Lamborghini określa Aventadora J jako siłę natury na kołach. To oczywiście hasła marketingowe, ale w tym przypadku jest w tym źdźbło prawdy. To najbardziej bezkompromisowy, otwarty samochód w historii włoskiej marki. Projektanci i inżynierowie z Sant'Agata Bolognese pozbyli się nie tylko dachu, ale również przedniej szyby. Zarówno kierowca, jak i pasażer, muszą posiadać profesjonalny strój, by móc rozkoszować się jazdą z prędkościami przekraczającymi 300 km/h.
Sercem bolidu jest 12-cylindrowy silnik benzynowy o pojemności 6,5 l, który generuje 700 KM mocy i 690 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Już suche dane techniczne budzą emocję. Silnik współpracuje ze zautomatyzowaną, dwusprzęgłową, 7-biegową skrzynią ISR o pięciu trybach pracy. Napęd jest przekazywany aktywnie między przednią i tylną osią.
Samochód, tak jak „normalny” Aventador, zbudowany jest z najnowocześniejszych materiałów (monokok wykonany z włókien węglowych wzmocnionych polimerem), dzięki czemu jest bardzo lekki. Masa suchego Aventadora wynosi tylko 1575 kg. W tym przypadku ma być jeszcze lepiej. W dodatkowym zbijaniu masy pomogło pozbycie się dachu, szyb oraz klimatyzacji i systemu nawigacji. Kokpit jest minimalistyczny, a pilot tego myśliwca ma skupić się wyłącznie na zadawaniu śmiertelnych ciosów na torze wyścigowym.
Lamborghini Aventador J nie trafi do produkcji. Samochód powstał w zaledwie jednym egzemplarzu. Nie ļedzie prototypów, ani eksponatów dla Muzeum Lamborghini. Tym wyjątkowym autem będzie cieszył się tylko jeden nabywca. Fani marki mogą jednak być spokojni, ponieważ producent zapowiada, że to dopiero początek bogatej historii Aventadora. Trzymamy za słowo!