Najwyższa pora na systemy audio wyższej klasy w Fordzie. W przeciwieństwie do konkurencji koncern nie zatrudnił jednak specjalistów z takich firm jak Bang & Olufsen, Bose, Burmester, Dynaudio, Harman Kardon, Meridian czy Mark Levinson. Ford wybrał Sony, z którym współpracuje już od wielu lat. Japońscy inżynierowie otrzymali proste zadanie: stworzyć nagłośnienie klasy Premium: stosowne do aspiracji firmy związanych z luksusową serią Vignale. W Berlinie mogliśmy sprawdzić jak wywiązali się z tego zadania.
Zwykle przy okazji podobnych prezentacji specjaliści od marketingu chwalą się „szczególnymi wysiłkami konstruktorów w celu uzyskania jak najbardziej naturalnego i wiernego dźwięku”. Z Fordem i Sony było nieco inaczej. Nikt nie próbował przekonywać, że tworzy najlepsze audio na świecie. A szczególnie na miarę absurdalnie drogich systemów klasy high-end. Japończycy z typową dla nich skromnością poinformowali o badaniach nad akustyką najlepszych sal koncertowych w Europie, by na ich podstawie przygotowywać nagłośnienie samochodu. Równie rzeczowi byli przedstawiciele Forda, którzy pochwalili się stworzeniem odpowiednich warunków do słuchania muzyki w kabinie. Zadbali bowiem o porządne wygłuszenie różnych części nadwozia (oprócz drzwi). I to nie tylko materiałami tłumiącymi (przede wszystkim pianka oraz szyby pokryte specjalną powłoką) ale także wspomagając się cyfrowym procesorem DSP, którego zadaniem jest dodatkowe redukowanie różnych niepożądanych odgłosów. Efekt – nawet do 3 dB ciszej niż wcześniej. To bardzo dobry wynik.
Przy okazji wspomniano o bardzo interesującym systemie testowania. Ford twierdzi, że w branży motoryzacyjnej jako pierwszy wprowadził sprawdzanie streamingu muzyki. W trakcie kontroli pod uwagę brana jest jakość dźwięku ze smartfona. Punktem odniesienia mają zaś być wrażenia z odsłuchu płyt CD. Niestety nie sprecyzowano na czym dokładnie polega całe przedsięwzięcie. Podobnie jak kontrola brzmienia po podłączeniu smartfona do tradycyjnego gniazda AUX.
Jak Sony stuningowało Forda
Akustycy od Sony mieli spędzić wiele godzin na przygotowaniu i strojeniu nowego systemu nagłośnienia opracowanego specjalne dla Mondeo Vignale. Określenie specjalnie dotyczy nie tylko samego żmudnego strojenia ale także doboru sprzętu. W Mondeo Vignale system złożony z 12 głośników stworzono w oparciu o modele lepsze niż standardowe. Sony chwali się, że wykorzystano głośniki z membranami polipropylenowymi, czyli takimi, które w sklepach ze sprzętem car audio oferuje mnóstwo firm po wyjątkowo przystępnych cenach. W porównaniu z tanią zwykłą, nieimpregnowaną celulozową membraną (często stosowaną w autach wielu marek (czyli tzw. papierową), polipropylen wyróżnia się znacznie lepszą odpornością na wilgoć, wyższym poziomem sztywności i odporności na urazy mechaniczne. Polipropylen jak wiele rodzajów tworzyw sztucznych nie lubi jednak bardzo wysokich temperatur, stąd nie jest stosowany w subwooferach projektowanych do ekstremalnego, głośnego grania na potrzeby konkursów SPL. Na potrzeby Vignale jednak wystarczy.
Cyfrowe wzmocnienie: klasa D na pokładzie
Do 12 głośników podłączono 10 kanałowy wzmacniacz klasy D o mocy 390W RMS. Dla przeciętnego użytkownika oznacza to tyle, że na pokładzie Mondeo jest mały, bardzo wydajny kompaktowy wzmacniacz. Sprzęt klasy D jest zwykle znacznie mniejszy niż konwencjonalne wzmacniacze klasy AB, więc właściciel Mondeo Vignale ma z niego dodatkowy pożytek: urządzenie zajmuje odpowiednio mniej miejsca w samochodzie i nie wymaga wydajnego systemu chłodzenia.
