Jednak tak naprawdę samochód uwodzi z racji niesamowicie atrakcyjnej stylistyki. Wąskie reflektory wyglądają niczym przymrużone oczy dzikiego kociaka czającego się do ataku. Rzeczywiście gdy trzeba ten atak potrafi nastąpić bardzo gwałtownie – w końcu „setkę" uzyskuje się już po 4,8 s, a gnać można aż do 250 km/h.
Przyspieszaniu towarzyszy przytłumiony pomruk, a kiedy podróżujemy w trybie Sport Plus i odejmiemy gaz do uszu jadących docierają charakterystyczne strzały z wydechu. Warto przy tym pamiętać, że jazda przy ustawieniu Sport Plus oznacza częściowo wyłączony układ ESP. Dynamiczne pokonywanie zakrętu kończy się lekkim zarzuceniem tyłu, ale system cały czas czuwa i w razie potrzeby ingeruje ustawiając samochód na prawidłowym kierunku jazdy.
Jednocześnie automatyczna skrzynia ciągnie wysoko aż do czerwonego pola. Jeżeli chcemy odczuć więcej wrażeń trzeba przytrzymać klawisz wyłączający ESP. Jednak uwaga! Ta bestia ma 340 KM i zbyt mocne wciśnięcie pedału gazu skończy się efektownym piruetem.
Po co tyle mocy w cabrio?
Takie pytanie zada sobie z pewnością wielu kierowców decydujących się na Z4. To ta grupa, która przede wszystkim będzie korzystała z uroków jazdy pod gołym niebem. Elektrycznie sterowany dach znika w bagażniku, szyby opuszczone i już możemy się delektować jazdą z wiatrem we włosach. Jednak uwaga, przy takim ustawieniu ten wiatr może być porywisty już przy prędkościach miejskich. Wystarczy zatem wykorzystać windszot i podnieść boczne szyby, a wówczas podróżowanie nawet z szybkością 100 km/h nie będzie uciążliwe.