- Volkswagen ID.Buzz w wersji wydłużonej wyróżnia się nie tylko świetnym i konsekwentnym dizajnem, lecz także niezwykle przemyślanym wnętrzem
- Volkswagen ID.Buzz ma – jak na busa – znakomite osiągi
- NIestety ogrzanie tak dużego wnętrza pochłania mnóstwo energii, a mamy do czynienia z busem na prąd
- Samochód został wypożyczony od importera, a po teście zwrócony
- Wydłużony VW ID.Buzz ma to, czego nie ma krótsza wersja
- Volkswagen ID.Buzz jest większy, niż się wydaje
- Volkswagen ID.Buzz – nowoczesny samochód w stylu retro
- Volkswagen ID.Buzz w wersji long jest prawdziwym minibusem
- Volkswagen ID.Buzz w sprincie spod świateł zawstydza osobówki
- Długi ID.Buzz nie jest idealnym samochodem do miasta
- A wadą poważną ID.Buzza jest…
- Ile zatem pali długi ID.Buzz w warunkach zimowych?
- Volkswagen ID.Buzz w wersji long – dla kogo jest ten samochód?
- Volkswagen ID.Buzz Pro 210 kW w wersji przedłużonej – dane techniczne
Jest świetny, kupmy sobie takiego – pół żartem, a może całkiem serio zaproponowała moja żona, gdy pojeździliśmy chwilę ID.Buzzem w wersji long. – Ale przecież właśnie sprzedaliśmy busa, bo był za duży, a ten jest przecież dużo większy – próbowałem oponować. – Nie szkodzi, że duży, wcale nie jest za duży, jest przecież taki ładny…
Wydłużony VW ID.Buzz ma to, czego nie ma krótsza wersja
Oto oferta dla tych, którzy poczuli się rozczarowani pierwszą dostępną w Europie wersją ID.Buzza, minibusa w stylu retro nawiązującego do modelu T2 z początku lat 50. XX wieku. Nowy ID.Buzz w wersji LWB (z przedłużonym rozstawem osi) ma to, czego nie ma krótsza wersja: trzy rzędy siedzeń dla siedmiu osób i jest prawdziwym minibusem z rozsądnie konfigurowalnym wnętrzem.
Krótki ID.Buzz w praktyce nie był znacząco bardziej pojemny i praktyczny od licznych obecnych na rynku kombiwanów: dwa miejsca z przodu, trzy w drugim rzędzie, a za nimi pojemny bagażnik – tyle. Od auta w tym kształcie oczekujemy czegoś więcej: trzech rzędów siedzeń i możliwości "meblowania" wnętrza. Oto on.
Volkswagen ID.Buzz jest większy, niż się wydaje
Dłuższy ID.Buzz może tak nie wygląda, ale jest to naprawdę duży samochód – to mastodont o długości 496 cm. To dokładnie o 25 cm więcej niż mierzy krótki ID.Buzz, taka jest również różnica w rozstawie osi – to naprawdę robi różnicę. Dłuższa wersja ma rozstaw osi 3239 mm. Jeśli chodzi o rozmiary i proporcje, dłuższy ID.Buzz od razu przywodzi mi na myśl Hyundaia Starię. Staria – nowy na polskim rynku minibus koreańskiej marki – ma zupełnie inny styl, ale pod względem pojemności i "wypasienia" jest podobna (choć, podkreślmy, stylowo zupełnie inna – ID.Buzz jest jajcarsko-rodzinny, a Staria to auto prezentujące styl biznesowy, które robi świetne wrażenie w inny sposób niż ID.Buzz. Tylko tak: nieco dłuższy od ID.Buzza Hyundai Staria ma w trzecim rzędzie kanapę, której nie da się wyjąć, można jedynie złożyć jej oparcie, a zatem bagażnik ma zawsze skromniutki; Staria w Polsce nie może też mieć haka holowniczego, nie przewieziesz więc nią roweru. ID.Buzz ma w trzecim rzędzie dwa osobne, składane i demontowalne fotele, a hak może mieć wysuwany elektrycznie. Staria ma skromny silnik benzynowy 1.6 (to hybryda), a ID.Buzz to elektryk. To więc zupełnie inne auta, ale wielkością do siebie z grubsza pasują – są, jak na polskie warunki, wielkie, a do tego zaprojektowane w sposób odbiegający od tego, z czym kojarzymy "zwykłe" minibusy.
Volkswagen ID.Buzz – nowoczesny samochód w stylu retro
Volkswagen ID.Buzz, gdyby pozbawić go na chwilę ekranu, który wygląda jak hołd złożony potencjalnym klientom w Państwie Środka uwielbiającym ekrany odstające od deski rozdzielczej, wyglądałby niezwykle skromnie, jakby cofnął się w czasie. Nic bardziej błędnego: ID.Buzz jest minibusem nowoczesnym, wszystkomającym, a wiele z zastosowanych w nim rozwiązań sprytnie ukryto, aby nie zaburzać retro-dizajnu. To choćby listwa LED-owa w desce rozdzielczej, która czerwonym światłem ostrzega przed niebezpieczeństwem, zielonym informuje o postępie ładowania, białym…, itd. Podczas jazdy, gdy nic się nie dzieje, element ten pozostaje zupełnie niewidoczny.
