- Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD) rekomenduje wprowadzenie przepisu, na mocy którego wysokie przekroczenia prędkości także poza obszarem zabudowanym będą karane automatycznym zatrzymywaniem praw jazdy
- Nowe prawo ma obowiązywać na drogach, które – statystycznie – należą do najbardziej niebezpiecznych w Polsce
- W przeszłości był już podobny pomysł, ale został on storpedowany przez ówczesne Ministerstwo Sprawiedliwości
Uchwała KRBRD już jest: rada zarekomendowała rozszerzenie obowiązku zatrzymywania prawa jazdy na 3 miesiące za kierowanie pojazdem z prędkością przekraczającą limit o więcej niż 50 km/h. MInister Infrastruktury jest za, co nie powinno dziwić, gdyż pełni on jednocześnie rolę przewodniczącego KRBRD. Nie powinno też dziwić, że pomysł ostrzejszego karania najszybszych piratów drogowych pojawił się właśnie teraz: rząd ma problem, gdyż wygląda na to, że "efekt mrożący" związany z podwyższeniem mandatów oraz liczby punktów karnych za poszczególne wykroczenia już minął. Od początku roku gwałtownie rośnie liczba śmiertelnych wypadków na drogach. Pojawiają się oskarżenia, że rząd nic nie robi. A zatem zaczęło się.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoStracisz prawo jazdy za prędkość poza obszarem zabudowanym. Ale nie wszędzie
Rząd chciałby jednak zastosować "taktykę salami" – zmiany zaostrzające przepisy karne skierowane przeciwko piratom drogowym mają być wprowadzane stopniowo, a przyczyny zaostrzania procedur mają mieć obiektywne uzasadnienie. A zatem zabieranie praw jazdy na 3 miesiące poza obszarem zabudowanym ma dotyczyć wyłącznie wykroczeń popełnianych na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych.
Wypadki na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych – statystyki są bezlitosne
Na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych dochodzi do – uwaga – blisko 80 proc. wypadków (dane za 2023 r.), 80 proc. rannych w wypadkach w Polsce odnosi obrażenia właśnie w takich warunkach. Odsetek zabitych jest jeszcze wyższy – na drogi z jedną jezdnią, gdzie ruch odbywa się w dwóch kierunkach przypada aż 87 proc. ofiar śmiertelnych. Na tym tle autostrady i drogi ekspresowe są statystycznie superbezpieczne, nawet jeśli jeździ się na nich szybciej. Stąd pomysł, aby zabieranie praw jazdy poza obszarem zabudowanym ograniczyć do dróg jednego rodzaju.
Wypadki oraz ich skutki w 2023 r. w zależności od rodzaju drogi | |||
---|---|---|---|
Rodzaj drogi | Wypadki | Zabici | Ranni |
Autostrada | 357 | 56 | 510 |
Droga ekzpresowa | 407 | 58 | 566 |
Droga oi dwóch jezdniach jednokierunkowych | 2659 | 106 | 3003 |
Droga jednokierunkowa jednojezdniowa | 821 | 27 | 876 |
Droga dwukierunkowa jednojezdniowa | 16 692 | 1646 | 19 170 |
Raz już podobny pomysł upadł. Przypomnijmy, kto go utrącił i w jaki sposób
Pomysł czasowego zabierania praw jazdy za wysokie przekroczenia prędkości powstał już raz w Ministerstwie Infrastruktury w 2020 r. – a zatem jeszcze za poprzedniego rządu. Powstał on przy okazji tworzenia przepisów zmieniających prawa pieszych na przejściach na fali społecznego oburzenia drastycznym wypadkiem na ulicy Sokratesa w Warszawie.
Projekt związany z wpisaniem do ustawy zatrzymywania praw jazdy był wówczas dość prosty: każdy, kto przekroczy prędkość o ponad 50 km/h ma oddać prawo jazdy na 3 miesiące niezależnie od tego, gdzie doszło do popełnienia wykroczenia. Projekt został poddany konsultacjom międzyresortowym. Odezwało się... Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane wówczas przez "wszechmocnego szeryfa" Zbigniewa Ziobrę. Szeryf był przeciw, postanowił ostro bronić piratów drogowych przed karną utratą prawa jazdy.
Ministerstwo Sprawiedliwości (MS) argumentowało, że w terenie zabudowanym obowiązuje ustawowy limit 50 km/h, a zatem karne zabieranie praw jazdy dotyczy wykroczeń polegających na przekroczeniu prędkości o 100 proc. To oczywiście naciągany argument, bo w terenie zabudowanym dopuszczalna prędkość w wielu miejscach jest podwyższana znakami, niemniej taką retoryką kierował się minister. Ministerstwo Sprawiedliwości uważało, że prawo jazdy poza obszarem zabudowanym powinno być zabierane, uwaga: przy przekraczaniu prędkości 180 km/h na drogach jednojezdniowych, przy przekraczaniu 200 km/h na drogach dwujezdniowych o dwóch pasach ruchu w każdą stronę, przy ponad 240 km/h na drogach szybkiego ruchu i przy ponad 280 (!) km/h na autostradach. Takie pismo trafiło do Ministerstwa Infrastruktury, a następnie zostało udostępnione mediom. Oto fragment:
Zastrzeżenia budzi również art. 1 pkt 4 projektu (…) oraz art 2 projektu (…) w zakresie, w jakim przewidują zatrzymanie prawa jazdy w sytuacji przekroczenia dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km na godz. Rozwiązanie takie wskazuje bowiem na dość dużą dysproporcję pomiędzy przekroczeniem prędkości na obszarze zabudowanym oraz poza tym obszarem, w korelacji do prędkości dopuszczalnej. W obszarze zabudowanym, gdzie przekroczenie prędkości pociąga za sobą dużo większe niebezpieczeństwo, do zatrzymania prawa jazdy na podstawie art. 135 ust. 1 pkt 1a lit a Prawa o ruchu drogowym dojdzie w sytuacji przekroczenia dwukrotności prędkości dopuszczalnej, a zatem 100 km na godz., tj. o ponad 100%. Natomiast przekroczenie o więcej niż 50 km na godz. dopuszczalnej prędkości na autostradzie czy dwujezdniowej drodze ekspresowej stanowi odpowiednio przekroczenie o niespełna 36% i niespełna 42% (…). należałoby zniwelować wykazaną już dysproporcję pomiędzy przekroczeniem a prędkością dopuszczalną tak, aby objąć nią tylko te najbardziej drastyczne przekroczenia i przyjąć je w każdym przypadku ponad dwukrotnego przekroczenia prędkości dopuszczalnej
Aby nie było wątpliwości, że Minister Sprawiedliwości stoi "po stronie kierowców" w piśmie zwrócono uwagę także na ograniczenia, które – zdaniem wielu – są nadmierne:
Nie bez znaczenia jest również to, że na obszarze niezabudowanym nierzadko występuje nieaktualne lub niepotrzebne oznakowanie znacznie ograniczające administracyjnie ustaloną prędkość.
Planowane zaostrzenie przepisów w kontekście zatrzymywania praw jazdy wówczas upadło. Dziś mają one większą szansę, są też ograniczone do jednego rodzaju dróg, niemniej pamiętajmy, że wymagają one regulacji ustawowej. Nawet jeśli zgodzą się na to posłowie, na drodze nowych przepisów może stanąć prezydent Andrzej Duda, którego kadencja potrwa do sierpnia 2025 r.