Ogłoszenie przyciągające wzrok to podstawa – wiedzą o tym wszyscy, którzy zawodowo lub amatorsko zajmują się sprzedażą aut. Niestety, za ładnymi zdjęciami nie zawsze kryją się ładne samochody, o czym autorzy tej rubryki wielokrotnie się przekonali po pokonaniu kilkuset kilometrów. Z założenia więc ładne fotki wzbudzają naszą podejrzliwość.
Na portalu Gieldaklasykow.pl znaleźliśmy bogatą ofertę pojazdów importowanych z Japonii, opatrzoną profesjonalnie zrobionymi zdjęciami. Autor ogłoszeń nigdzie nie zarzekał się, że samochody są bez skazy, postanowiliśmy więc sprawdzić, jakie auta oferuje firma Nowex z Wodzisławia Śląskiego.
Na celownik wzięliśmy Mercedesa W126 420 SEL (krótszą wersję tego samochodu opisujemy na stronie 88) za 29 900 zł.
Dzwonimy. Pierwsze pytanie: czy auto miało przekładaną kierownicę (w Japonii obowiązuje przecież ruch lewostronny)? Nie, jest oryginalnie, z kierownicą po lewej stronie. Co z naprawami blacharskimi? W ogłoszeniu nie ma o nich mowy, ale też nigdzie nie jest napisane, że nic nie było lakierowane.
Właściciel zapewnia, że napraw blacharskich auto na pewno nie przechodziło, ale któryś element mógł być lakierowany, zaprasza więc z czujnikiem na oględziny. Co z przebiegiem? Klasa S z ogłoszenia ma 23 lata i zaledwie 159 tys. km na liczniku. Jakieś potwierdzenie? Świadectwo eksportowe z Japonii, zawierające informacje o przebiegu z ostatnich lat. A książka serwisowa? Tu nie było pewności. Właściciel firmy tłumaczył się, że ma w ofercie ok. 30 aut i niestety, nie pamięta wszystkich szczegółów. Poza tym jest na urlopie i nie może tego teraz sprawdzić.
Postanowiliśmy więc zweryfikować ofertę Nowexu i po umówieniu się pojechaliśmy do Wodzisławia Śląskiego.
Klasa S – bez skóry, za to z pięknym szarym welurem
Zgodnie ze zdjęciami z ogłoszenia wnętrze Mercedesa również na żywo prezentowało się nienagannie. Nie znaleźliśmy żadnego uszkodzenia ani przetarcia tapicerki. Dywany w aucie wyglądały prawie jak nowe. Fotel kierowcy nie był zapadnięty.
Oferowana wersja miała pełną elektrykę, i to również tylnej kanapy, którą rozkłada się do pozycji półleżącej. W aucie wszystko funkcjonowało bez zarzutu – szyby, siedzenia, pneumatyczny centralny zamek.
Minusy? Samochód występuje tylko z jednym oryginalnym kluczykiem, poza tym nie działała klimatyzacja (słychać załączający się kompresor).
Wjeżdżamy na podnośnik
Dokładne oględziny nadwozia „eski” nie ujawniły ani jednego, choćby najmniejszego ogniska korozji! Po sprawdzeniu lakieru czujnikiem okazało się, że poza drzwiami kierowcy i pasażera z lewej strony cała powłoka jest oryginalna. Wspomniane elementy były tylko przelakierowane, a stan bezbarwnego lakieru sugeruje, że naprawa odbyła się jeszcze w Japonii.
Tu i tam zauważyliśmy jednak spękania tzw. klaru od słońca. Postanowiliśmy skontrolować dodatkowo auto na podnośniku.
Tu kolejne zaskoczenie – od spodu samochód wyglądał jak nowy! Poza uszkodzonymi gumowymi osłonami sworzni zwrotnicy i skorodowaną osłoną termiczną katalizatora nie znaleźliśmy kompletnie nic. Auto wyglądało tak, jakby miało rok, a nie 23 lata.
Ładny samochód, wart swej ceny
Znając rynkową sytuację, do wizyty w Wodzisławiu Śląskim podeszliśmy bez emocji. Na miejscu spotkało nas jednak miłe zaskoczenie. Nikt nie twierdzi, że oferowany Mercedes jest w stanie, który nie wymaga już żadnego wkładu finansowego, ale przyznajemy, że ofertę uczciwie sformułowano i na miejscu nie przeżyliśmy niemiłego rozczarowania.
Samochód wymaga choćby naprawy klimatyzacji i poprawienia kilku drobiazgów, ale jest oryginalny, w bardzo dobrym stanie i bez korozji. Nikt też nie próbował nam wmówić, że wszystko jest OK. Pod względem ceny nie była to najtańsza propozycja, ale na pewno godna uwagi.