- Toyota za przeszło 11 mln zł? Dziś tak, ale ponad pół wieku temu niewielu chciało ją kupić
- Bugatti planowało zbudować 25 sztuk modelu Type 41 Royale. Powstało tylko sześć, z czego jedynie cztery sprzedano. Dziś to jeden z najdroższych klasyków na świecie
- Na początku lat 60. XX w. Aston Martin DB4 GT Zagato poniósł rynkową klęskę. Dziś jest największą legendą tej firmy, za którą płaci się prawie 3 mln dol. O ile ktoś chce ją w ogóle sprzedać
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
To jest dopiero chichot historii. Przedstawiasz nowy model, imponujący i ekskluzywny. Czekasz w napięciu na pierwszych chętnych, ale... jakoś nikt nie chce go kupować. To znaczy, klienci są, ale znacznie mniej niż po cichu liczyłeś.
Następnie mija pół wieku. I nagle się okazuje, że przez ten czas ta rynkowa klęska stała się jedną z twoich największych legend, a kolekcjonerzy z całego globu z milionami dolarów pod ręką tylko czekają, aż któryś z garstki obecnych właścicieli zechce wystawić takiego klasyka na sprzedaż.
Przeczytaj także: Czy prototypy FSO i FSM istotnie wyprzedzały swoje czasy? Sprawdzamy!
Właśnie ten los spotkał jedne z najsłynniejszych modeli takich potęg jak BMW, Bugatti, Toyota, Lancia i Aston Martin. W przypadku tych samochodów historia zachichotała naprawdę głośno i złośliwie. To co, zaczniemy może od BMW?
BMW 507 (1956-1959)
Kiedy się pojawił, został jednym z najdroższych samochodów na świecie. Piękny roadster miał 438 cm długości, jedynie 130 cm wysokości oraz 16-calowe obręcze kół. 3,2-litrowe V8 rozwijało 150 KM, ale za dopłatą firma dorzucała dodatkowe 15 KM.
Niestety, BMW 507 nie podbiło rynku. Nie pomógł nawet sam Elvis Presley, który jeździł tym roadsterem. Przez trzy lata wyprodukowano tylko 251 sztuk samochodu, uchodzącego obecnie za największą legendę w historii BMW.
No a legenda musi kosztować. Na aukcjach zorganizowanych w 2022 r. przez RM Sotheby’s jedno BMW 507 sprzedano za 2,030 mln euro, a drugie za 1,917 mln euro, co stanowi równowartość odpowiednio 9,54 i 9,01 mln zł.
Toyota 2000GT (1967-1970)
Skoro sam Bond nie mógł pomóc, to sytuacja musiała być naprawdę ciężka.
2000GT to pierwsza drogowa sportowa Toyota takiego formatu. Design łączył piękno z ekscentryzmem, a całość okrasiły chowane reflektory, które wówczas były rzadkością. 150-konny 6-cylindrowy silnik 2.0 skonstruowała Yamaha. Zbudowano nawet unikalną wersję cabrio, specjalnie na potrzeby filmu o Jamesie Bondzie (”Żyje się tylko dwa razy” z Seanem Connery w roli agenta 007). Niestety, sprzedaż kulała, zbudowano zatem tylko 337 sztuk Toyoty 2000GT.
Dziś to coupe jest jednym z najcenniejszych klasycznych aut z Japonii. W 2022 r. jeden z samochodów sprzedano za 2,535 mln dol., czyli równowartość 11,4 mln zł.
Bugatti Type 41 Royale (1928-1933)
Bugatti Type 41 Royale to jeden z najbardziej luksusowych samochodów wszech czasów. Niestety, z planowanych 25 sztuk udało się sprzedać... jedynie cztery.
Co było w nim takiego nadzwyczajnego? 8-cylindrowy rzędowy silnik miał 12 tys. 763 cm sześc. pojemności. 300-konny automobil zużywał średnio 50 l/100 km, ale zbiornik paliwa i tak liczył 200 l. Pokrywa silnika była na tyle wielka, że do jej podniesienia trzeba było co najmniej dwóch osób. Prędkość maksymalna tego kolosa z 430-centymetrowym rozstawem osi sięgała 200 km/h – w czasach, gdy normą była połowa tego.
Samo Bugatti Type 41 Royale kosztowało… 10 razy więcej niż każde inne ówczesne Bugatti. Za jedno Royale można było wtedy kupić aż trzy superluksusowe Rolls-Royce Phantom II. Ettore Bugatti planował zbudować 25 sztuk, licząc, że wszystkie staną się własnością europejskich koronowanych głów.
Nic z tego nie wyszło. Wprawdzie kilka dworów królewskich (np. w Bułgarii i Rumunii) początkowo rozważało zakup, ale w końcu wybrało konkurencję. W latach 1928-1933 powstało jedynie sześć Bugatti Type 41 Royale, przy czym pierwsze udało się sprzedać dopiero w 1932 r., a dwóch w ogóle nikt nie kupił. Dlaczego? Firma miała niesamowitego pecha. W drugim roku produkcji Royale wybuchł gigantyczny ogólnoświatowy kryzys ekonomiczny – w ciągu czterech lat obroty globalnego handlu zmniejszyły się aż 3-krotnie. Royale nie mogło się więc pojawić w gorszym momencie historii.
Dziś to jedna z największych legend motoryzacji. Już w 1986 r., kiedy zaczynał się boom na klasyki, jedno z Bugatti Type 41 Royale sprzedano za 8,1 mln dol. Wówczas była to największa kwota, jaką zapłacono za jakikolwiek samochód. Rekord utrzymał się jedynie rok. Już w 1987 r. za inne Royale zapłacono 9,8 mln dol.
