Duży SUV z porządnym nagłośnieniem? Oto najlepszy przykład: nowe Volvo XC90. Trzeba przyznać, że Szwedzi zadbali o dobry system. Wybrali renomowanego dostawcę, czyli brytyjskie Bowers & Wilkins, które w branży audio funkcjonuje z powodzeniem od ponad 50 lat. Przyłożyli się również do pracy podczas projektowania samochodu oraz wyposażenia, gdyż rozmieścili głośniki tak jak trzeba w kabinie. A to wbrew pozorom nie jest takie oczywiste nawet w droższych samochodach jeszcze bardziej prestiżowych marek.
Do dziś pamiętam rozgoryczenie inżynierów Harman Kardon, gdy musieli się ugiąć przed designerami Mercedesa i umieścili zestaw trójdrożny w klasie S, przecząc wymaganiom akustyki. W przypadku Volvo było inaczej. B&W zastosowało zestawy trójdrożne tak jak trzeba. Głośniki średniotonowe i wysokotonowe umieszczono blisko siebie, by nie popsuć sceny, lokalizacji i odwzorowania. To nie tylko widać ale i słychać. Na jakość dźwięku, muzykalność, scenę czy precyzję trudno narzekać. Tym bardziej, że nawet mniej doświadczony słuchacz szybko zorientuje się, że akustycy poświęcili mnóstwo czasu na uzyskanie odpowiedniej sceny dźwiękowej.
19 głośników ma sens
Już na papierze nowy zestaw audio wypada bardzo przekonująco. W Volvo nie żałowano głośników. Jest ich aż 19! Oczywiście ilość o niczym nie świadczy, bo czasem łatwiej uzyskać świetne brzmienie używając zaledwie 5 przetworników niż kilka razy więcej. Warto jednak przyjrzeć się bliżej temu, co zainstalowano w samochodzie. W drzwiach zmieszczono dwie pary mocnych 17 cm wooferów o dużym wychyleniu membrany. Do tego jeszcze komplet średniotonowych w charakterystycznym żółtym kolorze: para o średnicy 10 cm i kolejne dwie pary w rozmiarze membrany 80 mm. Wszystkie tweetery na pokładzie (a jest ich aż 7) to modele kopułkowe 25 mm z legendarnej już serii kolumn głośnikowych Nautilus. Do kompletu pomysłowo wbudowany subwoofer. I to nie byle jaki: aż 25 cm. Całość jest połączona z wielokanałowym wzmacniaczem klasy D (to już właściwie standard wśród producentów samochodów). Nie wszystkie głośniki są jednak sterowane aktywnie. Wzmacniacz to wersja 12 kanałowa, więc zapewne w przypadku modeli wysokotonowych i średniotonowych pojawiły się tradycyjne pasywne filtry. A to przecież nic złego.
Stuart Nevill, główny inżynier w B&W podczas prezentacji nowego systemu car audio powiedział – „Kabina samochodu, z uwagi na jej kształt, wcale nie jest łatwym miejscem do nagłośnienia. Problemem wielu aut jest to, że do kierowców dociera sporo odbitych fal dźwiękowych, które brzmią gorzej, niż te płynące bezpośrednio z głośników. Aby zminimalizować liczbę fal odbitych od przedniej szyby, zastosowaliśmy głośnik wysokotonowy na środku deski rozdzielczej. Dlatego nasz system brzmi realistycznie i naturalnie.”
Cudów nie ma. Procesor DSP z korekcją czasu musi być!
Warto zwrócić uwagę na fragment wypowiedzi dotyczący odbitych fal dźwiękowych. To najlepsze wytłumaczenie dla zastosowania cyfrowego procesora dźwięku Dirac Research z funkcją korekcji czasowej. Słuchając bowiem poszczególnych gotowych ustawień procesora nie trudno o wrażenie, że inżynierowie B&W poświęcili mnóstwo czasu na strojenie. Choć trzeba przyznać, że mieli ułatwione zadanie, gdyż większość głośników w kabinie sterowana jest aktywnie (pomiędzy wzmacniaczem a głośnikiem nie ma pasywnych zwrotnic z filtrami). Trzeba oddać im jednak wyrazy uznania, za wyraźne podkreślanie pracy jaką włożyli w samo zlokalizowanie i skierowanie głośników na słuchaczy To wbrew pozorom ma też kolosalne znaczenie.
Słuchacz ma do wyboru kilka ustawień. Podstawowe to charakterystyki procesora DSP: studio, scena indywidualna oraz sala koncertowa (odwzorowanie Sali w Goteborgu). Ponadto korekcja efektów kojarzących się z surround: Intens oraz Otoczenie. I to właściwie niemal wszystko. Wybierając bowiem opcję scena indywidualna zyskuje się dostęp do 9 pasmowego korektora (regulacja wybranych częstotliwości w zakresie od 75 Hz do 16 kHz) oraz gotowych programów pomysłowo nazwanych ciepły, wyrazisty, dynamiczny i własne. By wybrać najlepszy dla siebie wystarczy już kilkanaście minut zabawy.