W kokpicie właściwie nie ma miejsca na mechaniczne pokrętła czy przełączniki. Większością funkcji, np. systemem Auto Hold czy ustawieniami elementów wyposażenia, sterujemy za pomocą ekranu.
Sprytnie wygospodarowano miejsce na telefon – na prawo od kierownicy mamy szparę w desce rozdzielczej, w którą wsuwamy telefon, a jest on przytrzymywany w miejscu przez gumowy element. Jest tam też ładowarka indukcyjna, która działa doskonale.
Volkswagen ID.Buzz w wersji long jest prawdziwym minibusem
ID.Buzz ma płaską podłogę, jak na minibusa przystało, od frontu po sam tył. Pośrodku dolnej części deski rozdzielczej mamy klapkę, która kryje uchwyt na kubki (zmieszczą się nawet takie duże, amerykańskie). Klapkę można zamknąć, by mieć czystą formę oraz swobodne przejście z lewej strony auta na prawą. Podobnie wielofunkcyjny stolik pomiędzy przednimi fotelami łatwo wyjąć, jeśli ktoś potrzebuje mieć przejście z przodu na tył. Środkowa kanapa dzielona jest w stosunku 60:40, a moduły te są niezależnie przesuwane i składane. Trzeci rząd to dwa niezależnie fotele, które można złożyć i można też wyjąć. Gdy się je tylko złoży, wraz z półką ustawioną w bagażniku tworzą one płaską powierzchnię. Półkę tę oczywiście można odkręcić w dwie minuty i – po wyjęciu foteli – uzyskać wolną przestrzeń ładunkową. Można ją też odchylić, jeśli pozostawiamy fotele, albo obciążyć bagażem. Tak powinno być.
W tylnej części kabiny mamy sterowniki klimatyzacji umieszczone nad bocznymi szybami, a wszystko zaprojektowane w takim nieco hippisowskim, a jednocześnie nowoczesnym stylu. Dzieci są zachwycone, żona zachwycona…
Ale jak to jeździ – oto jest pytanie.
Volkswagen ID.Buzz w sprincie spod świateł zawstydza osobówki
Volkswagen ID.Buzz może mieć napęd na tylną oś (tak jak testowy egzemplarz) albo mocniejszy silnik i napęd na cztery koła. Szczerze powiedziawszy, to już wersja z napędem na tył ma takie przyspieszenie i tak się ładnie zbiera w ruchu miejskim, że nic więcej nie potrzeba. Minibusów z dieslem o lepszych osiągach (ID.Buzz rozpędza się do setki w 7,9 s) właściwie nie ma, a przecież mocniejszy ID.Buzz potrzebuje na sprint do od zera do 100 km/h jeszcze mniej, niewiele ponad 6 sekund… Takie są zalety prądu, to brzmi po prostu pięknie, prawda?
Co do jazdy, to zawieszenie ID.Buzza jest dostrojone – jak dla mnie – znakomicie, po prostu wzorowo: uzyskano optymalną sztywność, która nie odbiera komfortu, a pozwala na zdecydowane manewry; zawieszenie ID.Buzza jest przy tym przyjemnie ciche. Ciche jest też wnętrze – rzecz nieoczywista w minibusie.
Długi ID.Buzz nie jest idealnym samochodem do miasta
Nie jestem natomiast przekonany do widoczności z wewnątrz – wysoko poprowadzona dolna linia szyb (wiadomo: nawiązanie do Volkswagena T2 sprzed kilkudziesięciu lat) nieco odbiera komfort jazdy w mieście; z tej przyczyny w auto trzeba się wjeździć, nauczyć obserwować drogę z wyprzedzeniem, więcej korzystać z lusterek.
Jako że samochód jest duży – długi i szeroki – parkuje się nim powoli i ostrożnie, a wjeżdżając tyłem w wąską bramę, trzeba się liczyć, że jeśli manewr ten wykonamy ze zbyt dużą pewnością siebie, system asystujący wykona za nas awaryjne hamowanie, interpretując okoliczności jako groźbę kolizji np. ze słupem.
Ogólnie jednak ID.Buzzem LWB jeździ się bardzo miło, choć do parkowania w centrum miasta nie jest to wymarzony samochód: jest po prostu duży, długi i szeroki. Dlatego, jeśli chcecie mieć sympatycznego Volkswagena, a nie potrzebujecie 7 miejsc lub dużej przestrzeni bagażowej, jednak rozważcie krótszą wersję…
A wadą poważną ID.Buzza jest…
Wadą jest to, że ID.Buzz jest elektrycznym minibusem z wszystkimi tego konsekwencjami. Testowałem go w temperaturach zimowych (ok. 0 stopni Celsjusza), parkując go albo w firmowym garażu (ok. 10 stopni C), albo na zewnątrz. To ma potężne konsekwencje, bo ogrzanie takiego "słonia" kosztuje mnóstwo energii. Gdy włączy się ogrzewanie kierownicy, podgrzewanie foteli i ogrzewanie wnętrza, przez pierwsze kilka minut wyposażenie to ciągnie blisko 10 kW. Z czasem zużycie energii spada, ale raczej nie poniżej 3 kW.
