Mercedes od dawna nie miał w swojej ofercie 6-cylindrowych „rzędówek”, z których od lat z upodobaniem korzysta jego bezpośredni konkurent, czyli BMW. Teraz w Stuttgarcie, centrali Mercedesa, najwyraźniej doszli do wniosku, że ułożenie cylindrów w rzędzie, a nie w kształt litery „V” będzie lepszym rozwiązaniem. Gruntownie zmodernizowana klasa S, która wejdzie do sprzedaży w czasie wakacji, zyska nowe silniki rzędowe o sześciu cylindrach. Będą one wykorzystywać architekturę stosowanych obecnie przez Mercedesa jednostek czterocylindrowych. Tak na marginesie: jak nie wiadomo o co chodzi – chodzi o pieniądze. Nawet, gdy mowa o samochodach kosztujących minimum 300 tys. zł.
Jednym z nowych wariantów będzie jednak auto z mocnym V8, czyli S 560 4MATIC – o mocy 469 KM i momencie obrotowym równym 700 Nm. Średnie spalanie to 8,5 l/100 km. Inny wariant z V8 to Mercedes-AMG S 63 4MATIC+ - o mocy 612 KM. Co ciekawe, wóz ten korzysta teraz z silnika 4.0 V8 z podwójnym doładowaniem, zamiast dotąd stosowanego 5.5 V8. Kolejne warianty, którymi chwali się Mercedes to S 350d 4MATIC oraz S 400d 4MATIC – mają one na pokładzie nowe, rzędowe diesle o mocach odpowiednio 286 i 450 KM. Moment obrotowy to 600 i 700 Nm.
Oczywiście niedługo po premierze odnowionej klasy S z opisanymi silnikami, pojawią się też kolejne warianty. Mercedes zapowiada nowy 6-cylindrowy silnik na benzynę oraz współpracującą z nim 48-voltową instalację elektryczną wraz z ze zintegrowanym rozrusznikiem-alternatorem oraz napędzaną elektrycznie turbiną. Według inżynierów Mercedesa rozwiązania te pozwolą znacznie ograniczyć zużycie paliwa. Jeszcze więcej zaoszczędzimy kupując zapowiedzianą już hybrydę, którą można ładować z gniazdka – może ona „na prądzie” przejechać 50 km.
To tyle o silnikach. A w kabinie? Znajdziemy tam odnowiony zestaw wskaźników wraz z wielkimi monitorami, które przekazują kierowcy i pasażerom informacje dotyczące jazdy oraz rozrywki. Co ciekawe, Mercedes zastosował też nowy, kompleksowy system mający wpływać na komfort jazdy. W klasie S z klimatyzacją, dystrybutorem zapachów, siedzeniami z masażem, LED-wym oświetleniem kabiny i wieloma innymi dodatkami – wszystkie te systemy są ze sobą połączone, a ich parametrami można sterować wybierając zdefiniowane wcześniej programy takie, jak np. ciepło, zabawa, witalność, komfort, trening. Który wybrać? Ot, problem współczesnego świata.
W odnowionej klasie S nie mogło też zabraknąć najbardziej zaawansowanych systemów, które Mercedes właśnie opracował. Skomplikowana nazwa tych rozwiązań brzmi: Distronic Active Proximity Control oraz Active Steer Assist. Układy te potrafią samodzielnie przyspieszać i hamować w dowolnej sytuacji i przy każdej prędkości, zapewniają też samodzielne prowadzenie przez okres nie dłuższy niż 30 sekund. Wyjąwszy korki: przy powolnej jeździe Mercedes może przemieszczać się samodzielnie, ale to żadna nowość – potrafią to nawet GLE czy klasa E (podobnie jak np. BMW serii 5).
Na koniec warto wspomnieć, że w odnowionej klasie S pojawiła się najnowsza wersja systemu poprawiającego komfort jazdy – Magic Body Control, którą teraz dopełnia system neutralizujący siłę odśrodkową na zakrętach – stosowany już w klasie S Coupe. Poprawiono też LED-owe reflektory, które dają lepszy strumień światła pokrywający dystans do 650 metrów. Cóż, rewolucji nie ma, ale na prawdziwe innowacyjne rozwiązania zapewne będziemy musieli poczekać do całkowicie nowej klasy S. Jeszcze kilka lat... Swoją drogą ciekawe, czy nowy model będzie już w stanie jeździć całkowicie samodzielnie?