Ile gustów, tyle ocen
Trudno odpowiedzieć na pytanie które rozwiązanie jest najlepsze. To w dużej mierze kwestia gustu. Trzeba jednak przyznać, że efekt Sali koncertowej kompletnie nie nadaje się do słuchania zwykłego radia. Przeszkadza wówczas pogłos oraz wyraźne podniesienie sceny dźwiękowej. Wystarczy jednak odtworzyć dobrze nagraną płytę, by docenić efekt (choć oczywiście najłatwiej byłoby mieć także w pamięci doświadczenia z koncertu w samej sali). Mimo to wciąż pozostawia pewien niedosyt. Mam nadzieję, że kiedyś akustycy przygotują charakterystykę na podstawie warszawskiej filharmonii narodowej, która jest doskonałym miejscem do słuchania muzyki. Ciekaw jestem jak wówczas wypadnie konfrontacja w kabinie samochodu.
Do codziennego słuchania dobrych płyt i cyfrowej muzyki nie wykastrowanej kompresją wystarczą opcje studio oraz korekcja DSP - wszyscy lub kierowca. Różnią się między sobą skupieniem, wysokością sceny dźwiękowej a także dystansem do słuchaczy. Zapewniają wyśmienite wrażenia: czyste i mocne wokale, porządne odwzorowanie instrumentów oraz atmosferę, dzięki której łatwo wyodrębnić pozycje oraz wielkość muzyków na scenie. Jestem pewien, że wielu słuchaczy wręcz na nowo odkryje w Volvo swoje dobrze znane płyty CD.
Z głośników nikt się nie drze
Napisać, że Bowers & Wilkins brzmi w Volvo bardzo dobrze to zbyt duże uproszczenie. Gra świetnie! Oczywiście zawsze można się do czegoś przyczepić (niekiedy tendencje do tworzenia nienaturalnej sceny oraz wielkości i skupienia oraz kick basu), ale jestem przekonany, że każdy nabywca szwedzkiego SUV będzie zadowolony, niezależnie od tego jakiej słucha muzyki. I nie ma specjalnej przesady w wypowiedzi Michaela Adenauera, eksperta audio Volvo Cars - Nagłaśniając XC90 określiliśmy sobie cel. Zestaw Premium Sound do nowego XC90 miał się znaleźć w pierwszej trójce najlepszych seryjnych samochodowych systemów audio na świecie. Moim zdaniem udało nam się to trudne zadanie w pełni zrealizować.
Wpływ na budowanie atmosfery mają szczególnie głośniki wysokotonowe. Ich kluczową zaletą jest różnorodność tonów wysokich. Nie zabijają uszu słuchacza jednostajnym hałasem. Dają frajdę w doszukiwaniu się muzycznych niuansów. I nie fałszują wokali, które są pełne i czyste dzięki solidnym średniotonowym. Trudno doszukiwać się charakterystycznych efektów gardłowości czy nosowości wokali ani wyciągania w górę, co tylko z pozoru wydaje się atrakcyjne. Innymi słowy: słuchanie szczególnie tych nagrań, w których realizator postawił na wyeksponowanie wokalistki lub wokalisty sprawia dużą przyjemność.
Bez względu na gatunek: jazz, pop, rock, techno, house, hip-hop, chillout – system gra na tyle przyjemnie, że wizyta u instalatora car audio nie ma sensu. Oczywiście, że stworzenie lepszego systemu jest możliwe. Ale z punktu widzenia ekonomii jest to kompletnie nieopłacalne. Choć dopłata do systemu wynosi ponad 14 000 zł, to wbrew pozorom za podobną sumę trudno będzie stworzyć system z zaawansowaną jednostką multimedialną, wzmacniaczami, głośnikami oraz indywidualną zabudową.
Jak brzmi subwoofer w Volvo XC90?
Parę ciepłych słów należy się także akustykom za subwoofer. Jeszcze przed premierą auta Volvo chwaliło się nowatorską konstrukcją: subwoofer wbudowano na stałe w konstrukcję nadwozia. Szwedzi twierdzili nawet, że jest to: praktycznie pierwsza taka konstrukcja w branży samochodowej. A Michael Adenauer, eksperta audio Volvo Cars mówił – „W zasadzie cała kabina samochodu zamienia się w gigantyczny subwoofer, dzięki czemu możliwe jest odtworzenie bardzo niskich częstotliwości, sięgających nawet 20 Hz”.
Trochę obawiałem się tych zapowiedzi szczególnie ze względu na przeznaczenie samochodu. XC 90 powstało przede wszystkim z myślą o rynku amerykańskim, na którym klienci przyzwyczajeni są do bardzo mocnego basu. Nie trudno o wrażenie, że akustycy szukali kompromisu. Bas jest solidny, ciepły, dość szybki i co ważne dobrze kontrolowany. Nie dominuje nad pozostałymi głośnikami, tylko świetnie je uzupełnia. Niejednokrotnie łatwo o efekt, że tony niskie bardziej czuć niż słychać. To oczywiście najlepszy test dla jakości wykonania samochodu. W testowym egzemplarzu od czasu do czasu pojawił się rezonans ze strony boczków drzwiowych z prawej strony. Wbrew pozorom nie było wielką sztuką wywołanie także niewielkiego hałasu od metalowych zapięć butów narciarskich w bagażniku. Ale to już zabawa, która nie ma nic wspólnego ze słuchaniem muzyki.
To się nazywa postęp!
Amerykanie mogą stwierdzić: Volvo – good job! Trzeba przyznać, że w XC 90 wykonano bardzo porządne nagłośnienie. I to na tyle dobre, że Bang & Olufsen, Bose, Dynaudio, Harman Kardon czy nawet Mark Levinson i Meridian będą się musieli dobrze wysilić, by utrzymać poziom. Wszystko wskazuje na to, że Bowers & Wilkins imponująco wkroczyło do samochodów i zostanie na dłużej. Brawo!