Jeżeli jeździmy po mieście, ma to wpływ jedynie na koszty jazdy, zasięg nie będzie problemem dla większości użytkowników. Jadąc w trasę lepiej jednak mieć przed wyjazdem samochód podłączony do ładowania – wtedy nagrzeje się, korzystając z zewnętrznego źródła energii i jednocześnie oszczędzając zasięg. Co nie rozwiązuje wszystkich problemów, bo podczas jazdy z większą prędkością ogrzanie wnętrza okazuje się jednak wyzwaniem, które rodzi kolejne wyzwania.
Ile zatem pali długi ID.Buzz w warunkach zimowych?
- w mieście na trasach rzędu 15 km trudno zejść poniżej 30 kWh na 100 km; zużycie bywa nawet wyższe – 32-36 kWh/100 km.
- w mieście na trasach rzędu 25 km udaje się zejść nieznacznie poniżej 30 kWh/100 km, ale nie jest to regułą – temperatura otoczenia ma znaczenie decydujące
- Poza miastem – na autostradzie – "mojego" ID.Buzza testował red. Mateusz Pokorzyński. Wyszło mu… 34 kWh na 100 km, przy czym najpierw przez dłuższy czas jechał 120 km/h, a gdy zorientował się, że nie dojedzie w ten sposób do ładowarki, zwolnił do setki, zawczasu włączając podgrzewanie baterii, aby móc ładować się dużą mocą. No to jest… masakra, która zresztą jest problemem wszystkich samochodów elektrycznych z wnętrzem o dużej kubaturze: latem trzeba to schłodzić, a zimą ogrzać. Wtedy zasięg spada poniżej 250 km – realnie po 200 km trzeba już mocno rozglądać się za ładowarką.
Przy takim zużyciu prądu zasadne jest też zwracanie uwagi na koszty ładowania. Przy korzystaniu z szybkich ładowarek przy autostradzie jazda takim samochodem robi się nieracjonalnie droga – jedziesz wprawdzie wolniej niż dieslem, ale za to kosztuje cię to nawet dwa razy więcej. Oczywiście, ładując auto w domu, zapłacimy za jazdę ID.Buzzem mniej.
A dodać trzeba, że samochód nie jest tani sam w sobie: cena takiego ID.Buzza zaczyna się od 291 tys. 500 zł brutto, testowy egzemplarz wraz z dodatkowym wyposażeniem kosztuje 372 tys. zł. W tej cenie będą jednak 21-calowe koła, elektrochromatyczny szklany dach, reflektory matrix, podświetlane listwy między reflektorami, elektrycznie otwierane drzwi i tylna klapa, rozbudowany system nagłaśniający i inne fajne rzeczy. Co nie zmienia faktu, że jest to drogi samochód.
Volkswagen ID.Buzz w wersji long – dla kogo jest ten samochód?
Wnosząc po wyglądzie, wystroju wnętrza, biorąc pod uwagę walory praktyczne samochodu – jest to idealne auto rodzinne. A jednak w rodzinie taki samochód zwykle zabiera się na dłuższe wyjazdy, na wakacje. Niski zasięg podczas zimowej pogody i potencjalnie niezbyt wysoki podczas jazdy w upale nie wygląda jednak dobrze w tym kontekście.
Jest to zatem materiał na samochód firmowy: do wożenia VIP-ów na lotnisko, do podwożenia gdziekolwiek gości hotelowych. Wszędzie, gdzie samochód może dużo jeździć po mieście i gdzie nieistotny jest autostradowy zasięg, ID.Buzz może się sprawdzić – zwłaszcza gdy ważne jest, aby nie spalać benzyny czy oleju napędowego, aby być eko i mieć styl.
W dalszą drogę wziąłbym jednak inny samochód, nawet jeśli ID.Buzz bardzo dobrze jeździ w warunkach autostradowych i strasznie mi się podoba. Niestety, napęd elektryczny jest wciąż dla busa ograniczeniem, nawet skromny napęd hybrydowy jest w takim pojeździe nieporównywalnie lepszą opcją. Ale ID.Buzz jest elektryczny – i co zrobić?
Volkswagen ID.Buzz Pro 210 kW w wersji przedłużonej – dane techniczne
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | elektryczny |
Moc silnia/moment obrotowy | 210 kW/286 KM/560 Nm |
Pojemność akumulatora | 86 kWh |
Skrzynia biegów i napęd | Przekładnia 1-biegowa/napęd na tył |
Prędkość maksymalna | 160 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,9 s |
Wymiary (dł./szer./wys.) | 4962/1985/1924 mm |
Masa własna/dmc | 2751 kg/3340 kg |
Maksymalna moc ładowania prądem stałym | 200 kW |
Zużycie energii na 100 km/zasięg (dane fabr.) | 20,4 kWh/467 km |
Pojemność bagażnika/długość ze złożonymi oparciami | 1340 l |
Cena (wersja Pro, wydłużona) | od 291 tys. 547 zł brutto |