Prawie wszyscy odpytani przez Polską Izbę Ubezpieczeń (96 proc.) uważają się za dobrych lub bardzo dobrych kierowców, a 62 proc. badanych uważa, że ich umiejętności są wyższe od przeciętnego polskiego kierowcy. Z kolei 91 proc. polskich kierowców twierdzi, że wykonując manewry „zawsze bezbłędnie ocenia sytuację na drodze”.

Wysokie mniemanie o sobie kontra rzeczywistość

Skąd zatem tak duża liczba ofiar śmiertelnych na naszych drogach? Przez dwa tygodnie od zniesienia obostrzeń związanych z pandemią (od 24 kwietnia do 6 maja) na drogach zginęło 76 osób. To więcej ofiar niż w tym samym okresie ubiegłego roku, kiedy ruch był znacznie większy. Odpowiedź tkwi w mentalności polskich kierowców – tak przynajmniej twierdzi Polska Izba Ubezpieczeń po publikacji wyników najnowszego badanie o nawykach i naturze polskich kierowców.

Z jednej strony większość osób posiadających prawo jazdy uważa, że to nie oni powodują niebezpieczne sytuacje na drodze, ponieważ to inni łamią przepisy i jeżdżą niebezpiecznie. Z drugiej punkty karne i mandaty oraz przechwałki kto szybciej jechał to temat do towarzyskich licytacji „kto da więcej”. Nie wstydzimy się przekraczania prędkości, a raczej się tym chwalimy.

„Przekraczanie prędkości jest OK?!”

Z badań PIU wynika, że 1/3 badanych uznaje, że przekraczanie prędkości o 20 km/h w terenie zabudowanym jest bezpieczne. Co więcej, aż 22 proc. kierowców przyznało, że przekraczanie prędkości o 30 km/h w mieście jest bezpieczne. Ponad połowa pytanych uważa, że można jechać bezpiecznie i szybko. Z kolei 38 proc. badanych uważa, że wyprzedzanie innego auta osobowego na podwójnej ciągłej może być w niektórych przypadkach uzasadnione. Co piąty kierowca uważa, że wyprzedzanie „na trzeciego” może być w niektórych przypadkach uzasadnione.

Z badania PIU płynie jednoznaczny wniosek – polscy kierowcy mają wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach, a jednocześnie lekceważą ograniczenia prędkości. Ankietowani, zapytani o główne przewinienia polskich kierowców, na pierwszym miejscu wskazywali przekraczanie dozwolonej prędkości, zarówno w mieście, jak i poza nim (odpowiednio 44 i 38 proc.). Jednocześnie przyznawali, że sami też to robią (45 proc. respondentów w mieście, a 53 proc. poza nim). Dodatkowo niemal połowie zdarza się przejeżdżać na tzw. późnym żółtym świetle.

Jakie błędy popełniamy?

Ankieterzy pytali też, jakie błędy kierowcy popełniają najczęściej. Ponad połowa przyznaje, że przekracza prędkość poza miastem, 45 proc. przekracza prędkość w mieście. 49 proc. przejeżdża na „późnym” pomarańczowym, 42 proc. rozmawia w samochodzie „z ręki”. 37 proc. odpowiedzi padło na „nieostrożnie wyjeżdżam z drogi podporządkowanej”, a 42 proc. na „nie zachowuję należytego odstępu między pojazdami”.

PIU: w najbliższych miesiącach liczba wypadków może rosnąć

– Spodziewamy się, że w kolejnych miesiącach liczba wypadków i ich ofiar może się zwiększyć. Będziemy częściej, niż przed pandemią korzystać z własnych samochodów, obawiając się zakażenia koronawirusem w środkach komunikacji publicznej. To spowoduje istotny wzrost natężenia ruchu, co w połączeniu z brawurą niektórych kierowców, może oznaczać więcej wypadków. Ubezpieczyciele notują już w ostatnich tygodniach wzrost liczby szkód komunikacyjnych, mimo trwających obostrzeń w poruszaniu się – mówi J. Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU. Niestety, sporo wskazuje na to, że to słowa prorocze, a autorzy badan słusznie snują tezę, że tak naprawdę w pewnym sensie „wszyscy jesteśmy piratami drogowymi”.