Przez długie lata Freelander był jedynym europejskim modelem stawiającym czoła japońskiej, a później również koreańskiej konkurencji. Popularnością cieszył się - co naturalne - w Wielkiej Brytanii, skąd pochodzi wiele oferowanych w serwisach internetowych aut. Mają kuszące ceny: nawet kilka tys. zł. Łatwo znaleźć też egzemplarze do rozbiórki na części, wiele firm oferuje zestawy do przełożenia kierownicy (około 3500 zł). Oferta wygląda atrakcyjnie, ale czy nie kryje ryzyka? Niestety, udając się do stacji diagnostycznej, nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy kierownicę można przełożyć z prawej strony na lewą. Jedne żądają faktur za nowe części użyte do przeróbki, inne - ekspertyzy rzeczoznawcy, kolejni proszą o świadectwo homologacji (że pojazd występuje z kierownicą po jednej i drugiej stronie). Jest z tym trochę pracy, ale solidnie wykonana "przekładka" nie powinna wiązać się z kłopotami formalnymi.Czym - poza ceną - przekonuje Freelander? Nadwozie samochodu ma ciekawą stylistykę, wersje 3- i 5-drzwiowa oferują zbiżoną ilość miejsca - zbudowane są na identycznej płycie podłogowej. Wiele samochodów pochwalić się może bogatym wyposażeniem wnętrza, ale warto mieć na uwadze, że trafiają się również egzemlarze bez klimatyzacji, "elektryki" itp. Kolejnym plusem jest ilość schowków. Samochód zbiera bardzo dobre recenzje za zachowanie się podczas jazdy na asfalcie. Może seryjne, wąskie (195 mm) i wysokie opony nie skłaniają do dynamicznego pokonywania zakrętów, ale jeśli mamy nieco szersze "gumy" samochód prowadzi się bardzo dobrze. Przyzwoicie Freelander poradzi sobie również w lekkim terenie, ale oczywiście lepiej nie zapominać o klasie auta.Niestety, amatorzy tego Land Rovera powinni wiedzieć też o kilku negatywnych rzeczach. Najważniejszą z nich jest trwałość układu przeniesienia napędu. Zastosowane sprzęgło wiskotyczne jest bezobsługowe, ale stosunkowo często płata psikusy. O ile brak przekazania napędu skutkuje tym, że mamy jedynie przednionapędowe auto, to pełne sprzęgnięcie (co odpowiada załączeniu napędu 4x4 w aucie ze sztywno dołączanym przodem), które zdarza się często, prowadzi do szeregu uszkodzeń w całym układzie napędowym: "wybucha" przekładnia kątowa z przodu auta (naprawa ponad 10 tys. zł), awarii ulega tylny dyferencjał. Koszty są wysokie: samo sprzęgło wiskotyczne wymaga wydania około 5000 zł.Usterki napędu to nie wszystko. Większość silników cierpi na brak mocy. Podstawowa odmiana benzynowa ma pojemność 1,8 l. Jeśli chcemy podróżować dynamicznie musimy silnik nieźle "popędzać". Efekty? Spalanie nawet 12-13 l/100 km i wypalona uszczelka pod głowicą (naprawa w ASO 2100 zł). Przypomnijmy, że jest to silnik serii K, w którym szpilki przechodzą przez cały kadłub i łączą sie z miską olejową. Doświadczenie mechanika jest tu jak najbardziej wskazane. Wiele podzespołów wymaga stosowania specjalnych olejów i płynów. Na kłopoty cierpią też diesle. Montowany początkowo motor Rovera o mocy 97 KM krytykowany jest z każdej strony: ma mizerną dynamikę (testowe 0-100 km/h ponad 16 s), poza tym zdarzają mu się liczne usterki osprzętu (np. pompa wtryskowa), średnio zużywa 10 l. Znacznie lepiej prezentuje się jednostka BMW (Td4) - jest żwawsza, trwalsza i oszczędniejsza (realnie 8 l/100 km). Polecamy też przekładnię automatyczną - w terenie oszczędzimy sprzęgło, nie ma obawy o duże wydatki. Jeśli skrzynia przestaje zmieniać biegi lub robi to szybko (szarpie), kontroli warto poddać zawory zmiany biegów (naprawa 200-300 zł). Na placu boju pozostaje silnik 2.5. Tu przynajmniej wiemy czego się spodziewać - poza wysokim spalaniem (nawet 16-17 l na "setkę") motor nie szykuje nam niespodzianek. W związku z niezbyt dobrą dynamiką i podatnością na awarie lepiej uważać na egzemplarze z hakiem holowniczym. Były bardziej narażone na wysilenie. Ostrożność powinny budzić też auta, których właściciele odwiedzali teren. Będą miały bardziej zużyte i tak nienajtrwalsze elementy podwozia. Kupno samochodu dobrze jest poprzedzić wnikliwą kontrolą stanu technicznego. Warsztaty specjalizujące się w Land Roverach zazwyczaj nie znają się na Freelanderze - do niedawna często traktowany był przez nich pobłażliwie.Zdaniem użytkownikaMimo że byłem ostrzegany o nienajwyższej jakości Freelanderów, zdecydowałem się kupić to auto, bo mi się po prostu podoba. Zaraz po opuszczeniu komisu musiałem zlecić wymianę uszczelki pod głowicą, ale na razie (przejechałem już 20 tys. km a samochód ma według licznika 140 tys. km) nie popsuło się nic innego. Doceniam niezły komfort jazdy oraz to, że nie muszę już omijać wszystkich dziur na jezdni. Na pewno trochę niższe mogłoby być zużycie paliwa. Mimo, że nie mam ciężkiej nogiw mieście potrzeba 12-13 l na 100 km.Jacek Brach Freelander 1.8PodsumowanieSamochód ciekawy, ale lepiej podchodzić do niego z dystansem. Wiele egzemplarzy znajduje się w kiepskim stanie technicznym, przez co ryzykujemy dość drogie usterki układu przeniesienia napędu. Nawet jeśli sprzęgło wiskotyczne jest w porządku, Freelander będzie nękał swojego właściciela drobnymi awariami. Trudno o właściwy dobór jednostki napędowej: 1.8 są słabe, podobnie jak diesle (pierwsza wersja silnika wysokoprężnego na dodatek "wsławiła" się awariami), 2.5 dużo pali. Jest też druga strona medalu: Freelander okazuje się samochodem dość wygodnym i nieźle radzi sobie w lekkim terenie. Wersja 3-drzwiowa oferuje jazdę pod gołym niebem (przynajmniej częściowo) i takie same gabaryty jak 5d. Dlatego, jeśli ktoś lubi brytyjską technikę, może zaryzykować - ale tylko po kontroli w warsztacie.
Wyspiarz atakuje, prezentacja Land Rovera Freelandera
Freelander, jako nowe auto, nigdy nie był u nas zbyt popularny. Teraz mamy na rynku mnóstwo propozycji z drugiej ręki. Na co zwrócić uwagę?