W 1997 roku oddany został bowiem do użytku, wybudowany na wschodnich obrzeżach miasteczka, kompleks posiadający pełne zaplecze umożliwiające organizowanie wyścigów samochodowych na najwyższym światowym poziomie (rozgrywane są tu m.in. rundy WTCC, DTM oraz FIA GT Championship).

Ostatni weekend na torze Motosport Arena stał pod znakiem WTCC (Mistrzostw Świata Samochodów Turystycznych). Do Oschersleben zjechały wszystkie teamy uczestniczące w tegorocznym serialu na czele z liderującą zarówno w punktacji producentów, jak i kierowców (Yvan Muller i Gabriele Tarquini) ekipą Seat Sport.

Impreza odbyła się według tradycyjnego harmonogramu. W sobotę rano rozegrano dwie wolne sesje treningowe, a następnie po południu kwalifikacje. W niedzielę zaś odbyły się dwa wyścigi (oba na dystansie 14 okrążeń toru - pierwszy ze startu lotnego, a drugi z zatrzymanego).

O ile podczas wolnych treningów zdecydowanie dominował Brazylijczyk Augusto Farfus w BMW 320si, o tyle w kwalifikacjach ton rywalizacji nadawali już Gabriele Tarquini z Seata oraz Robert Huff z zespołu Chevroleta. Początek czasówki należał do Brytyjczyka, jednak tuż przed końcem sesji Włochowi udało się poprawić jego rezultat i wysunąć na prowadzenie. Gdy wydawało się, że z pierwszego pola do jutrzejszego porannego wyścigu wyruszy Leon TDI z numerem 11, Huff na ostatnim kółku przeprowadził skuteczny kontratak ostatecznie zapewniając sobie pierwsze pole position w historii swoich startów w WTCC.

"Jestem niezmiernie szczęśliwy i czuję się fantastycznie! Wierzyłem, że mogę zaliczyć bardzo dobre kółko po tym jak Tarquini poprawił mój czas na poprzednim okrążeniu. Postawiłem wszystko na jedną kartę i udało się" - cieszył się po zakończeniu czasówki jej zwycięzca.

"W zeszłym roku wywalczyłem tu pole position i miałem nadzieję na powtórzenie tego rezultatu, jednak i tak jestem zadowolony z tego jak sprawował się samochód. Koncentrujemy się na wyścigu, a ten rezultat jest bardzo dobry z punktu widzenia walki o mistrzostwo świata" - wtórował Huffowi Tarquini.

Polami w drugiej linii także podzielili się kierowcy Seata (Tiaro Monteiro) i Chevroleta (Nicola Larini), zaś dopiero piątą pozycję startową wywalczył wspomniany wcześniej Augusto Farfus.

Czwartym rezultatem podczas kwalifikacji popisał się startujący benzynowym Seatem Leonem (kierowcy teamu fabrycznego używają jednostek TDI) Tom Coronel. Za problemy z uruchomieniem auta po rutynowym ważeniu Holender został jednak decyzją sędziów relegowany na 9. pole startowe.

Niedzielne wyścigi - jak to zazwyczaj ma miejsce w WTCC - dostarczyły widzom ogromną dawkę emocji.

Ruszający do pierwszego biegu z pole position Huff nieco przespał start i został wyprzedzony przez Tarquiniego. Chwilę później doszło pomiędzy prowadzącą dwójką do kolizji, a dodatkowo w prawe drzwi Chevroleta Brytyjczyka uderzył jego zespołowy kolega Nicola Larini. Te wydarzenia sprawiły, że na czoło stawki wysunął się Farfus, który swoją pozycję utrzymał aż do samej mety. Początkowo za jego plecami podążał Tarquini, jednak od piątego okrążenia Włoch stopniowo zaczął tracić dystans do czołówki. W tej sytuacji na bezpiecznej, drugiej pozycji bieg ukończył Robert Huff, a skład podium uzupełnił Alain Menu (także Chevrolet).

Pech dosięgnął całą czołową trójkę aktualnej punktacji serialu. Tarquini ostatecznie dotarł bowiem do mety dopiero na 23. pozycji (przez karę drive through za kolizję z Priaulx), zaś Yvan Muller z Seata (problemy techniczne) i Andy Priaulx z BMW (kolizja z Tarquinim) nie zdołali osiągnąć mety wyścigu.

"To ważne zwycięstwo dla nas, ponieważ dla BMW jest to domowy wyścig. Udało mi się bardzo dobrze wystartować, a następnie ominąć kolizję na pierwszym zakręcie. Jadący za mną Tarquini początkowo trzymał za plecami kierowców Chevroleta i wówczas zbudowałem nad nimi przewagę. Później, kiedy Rob wysunął się na drugą pozycję nie musiałem już mocno cisnąć i spokojnie dowiozłem pierwsze miejsce do mety." - skomentował swój sukces Brazylijczyk.

Drugi wyścig (pierwsza ósemka wcześniejszego biegu startuje w odwróconej kolejności) także rozpoczął się od spektakularnej kolizji w pierwszej szykanie, a w jej efekcie udział w rywalizacji zakończyli Tiago Monteiro i James Thompson (Honda). Bez problemów natomiast od startu do mety podążali startujący z pierwszej linii Felix Porteiro w BMW i Tom Coronel. Pod koniec dystansu Holendra próbował naciskać Huff, jednak ostatecznie starania kierowcy Chevroleta nie przyniosły oczekiwanego rezultatu i w tej kolejności czołowa trójka zameldowała się na mecie. Kolejne pozycje, także po pasjonującym pojedynku zajęli Gene (Seat), Priaulx i Farfus.

"To nie był dla mnie łatwy wyścig ponieważ Tom Coronel cały czas na mnie naciskał." - przyznał po zakończeniu biegu Porteiro. "Samochód był jednak znakomicie przygotowany i wszystko poszło bardzo dobrze. Jedynie w drugim zakręcie straciłem trochę czasu kiedy wjechałem w olej i wyniosło mnie na zewnętrzną. Być może gdyby nie ten błąd, moja przewaga nad Coronelem byłaby wyższa..." - dodał reprezentant teamu BMW.

Ostatecznie, po zawodach w Oschersleben kolejność ścisłej czołówki punktacji mistrzostw (1. Muller, 2. Tarquini, 3. Priaulx, 4. Rydell) nie uległa zmianie.

Wyścigi WTCC to jednak nie tylko emocje na samym torze. Wielkie wrażenie - szczególnie na osobach, które zmagania wyścigowe znają z obserwacji krajowego "podwórka" - robi całe zaplecze oraz organizacja uczestniczących w tym serialu zespołów. Wystarczy w tym miejscu wspomnieć, iż w fabrycznym teamie Seata stworzony został zespół kilkudziesięciu specjalistów, z których każdy czuwa nad innym elementem wyścigowego auta. Stąd już tylko krok do królowej motosportu - Formuły 1.

Łącznie, zawody w Oschersleben obejrzało ponad 40000 osób, a w niedzielę - między wyścigami - na paddocku trudno było wcisnąć przysłowiową szpilkę. Emocji nie zabrakło i raczej nikt z goszczących na torze nie żałował, że postanowił odwiedzić w ten weekend Motosport Arenę.