Policjanci, którzy dostali zgłoszenie o groźbach na autostradzie A4, zaczaili się na kierowcę Audi na jednym ze zjazdów w kierunku Tarnowa. Po chwili patrol zatrzymał poszukiwane auto. Chwilę później do kontrolowanych osób podjechała Skoda, w której jechali ojciec z synem - to oni zawiadomili mundurowych. Tu jednak skończyła się powaga całej sytuacji. Jak się okazało, w obu autach jechały osoby, które po drodze zbierały pokemony. Jedni twierdzili, że są w drużynie czerwonych, drudzy - że w drużynie niebieskich.

Pomiędzy drużynami wywiązała się na tyle zaciekła walka o punkty, że doszło do gróźb i zajeżdżania drogi. Jednak w obecności policjantów, po uspokojeniu emocji, gracze wycofali się ze swoich oskarżeń, zostali pouczeni i rozjechali się w różnych kierunkach.

Co ciekawe to nie pierwsza taka przygoda tarnowskiej policji. Kilka lat temu doszło tam do równie kuriozalnej interwencji. Jeden z mieszkańców zgłosił wtedy próbę kradzieży kołpaków. Kiedy na miejscu pojawili się policjanci, podejrzany mężczyzna wytłumaczył, że schylał się przy samochodzie nie dlatego że chciał coś ukraść, ale dlatego, że chciał schwytać pokemona, który ukrył się pod tym właśnie autem.