Nadchodząca zmiana przepisów dotyczy tych, którzy do tej pory bezkarnie lub niemal bezkarnie przekraczali prędkość w miejscach, w których stoją fotoradary. Takie osoby już niedługo trafią na czarną listę. Nie zazdrościmy tym, którzy się na niej znajdą.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoLuka w fotoradarach będzie załatana
Specjalny rejestr osób ignorujących mandaty z fotoradarów — tak zwana "czarna lista" — stanie się dostępny dla funkcjonariuszy policji, co może oznaczać poważne konsekwencje dla wpisanych tam właścicieli pojazdów.
Projekt ustawy, zaprezentowany przez wiceministra infrastruktury Stanisława Bukowca podczas obrad Komisji Infrastruktury, zakłada wprowadzenie nowego narzędzia, które ma zwiększyć skuteczność polskiego systemu fotoradarowego. W założeniu "czarna lista" ma być sposobem na mobilizację zarówno polskich kierowców, jak i obcokrajowców do regulowania zaległych kar.
Jak tłumaczą eksperci, problem ze ściągalnością mandatów od zagranicznych kierowców pozostaje poważnym wyzwaniem. Według danych Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, w 2020 r. jedynie 6 proc. takich osób uregulowało należności za mandaty.
Jednym z rozwiązań, które ma zapobiec dalszemu ignorowaniu przepisów przez obcokrajowców, jest wpisanie ich na czarną listę
— poinformował Stanisław Bukowiec. Kierowcy tam zarejestrowani mogą podczas kontroli drogowej stracić dowód rejestracyjny, a ich pojazd może zostać odholowany na koszt właściciela.
Jak z błędu systemu fotoradarowego korzystają polscy kierowcy?
Pomysł jest skierowany również przeciwko polskim kierowcom, którzy wykorzystują luki w przepisach, aby uniknąć płacenia mandatów. Jedną z takich metod jest fałszywe wskazywanie obywatela Ukrainy jako osoby prowadzącej pojazd w momencie wykroczenia — praktyka nazywana potocznie "metodą na Ukraińca".
Wprowadzane zmiany mają umożliwić skuteczniejszą identyfikację sprawcy wykroczenia nawet w sytuacjach, gdy właściciel pojazdu nie wskaże osoby kierującej. Obecne przepisy, które pozwalają na ukaranie wyłącznie rzeczywistego sprawcy, często okazują się niewystarczające — szczególnie w przypadku samochodów wynajmowanych lub współdzielonych pomiędzy różnymi użytkownikami.
Informacje na temat dłużników będą gromadzone w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, do której dostęp uzyskają wszystkie patrole drogówki w Polsce. Funkcjonariusze będą mogli skontrolować dane kierowcy podczas rutynowego zatrzymania i nałożyć odpowiednie sankcje, jeśli znajdzie się on na liście.
Właściciele niewskazujący osoby kierującej w momencie wykroczenia mają szansę uniknąć konsekwencji, jednak tylko przez ograniczony czas
— podkreślił przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury. Według przepisów, na podjęcie działań będą mieli jedynie trzy miesiące.
Zmiany w fotoradarach muszą wydarzyć się szybko
Rządowy projekt nowelizacji przepisów stawia sobie ambitne cele. Konsekwencje za brak reakcji na mandaty fotoradarowe mają być odczuwalne nie tylko dla polskich kierowców, ale też dla osób zza granicy. Jak pokazują statystyki, system egzekwowania kar dotąd często zawodził w przypadku pojazdów rejestrowanych poza granicami Polski, szczególnie w państwach spoza Unii Europejskiej, gdzie wymiana informacji z polskimi służbami pozostaje ograniczona.
Chociaż nowe regulacje budzą kontrowersje, wiceminister infrastruktury przekonuje, że są one niezbędne, aby usprawnić funkcjonowanie systemu fotoradarowego.
Naszym celem jest zwiększenie efektywności egzekwowania mandatów drogowych i zmniejszenie liczby wykroczeń na polskich drogach
— podkreślił Bukowiec.