W małym wzmacniaczu zmieszczono jeszcze cyfrowy procesor dźwięku, aktywną zwrotnicę (tylko dla kilku głośników przygotowano tradycyjne pasywne filtry) oraz układ automatycznej regulacji sygnału zależnie od prędkości jazdy (to niespodzianka, gdyż zwykle odpowiedni moduł znajduje się bezpośrednio w radiu w desce rozdzielczej). Mocy mu nie brakuje o czym mogliśmy się przekonać podczas sesji odsłuchowej.
Granie po amerykańsku
Jak brzmi system Premium w Fordzie? Krótka odpowiedź: mocno i dosadnie. Gdy jednak rozłożyć dźwięk na przysłowiowe „składowe”, to okaże się, że brzmienie strojono z myślą o amerykańskich klientach. Nie brakuje mocy ani basowego fundamentu. Jak trzeba, to wszelkie uderzenia perkusji usłyszy się i poczuje bardzo dosłownie. Daleko oczywiście Fordowi do solidnego kick basu na miarę samochodów startujących w zawodach sound off. Niemniej to co jest, powinno wystarczyć niemal każdemu użytkownikowi. Zważywszy na to, że Sony zdecydowało się na zastosowanie z przodu zestawu dwudrożnego można doszukiwać się charakterystycznego brzmienia głosów wokalistów. To jednak już rozważania dla audiofili (w szczególności nierównomiernego położenia sceny i braku skupienia) a nie dla przeciętnego nabywcy Vignale. Jestem jednak niemal pewien, że większość właścicieli Mondeo w pierwszej kolejności sięgnie do podstawowej korekcji dźwięku i podciągnie w górę zakres tonów wysokich i nieznacznie tonów niskich. Zapewne nikt nie tknie korekcji tonów średnich i tak zostawi na najbliższe kilka lat użytkowania. Czy będą zadowoleni? Nie wątpię.
Sony pokazuje próbkę swoich możliwości
Podczas prezentacji w Berlinie Ford przygotował dwa samochody. Drugim był egzemplarz z prototypowym zestawem Sony w którym dodano dwa procesor z systemami korekcji fazy Clear Phase oraz Live Acoustics, który ma lepiej oddawać atmosferę miejsca nagrania: studia czy sali koncertowej. Oba rozwiązania niestety nie są dostępne w seryjnie produkowanych Mondeo Vignale. A szkoda, bo scena dźwiękowa, skupienie muzyki a także precyzja odtwarzania była lepsza. Nawet mocny bas został poddany lepszej kontroli, dzięki czemu prototyp ma większe szanse na audiofilskie uniesienia. Niestety w prototypowym egzemplarzu nie mogliśmy posłuchać własnych płyt CD: cały system przygotowano tylko pod jeden dysk demonstracyjny. Wprawdzie szkoda, ale warto mieć na uwadze jedno: Ford nie rezygnuje z odtwarzaczy CD, więc wciąż pozostaje okazja do słuchania dobrze nagranych płyt w seryjnych egzemplarzach aut. A to akurat cieszy.
Ile za Premium?
Znamy już polskie ceny. W każdym Fordzie Vignale dostępny jest bez dopłaty system zawierający zestaw głośnomówiący z Bluetooth, 8 calowy ekran, USB oraz 9 głośników. System określany mianem Premium kosztuje 1200 zł. Warto tyle dopłacić, by zyskać tuner cyfrowej radiofonii DAB+ (w wybranych regionach Polski jest już prowadzona regularna emisja kilku rozgłośni Polskiego Radia) oraz dodatkowe głośniki włącznie z subwooferem.
Co ciekawe, systemy różnią się zależnie od wersji silnikowej. Tylko odmiany z silnikiem Diesla oraz model Hybrid są wyposażone w zaawansowany system aktywnej redukcji hałasu z trzema mikrofonami w kabinie. W przypadku aut z napędem benzynowym o aktywnej redukcji szumów można tylko pomarzyć. Przynajmniej na razie.