W zasadzie wiadukt nie powinien zbierać takiego dużego żniwa, bo mimo że faktycznie nie ma zbyt dużego prześwitu – do 2019 r. było to 3,56 m, potem przejazd podniesiono do 3,71 m – to jednak całość jest dość dobrze oznakowana. Są i tablice, jest i wielka pomarańczowa belka przed samym wiaduktem, która powinna (w teorii...) sprawić, że kierowcy aut o zbyt dużej wysokości jednak nie zdecydują się pod wiadukt wjechać. No i jest czerwone światło, które włącza się wówczas, gdy do wiaduktu zbliża się auto o zbyt dużej wysokości.

A jednak to wszystko na nic – przypadków, gdy pod wiadukt władowała się ponadgabarytowa ciężarówka, było już mnóstwo, z czego wiele udokumentowano na filmach.

Jedno z ostatnich nagrań okazuje się o tyle wyjątkowe, że kierowca białej ciężarówki – po tym jak wiadukt otwiera "pakę" jego auta niczym puszkę sardynek – nic sobie z tego nie robi i po prostu jedzie dalej.

Mógł nie usłyszeć? Mógł nie poczuć, że coś jest nie tak? Wątpliwe. Pewne jest natomiast to, że jeśli akurat przewoził towar, który łatwiej wyjmuje się... od góry, to po dojechaniu na miejsce będzie miał mniej roboty.