Ministrowie sobie, życie sobie - tak można nazwać sytuację, jaka czeka nas po 1 strycznia 2007 roku. Przedstawiciele rządu twierdzą bowiem, że podwyżki obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej OC jak też podwyżka akcyzy na paliwo - tylko w niewielkim stopniu dotkną zmotoryzowanych.

Tymczasem w ciemno wiadomo, że jest to twierdzenie z gruntu błędne. Firmy ubezpieczeniowe czy też dostawcy paliwa nie są organizacjami charytatywnymi, a my nie żyjemy w ustroju, w którym władza mogłaby coś nakazać. Coś - czyli "zejście" z marży czy obniżenie własnych zysków.

Stąd też będziemy połacili drożej. Szczególnie za paliwa - zarówno za benzynę, olej napędowy czy gaz. O ile drożej - przekonamy się wkrótce. Według analityków za litr etyliny - o około 30 groszy. Czyli od 50 złotch miesięczne w górę, w zależności jak często używamy samochodu...

Nasuwa się trylko jedno pytanie - dlaczego niemal od zawsze, niezależnie od tego, kto był przy władzy - my zmotoryzwowani musieliśmy dopłacać z własnej kieszeni do budżetu? Poczynając od czasów "komuny", gdzie podatki, które miały iśc na drogi szły na wszystko inne - po dzień dzisiejszy włącznie. A co my z tego mamy? Dziury w jezdni, które niszczą nasze auta, ciągłe korki w miastach, brak autostrad i dróg ekspresowych... I największą liczbę ofiar wypadków w Europie. To jest nasza rzeczywistość!

Niedawno Premier powiedział, że 2006 rok był najlepszym dla Polski w ostatnich latach. I pewnie miał rację - bo następny, dla zmotoryzowanych, może być tylko gorszy...

Swoje stanowisko w tej sprawie ogłosiła też Konfederacja Pracodawców Polskich (KPP), oceniając ją jako "szokową".

"W efekcie oczekiwana podwyżka cen paliw przeniesie się na ceny produkcji i ceny detaliczne. Wpływ cen paliw przeniesie się znacznie na posiadaczy samochodów osobowych. Kierowca nabywający miesięcznie 100 litrów paliwa, poniesie koszty wyższe o ok. 30 zł. Do tego dojdą rosnące koszty wszystkich usług i towarów codziennego użytku" - uważa Konfederacja.

Eksperci KPP szacują, że podwyżki cen paliw mogą dać impuls do podwyżek cen innych produktów rzędu 0,3-0,5 procent.

Od stycznia 2007 roku zostanie przywrócona stawka akcyzy obowiązująca przed wrześniem 2005 roku, czyli 1 tys. 565 zł za tysiąc litrów benzyny.

- Pod koniec stycznia 2007 roku można spodziewać się wzrostu cen benzyny o 25-30 gr na litrze - uważa Urszula Cieślak z biura Reflex, które monitoruje rynek paliwowy. Kierowcy zapłacą średnio 3,85-3,90 zł za litr paliwa. Podwyżka akcyzy nie będzie jedynym czynnikiem wpływającym na ceny benzyny. Rafinerie, tak jak dotychczas, będą obserwować kurs dolara oraz ceny paliw na rynkach światowych.

Zdaniem Urszuli Cieślak, na początku stycznia możemy spodziewać się niewielkich, kilkugroszowych podwyżek cen paliw na stacjach.

- Myślę, że podwyżka zostanie rozłożona w czasie. Pełne odzwierciedlenie wzrostu akcyzy w cenach na stacjach nastąpi pod koniec stycznia. Nie widzę możliwości, żeby dało się ich uniknąć: ani producenci ani detaliści nie wezmą na siebie ciężaru podwyżki akcyzy - dodała pani ekspert.

Podkreśliła też, że jeśli na rynkach światowych ceny paliw będą spadały, polscy kierowcy prawdopodobnie tego nie odczują.

- Podwyżka akcyzy i obniżki cen zostaną zbilansowane - wyjaśniła Cieślak.

Rzecznik prasowy Grupy Lotos, Marcin Zachowicz poinformował w czwartek, że akcyza zostanie wliczona do cen hurtowych.

- Nie można w tej chwili precyzyjnie określić zmiany cen na stacjach benzynowych. (...) To wszystko zależy od aktualnej na początek stycznia sytuacji rynkowej - dodał.

Podkreślił, że zależy to od kilku czynników. Po pierwsze zachowania się konkurencji, po drugie cen paliw gotowych na rynkach europejskich, po trzecie relacji złotówki w stosunku do dolara i tego, jak będzie wyglądała sytuacja w polskim detalicznym handlu paliwami po Nowym Roku.

- Trudno powiedzieć w jakim stopniu i kiedy ta podwyżka przeniesie się na ceny detaliczne benzyny - powiedział Zachowicz.

Znając życie - bardzo szybko! Tak bowiem wielokrotnie bywało w przeszłości, że przy podwyżce ceny rosły niemal natychmiast, natomiast przy obniżce - spadały powoli, dopiero po wyczerpaniu zapasów...

Źródło: PAP