W ciągu lat mały miejski model kilka razy zmieniał swój status. Najpierw był prawie nieosiągalnym środkiem samodzielnego transportu Polaków, by następnie stać się stałym obiektem poruszającym się po na naszych drogach. Gdy do łask weszły nowsze większe i przede wszystkim wygodniejsze modele, jazda „Malczanem” stała się wręcz pośmiewiskiem. Teraz na samochód patrzymy z rozrzewnieniem, przypominając sobie lata młodości. Model wraca do łask i trzeba przyznać, że tam gdzie się pojawi, budzi spore zainteresowanie.
Produkcja Fiata 126p w Polsce rozpoczęła się 6 czerwca 1972 roku w Bielsko-Białej, następnie dołączyła produkcja w Tychach. Model przez długi czas zjeżdżał z linii montażowych polskich fabryk, bo aż do 22 września 2000 roku. Obecnie niektórym trudno zrozumieć, jak mały głośny samochodzik o spartańskim wnętrzu i z prawie nieistniejącym bagażnikiem mógł być marzeniem prawie każdego Polaka. A jednak. W naszym kraju wyprodukowano ponad 3 mln sztuk kultowego autka!
Za samochód trzeba było zapłacić 69 tys. zł, co stanowiło sporą sumę przy średniej krajowej wynoszącej 3,5 tys. złotych. Polak musiał przeznaczyć 20 takich średnich miesięcznych wypłat. Dla porównania spadkobierca Malucha, czyli Fiat 500 kosztuje obecnie ok. 37 tys. zł i przy obecnej średniej krajowej wystarczy niecałe 10 pensji. Same pieniądze jednak nie wystarczały. Były to bowiem czasy talonów i aby znaleźć się w posiadaniu samochodu, trzeba było jeszcze dostać przydział.
Fiat 126p był wykorzystywany praktycznie do wszystkiego. Nikogo nie obchodziło, że z trudem wchodziły do niego 4 osoby. Maluch bił wszelkie rekordy wielkości przewożonego ładunku i konfiguracji podróżujących pasażerów. Widok Fiata ciągnącego sporą przyczepę czy też wariantu z pługiem śnieżnym też chyba raczej nikogo nie dziwił.
Napęd modelu pochodził od dwucylindrowej jednostki o zapłonie iskrowym o pojemności 594 cm3, która generowała 23 KM. Silnik chłodzony powietrzem został umieszczony z tyłu samochodu i za pomocą 4-biegowej przekładni przekazuje napęd na tył. Później instalowano silnik o pojemności 652 cm3 oraz mocy 24 KM, który następnie wzmocniono do 30 KM. Na szaleństwa Maluchem na szosie raczej nie liczmy. Rozpędzenie go do 100 km/h trwa prawie w nieskończoność, a dokładniej… 56 sekund. Maksymalna prędkość w zależności od wersji wynosiła 105 do 120 km/h. Apetyt na paliwo nie jest natomiast najgorszym wynikiem i wynosi ok. 6-7 l/100 km.
Za ile teraz można kupić Malucha? Używane egzemplarze można właściwie kupić za grosze, nawet do 2 tys. zł. Nie będą to jednak wersje „igła”. Jeśli zależy nam na zadbanym i wyremontowanym samochodzie, ceny mogą przekroczyć nawet 20 tys. zł. Rezygnacja z komfortu dotyczy tutaj nie tylko samego podróżowania. W modelu ciężko znaleźć element, który się nie psuje. Najczęstsze problemy dotyczyły rozruchu, słabych hamulców i elektryki. Lista usterek jest bardzo długa, a normą stały się m.in. wycieki oleju, problemy z alternatorem, amortyzatorami, wahaczami, układem zawieszenia silnika, gaźnikiem i pompą paliwową.
Trudno jest też znaleźć egzemplarz, w którym rdza nie dała się we znaki i dotyczy to zarówno nadwozia, jak i podwozia. W renowację 126p najprawdopodobniej trzeba będzie włożyć znacznie większą kwotę pieniędzy, niż zapłacimy za sam samochód, a dodatkowo sporo cierpliwości i serca.
Gdy wybór pada na Malucha, nie dzieje się to z potrzeby znalezienia samochodu do codziennego przemieszczania się. Pojazd stał się wręcz stylem życia i stawiają na niego przede wszystkim pasjonaci, którym niestraszne niewygody jazdy.