Rządowe auta z przemytu
To, jak luksusowe auta mimo sankcji trafiają do Korei Północnej, było w ostatnich latach obiektem wielu śledztw prowadzonych nie tylko przez media, ale i przez przedstawicieli organizacji międzynarodowych. Ich wyniki to materiał na niezły film sensacyjny. Oczywiście, przedstawiciele koncernów motoryzacyjnych kategorycznie zaprzeczają jakimkolwiek nielegalnym interesom z koreańskim reżimem – auta najwyraźniej były kupowane przez podstawionych klientów, a następnie, bardzo okrężnymi drogami, statkami pod różnymi banderami, przez kilka krajów (m.in. Holandię, Japonię, Chiny i Koreę Południową) trafiały do Korei Północnej.
1000 niezapłaconych aut marki Volvo
W nietypowych „zakupach” aut Korea Północna ma zresztą duże doświadczenie. W relacjach z tego kraju bardzo często widać leciwe, ale wciąż użytkowane auta marki Volvo – historia tego, jak tam trafiły to też materiał na film sensacyjny. W największym skrócie: w 1974 roku władze Korei Północnej zamówiły dostawę 1000 egzemplarzy modelu Volvo 144. Auta zostały dostarczone, ale od 46 lat państwowa Szwedzka Agencja Kredytowania Eksportu wciąż czeka na zapłatę. Choć nic nie wskazuje na to, że zamówienie kiedykolwiek zostanie opłacone, Szwedzi wciąż o długu pamiętają i co roku informują o jego wysokości wraz z odsetkami – to już teraz grubo ponad 300 mln dolarów! Wyłudzone auta wciąż służą we flotach instytucji państwowych.
Na samochodowych interesach z Koreą Północną Polska wychodziła znacznie lepiej od Szwecji, bo rozliczenia następowały w barterze. Za czasów PRL-u do Korei trafiło m.in. 113 Warszaw, 41 Fiatów 125p i 107 Polonezów.
Przemysł motoryzacyjny – kiedyś Północ była lepsza od Południa
Warto wiedzieć, że Korea Północna ma też własny przemysł motoryzacyjny – pierwsze auta wyprodukowano w tym kraju w 1958 roku. Co ciekawe, przez wiele lat to w Korei Północnej produkowano więcej aut, niż w Korei Południowej, która jest teraz motoryzacyjną potęgą. W 1965 roku z północnokoreańskich fabryk wyjechało ok. 4 tys. aut, a z zakładów w Korei Południowej – zaledwie ok. 100! Tyle że teraz północnokoreańskie fabryki wciąż wytwarzają mniej-więcej tyle samo aut co wtedy, za to południowokoreańskie koncerny wytwarzają teraz ponad 4 mln. aut rocznie!
Spośród północnokoreańskich producentów aut obecnie najważniejszy to Pyeonghwa Motors (Pyeonghwa znaczy Pokój), z którego pochodzi większość aut jeżdżących po koreańskich drogach. Co ciekawe, firma powstała jako joint venture z południowokoreańską firmą należącą do... Kościoła Zjednoczeniowego, szerzej znanego jako Sekta Moona. Początkowo Pyeonghwa produkowały licencyjne wersje m.in. Fiata Siena/Albea (pod nazwą Pyeonghwa Hwiparam), później też luksusową limuzynę Pyeonghwa Junma, opartą na znanym w też w Polsce modelu Ssangyong Chairman, technicznie bazującym na Mercedesie W124. Teraz większość modeli marki Pyeonghwa to auta oparte na chińskich konstrukcjach, m.in. Pyeonghwa Samchunri produkowane na podstawie licencji firmy Brilliance, a będące w istocie kopią Toyoty Hiace z lat 90. Częstym widokiem na północnokoreańskich drogach (o ile tak można powiedzieć w przypadku kraju, w którym drogi są niemal puste), jest też model Pyeonghwa Premio CUV, wyglądający podobnie do Hyundaia Santa Fe i Kii Sorento, ale bazujący na nieznanym w Polsce chińskim aucie Huanghai Shuguan.
O ile auta produkowane przez firmę Pyeonghwa bazują na legalnie pozyskanych licencjach, ciekawostką jest model Kaengsaeng 88. Na pierwszy rzut oka auto wygląda jak Mercedes 190, różni się od niego w zasadzie wyłącznie kształtem grilla i brakiem gwiazdy – tyle że była to piracka kopia tego modelu, wytwarzana bez zgody niemieckiego koncernu.