- Nowy Mercedes GLS mierzy ponad 5,2 m długości. Jest większy od takich rywali, jak: Audi Q7, BMW X7, Bentley Bentayga, Lexus LX czy Range Rover
- W UE pojawią się odmiany wysokoprężne GLS 350 d 4MATIC i GLS 400 d 4Matic (sześciocylindrowe o mocy 286 KM i 330 KM)
- Najmocniejsza wersja to GLS 580 4MATIC z benzynowym V8 i instalacją 48 V. Moc 489 KM i 700 Nm momentu obrotowego
Już poprzedni Mercedes GLS imponował rozmiarami, a nowy jest jeszcze większy. W polu zostawia takie auta, jak: Audi Q7, BMW X7, Bentley Bentayga, Lexus LX czy Range Rover. Nowe dzieło Mercedesa mierzy już ponad 5,2 długości. Niemal tyle samo, ile dwa Smarty fortwo postawione jeden za drugim. Rozstaw osi jest równie imponujący: 3,135 m. W Europie więcej ma właściwie tylko Rolls-Royce Cullinan.
Ogromne wymiary samochodu oznaczają jedno - GLS to auto dla siedmiu lub sześciu osób. Wszystkie oczywiście mają zapewniony wysoki komfort podróżowania (firma chwali się, że w trzecim rzędzie wygodnie będą mieć osoby nawet o wzroście 1,94 m!). Mercedes zadbał bowiem o to, by w każdym rzędzie siedzeń była zapewniona m.in. elektryczna regulacja, gniazda USB oraz osobne sterowanie klimatyzacją. Co ciekawe, dwa pełnowartościowe fotele mogą występować nie tylko w ostatnim rzędzie. W opcji można bowiem zamówić dwa komfortowe fotele w drugim rzędzie, czyniąc z GLS-a samochód sześcioosobowy.
GLS to już siódmy SUV w gamie Mercedesa (GLA, GLC, GLC Coupe, GLE, GLE Coupe, Klasa G). I z pewnością jeden z najlepiej wyposażonych. W standardzie znajdą się m.in. reflektory LED złożone aż ze 112 diod na klosz, sterowanie elektryczne wszystkich siedzeń, 9-stopniowa automatyczna skrzynia biegów czy pneumatyczne zawieszenie. Nie zabraknie także pomysłowych rozwiązań. Jednym z najciekawszych jest tryb nazwany Carwash (myjnia). Wystarczy nacisnąć przycisk, by samochód podniósł zawieszenie (by łatwiej było wjechać do myjni, a potem usunąć brud z nadkoli), domknął boczne szyby i przesuwany dach, złożył lusterka, wyłączył automatyczne wycieraczki, zmienił tryb pracy klimatyzacji i aktywował kamerę 360 stopni.
Cieszy, że Mercedes poświęcił równie sporo miejsca nie tylko na opisywanie gadżetów czy udoskonalonego systemu MBUX (dwa duże ekrany o przekątnej 12,3” w desce rozdzielczej), ale także na przedstawienie gamy silnikowej. Ta oczywiście będzie ściśle uzależniona od rynku. Większość Europejczyków będzie mogła zatem zapomnieć o wersji GLS 450 4Matic z instalacją 48 V. Samochód z dwoma silnikami (spalinowy 367 KM i 500 Nm oraz elektryczny 22 KM i 250 Nm) będzie oferowany wyłącznie poza obszarem UE.
W Europie pojawią się za to odmiany wysokoprężne: GLS 350 d 4MATIC i GLS 400 d 4Matic (sześciocylindrowe o mocy 286 KM i 330 KM). Będzie można zapewne także liczyć na potężny wariant GLS 580 4MATIC z zelektryfikowanym benzynowym V8. Elektryfikacja oznacza instalację 48V oraz funkcję EQ Boost, czyli dodatkowe 22 KM z silnika elektrycznego oraz 250 Nm więcej przez chwilę. W sumie sporo, ale do wykorzystania i tak jest równie imponujące 700 Nm i 489 KM.
Zużycie paliwa? Najmocniejszy benzynowy GLS spali średnio ok 10 l. W przypadku diesli można liczyć na spalanie rzędu 7,9–7,6 l/100 km. Trudno przy tym ocenić, ile GLS zużyje AdBlue, gdyż Mercedes nie podaje takich danych. Niemniej firma chwali się pojemnością zbiornika na roztwór mocznika. Zmieścić ponad 31 litrów! Niemało.
O cenach nowego GLS-a nikt jeszcze w Mercedesie nie wspomina. Na razie zdradzono, że wielki SUV pojawi się w salonach dealerskich do końca bieżącego roku. Deklaracja dotyczy nie tylko USA, ale także Europy Zachodniej. Do europejskich salonów samochód przypłynie rzecz jasna z Ameryki.