Jak można się domyślić, Bugatti Type 41 Royale wyjątkowo rzadko zmieniają właściciela. Prawdopodobnie ostatnia taka transakcja odbyła się na początku 2021 r. Jej kwota pozostaje tajemnicą, choć spekuluje się, że ten automobil mógł zostać sprzedany za co najmniej 22 mln dol., czyli prawie 100 mln zł!
Aston Martin DB4 GT Zagato (1960-1963)
Wygląd najbardziej legendarnego samochodu w historii Astona Martina zaprojektował stażysta.
23-letni Ercole Spada właśnie trafił do słynnej włoskiej firmy stylistyczno-karoseryjnej Zagato, gdzie dostał zadanie zaprojektowania nadwozia dla specjalnej wersji Astona Martina DB4 GT, który sam był specjalną wersją Astona DB4.
3,7-litrowy silnik R6 o mocy 318 KM skonstruował Polak, Tadek Marek. Aston Martin DB4 GT Zagato przyspieszał od 0 do 60 mil/h (0-97 km/h) w 6,1 s! Pierwotnie planowano zbudować serię 25 aut, ale udało się sprzedać jedynie 19 sztuk. Samochód był bowiem nieziemsko drogi. Za różnicę w cenie między wersją Zagato a zwykłym Astonem Martinem DB4 można było wówczas kupić fabrycznie nowego fenomenalnego Jaguara E-Type.
Tymczasem pod koniec lat 80. XX w. rynek oszalał na punkcie klasycznych samochodów. Padały kolejne cenowe rekordy. Aston Martin postanowił więc zbudować następne DB4 GT Zagato – cztery z sześciu, które finalnie nie powstały prawie 30 lat wcześniej. W 1991 r. były gotowe cztery auta z tzw. serii Sanction II, z jeszcze większym i jeszcze mocniejszym silnikiem (357-konne 4.2). Dwa pozostałe DB4 GT Zagato pojawiły się w 2000 r., jako Sanction III.
Czy to koniec? A skąd. W 2019 r. Aston Martin przedstawił dwa modele specjalne, przygotowane wspólnie z Zagato: DBS GT Zagato i przeznaczone wyłącznie na tor DB4 GT Zagato Continuation. Oba auta trzeba było kupić razem, firma nie sprzedawała ich oddzielnie. Powstało 19 takich zestawów, każdy za 6 mln funtów, czyli równowartość 32,4 mln zł – i to bez lokalnych podatków!
A samo klasyczne DB4 GT Zagato, to ”pierwsze” z lat 1960-1963? W 2005 r. na aukcjach RM Sotheby’s sprzedano aż dwa egzemplarze, jeden za prawie 2,7 mln dol., drugi za 2,9 mln dol (odpowiednio ok. 12,1 i 13 mln zł).
Lancia Stratos (1973-1975)
Stratos miał niesamowity wygląd i silnik Ferrari, a z jego wyczynową wersją Lancia aż trzy razy z rzędu zdobywała Rajdowe Mistrzostwo Świata w kategorii konstruktorów (1974-1976). Wszystko na nic. Samochód sprzedawał się tak opornie, że jeszcze w 1980 r., pięć lat po zakończeniu produkcji, można było kupić fabrycznie nowy egzemplarz z salonu.
Dziś Stratos to największa legenda Lancii. Tak duża, że trzy przyszłe modele tej firmy planowane na 2024, 2026 i 2028 r. otrzymają okrągłe tylne lampy, nawiązujące właśnie do tego sportowego samochodu.
Lancia Stratos była niewielka. Mierzyła jedynie 371 cm długości, czyli o 2,5 cm więcej niż obecny Fiat Panda. Stratos miał przy tym tylko 112 cm wysokości i 218-centymetrowy rozstaw osi. Ważące 980 kg auto napędzał 192-konny silnik 2.4 V6, dostarczany przez Ferrari (obie firmy należały wówczas do jednego koncernu).
Dziś Lancia Stratos swoje kosztuje. W 2019 r. na aukcji RM Sotheby’s jeden z ok. 500 wyprodukowanych egzemplarzy sprzedano za 545 tys. euro, czyli równowartość przeszło 2,5 mln zł.
Bugatti 101 (1951-1956)
Dokładnie nie wiadomo, ile wyprodukowano tych aut. Niektóre źródła mówią o sześciu sztukach, inne o siedmiu. Tak czy inaczej, jak na pięć lat produkcji to naprawdę niewiele.
Bugatti 101 wyglądało fenomenalnie, ale rozczarowywało techniką. Samochód nosił logo marki słynącej z supernowoczesnych konstrukcji, ale – jak na ironię – bazował na Bugatti Type 57, przedstawionym aż 18 lat wcześniej. Mimo to cena mogła przerazić. Auto kosztowało prawie dwa razy więcej niż konkurencyjne i równie ekskluzywne Delahaye 135MS. Resztki szans na rynkowe powodzenie staranował ówczesny francuski system podatkowy z wyjątkowo słonymi opłatami nałożonymi na samochody z silnikami powyżej 2,9 l – Bugatti 101 miało 3,3-litrową jednostkę R8 (140 lub 190 KM).
Obecnie Bugatti 101 to bardzo cenny klasyk. W 2007 r. na aukcji RM Sotheby’s zapłacono za niego prawie milion dolarów (990 tys., równowartość ok. 4,5 mln zł), zaś w 2011 r. prawdopodobnie ten sam egzemplarz sprzedano za 616 tys. dol.