Grupa Volkswagena zaciska pasa. Niemcy planują zmniejszenie zużycia gazu nawet o kilkanaście procent, by utrzymać produkcję we wszystkich swoich zakładach. Jeśli to nie wystarczy, koncern będzie zmuszony do bardziej radykalnych decyzji.

Według serwisu Bloomberg władze firmy rozważają przeniesienie produkcji do krajów, w których znajdują się terminale do odbioru skroplonego gazu LNG. W praktyce oznacza to produkcję choćby w Belgii, Hiszpanii czy Portugalii.

W przypadku niedoboru gazu najbardziej zagrożone są zakłady w Czechach, Niemczech i na Słowacji. Zapewne w pierwszej kolejności ograniczą one produkcję, by uniknąć hurtowego zamykania poszczególnych zakładów. Nie będzie to proste, gdyż przedstawiciele pracowników są dość licznie reprezentowani w radzie nadzorczej przedsiębiorstwa i mogą skutecznie sprzeciwiać się czasowemu zamknięciu fabryk.

Niemcy nie kryją także obaw o poddostawców, którzy w przypadku wysokich cen nośników energii będą zmuszeni ograniczyć lub nawet całkowicie wstrzymać produkcję komponentów. A bez niezbędnych podzespołów dostarczanych bezpośrednio na linię produkcyjną trudno utrzymać plany wytwarzania nowych aut.