Jazdy testowe zorganizowano w Irlandii w połowie lutego, ale z różnych względów dopiero teraz skończyło się embargo na relację z tego wydarzenia, w którym towarzyszył nam dyrektor generalny Skody Bernhard Maier ciekawy pierwszych opinii o najnowszym dziecku jego firmy. On także pokazał nam już w pełni gotową wersję auta pozbawioną kamuflażu, ale niestety nie mogliśmy zrobić jej zdjęć. Więc, póki co, musicie uwierzyć nam na słowo, że finalne auto, choć ma uspokojoną w porównaniu z zapowiadającym je konceptem Vision iV stylistykę, to sprawia bardzo dobre pierwsze wrażenie. Enyaq iV. ma 4648 mm długości, 1877 mm szerokości i 1618 mm wysokości i prezentuje się dojrzale. Nie jest przy tym zbyt ekstrawertycznym, ale zdaje się pokazywać nową pewność siebie Skody. Ze wszystkich SUV-ów Grupy, które dotychczas powstały na elektrycznej platformie MEB, Enyaq iV jest prawdopodobnie najbardziej udany pod względem wizualnym.
Także wnętrze nawiązuje do rozwiązań, jakie przedstawiono pierwotnie w modelu studyjnym. Jest dwuramienna kierownica, nowe materiały wykończeniowe, w tym oliwkowa skóra, duży, 13-calowy centralny ekran dotykowy pokładowych multimediów oraz elegancki i futurystyczny wyświetlacz head-up z funkcjami rozszerzonej rzeczywistości (augemented reality). Wszystko w wcale nie gorsze niż choćby w Mercedesie EQC i na pierwszy rzut oka zapowiadające nową jakość samochodów elektrycznych.
Pozytywne odczucia wywołuje także dostępna przestrzeń. Chociaż Enyaq jest z zewnątrz o 5 cm krótszy niż Octavia, to oferuje taką samą ilość miejsca dla pasażerów co większy Superb Combi. Do tego bagażnik ma pojemność minimum 585 l i dzięki nisko prowadzonej dolnej krawędzi pozwala na łatwe ładowanie bagaży.
Skoda Enyaq iV – do 80 proc. w 40 minut
Tak, ładowanie w przypadku tego modelu może być dobrym słowem kluczowym. „Dzięki krótkim czasom ładowania i dużym zasięgom, hasło Simply Clever w przypadku Enyaqa iV nabiera szerszego znaczenia i czyni elektromobilność sprytniejszą” – mówi Bernhard Maier, szef Skody. Co ma dokładnie na myśli? Na szybkich stacjach ładowania prądem stałym o mocy 125 kW da się uzupełnić baterie od 10 do 80 proc. pojemności w ciągu 40 minut. Przy użyciu zwykłego gniazdka 230 V o mocy 2,3 kW lub Wallboxa 11 kW pełne naładowanie baterii zajmie od 6 do 8 godzin.
Akumulatory oferowane będą w trzech wersjach: 55, 62 lub 82 kWh, z silnikami o mocy odpowiednio 148, 180 i 204 KM, co przekłada się na zasięg odpowiednio 340, 390 lub 500 km w cyklu WLTP. W przypadku modelu z największym akumulatorem to warto podkreślić, że będzie on dostępny także z napędem na cztery koła (oprócz silnika montowanego przy tylnej auto dostanie także drugi przy przednich kołach) w dwóch wariantach mocy: 265 (80X) i 306 KM (vRS). Co ważne, drugi silnik tylko w niewielkim stopniu ogranicza zasięg, bo po pełnym naładowaniu akumulatorów da się przejechać nawet 460 km. Imponująco zapowiadają się także osiągi topowej wersji, która będzie przyspieszać do „setki” w 6,2 s i osiągać prędkość maksymalną 180 km/h. I jeszcze jedna istotna dla właścicieli SUV-ów informacja: najmocniejszy wariant będzie w stanie ciągnąć przyczepę o masie do 1200 kg.
Tyle teorii, a jak rzeczywistość. Przypominamy, że do jazd testowych udostępniono nam egzemplarze przedseryjne pokryte kamuflażem, z detalami wykończenia, którym daleko do jakości produkcyjnej. Warto jednak podkreślić ilość przestrzeni w środku zarówno na przednich fotelach jak i tylnej kanapie oraz wielkość dotykowego ekranu, który będzie jednym z największych dostępnych modelach całej Grupy VW. Wygodny fotel kierowcy i regulowana dwupłaszczyznowo kierownica ułatwia zajęcie optymalnej pozycji kierowcy, na plus trzeba zaliczyć także dobrą widoczność we wszystkich kierunkach.
Skoda Enyaq iV – świetnie ułożona
Wersja iV 60 o mocy 180 KM i zasięgu 390 km, jaką prowadziliśmy, potwierdza wyższość aut elektrycznych od początku projektowanych z myślą o tym rodzaju napędu na modelami, które później zelektryfikowano. Chodzi tu m.in. o rozlokowanie baterii płasko w podłodze, co wpływa na optymalny rozdział masy i poprawia zachowanie auta na trasie i w zakrętach. Enyaq iV jest komfortowy, swobodnie radzi sobie z nierównościami, a na łukach wychyla się z gracją i pewnością. Precyzyjny układ kierowniczy jest komunikatywny, a przyjemność prowadzenia potęguje panująca we wnętrzu cisza. Auto potrafi poruszać się niemal bezgłośnie, a dzięki natychmiastowym reakcjom na ruchy pedałem gazu umie pokazać zadziorność godną sportowych modeli marki z klasycznym napędem, o ile nawet nie jeszcze lepszą. To dobry prognostyk dla najmocniejszych wersji.
Już dziś możemy stwierdzić, że będzie to przełomowy samochód w ofercie Skody. Tym bardziej, że marka obiecuje atrakcyjne ceny na poziomie porównywalnym z wysokoprężnymi wersjami Kodiaqa, a to oznacza poziom ok. 140-150 tys. zł dla bazowych odmian. W pierwszym rzucie do sprzedaży na początku przyszłego roku wejdzie seria „Fouder’s Edition”‚ obejmująca 1895 egzemplarzy i upamiętniająca 125-lecie założenia firmy, ze specjalnym wyposażeniem i akcentami stylistycznymi.
Skoda Enyaq iV – naszym zdaniem
Po pierwszym spotkaniu z Enyaqiem iV mamy poczucie, że nastały już czasy fajnych i uczciwie wycenionych samochodów elektrycznych, których nie kupuje się mimo lecz dla napędu elektrycznego.