Kalendarz imprez motoryzacyjnych drastycznie zmienił się dwa lata temu wraz z wybuchem pandemii koronawirusa. Wiele imprez zostało odwołanych. Teraz historyczna motoryzacja powraca do hucznych fet i sezonu pełnego eventów oraz wyścigów. Jednym z wydarzeń, które wraca do łask było odwiedzone przez nas Espíritu de Montjuïc w Barcelonie.
F1: seria Master Racing
W czasie słonecznego kwietniowego weekendu na torze w Montmeló byłem świadkiem spektaklu klasycznego motorsportu najwyższej próby. Podczas trzydniowej imprezy odbyły się aż dwa wyścigi z serii Masters Racing Legends, w których rywalizują bolidy F1 z lat 1966 - 1985 r. Obok klasycznych wyścigówek Formuły pierwszej w pit stopie na torze Barcelona-Catalunya pojawiły się również maszyny startujące w Masters Endurance Series (bolidy znane z Le Mans), a także cała masa przygotowanych do jazdy po torze youngitmerów, wśród których dominowały klasyczne Porsche 911.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoF1: pit-stop pełen legend
Chyba nie muszę nikomu mówić, że możliwość wejścia do pit stopu pełnego samochodów Formuły 1 to niezapomniane przeżycie. Najpierw moją uwagę przykuły "młodsze" bolidy. I tak widok karbonowego McLarena MP4/1 ze zdjętymi panelami nadwozia sprawił, że momentalnie nabrałem jeszcze większego szacunku do "kosmicznych" technologii stosowanych w F1 aż cztery dekady temu. Ale pomalowane w biało-czerwone barwy znanej marki papierosowej McLareny to był jedynie przedsmak atrakcji, ponieważ wśród zgromadzonych maszyn w paddocku były jeszcze Williamsy FW07C, FW08 i FW08C oraz piękny, czarno-złoty Lotus 91. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Po pierwsze fakt, że klasyczny bolid F1 można użytkować bez całego pomieszczenia systemów "podtrzymujących życie". Dziś wyścigówki żyją w "inkubarotach", a kiedyś wystarczało kilka skrzyń z narzędziami i zapas opon. Drugą niespodzianką były gabaryty tych piekielnie mocnych "single-seaterów" (z ang. samochód jednoosobowy) - spodziewałem się, że będą bardziej rozłożyste i po prostu większe.
F1: tym bolidem jeździł James Hunt, a tamten ma sześć kół
Wśród starszych samochodów wrażenie wywarły na mnie szczególnie dwa: biały Hesketh 308 oraz 6-kołowy Tyrrell P34. Hasketh to oryginalny egzemplarz z 1974 r., a więc jeździł mistrz świata Formuły 1 - James Hunt. W rozmowie z zespołem mechaników dowiedziałem się również, że dokładnie ten samochód "grał" w filmie Rush z 2013 r., a to z kolei oznacza, że za jego kierownicą siedziała inna znamienita postać — aktor Chris Hemsworth, który grał Hunta. A więc tak — tym samochodem jeździł "Thor"! Pamiętajmy, że Hemsworth znany jest z roli bajkowego herosa w serii filmów studia Marvel. Nieco mniej dobre wieści mam o 6-kołowym Tyrrellu. Co prawda niebieski egzemplarz posiada wymagany przez regulamin certyfikat FIA Historic Technical Passport, ale nie jest to oryginał, a "jedynie" certyfikowana replika. Co nie zmienia faktu, że dla niewprawionego widza, to właśnie "dziwny" 6-kołowy P34 prezentował się najbardziej egzotycznie.
F1: klasyki w natarciu
Podczas Espíritu de Montjuïc 2022 odbyły się dwa wyścigi historycznych F1. Każdy z nich miał 15 okrążeń po pełnej pętli katalońskiego toru. Pierwszą rundę wygrał Steve Hartley w McLarenie MP4/1. Drugi wyścig padł łupem Lukasa Halusy w Williamsie FW08.
Masters Endurance Series, czyli klasyki z Le Mans
Auta wyjeżdżały na tor w grupach. Gdy F-jedynki opuszczały nitkę, to na pętli pojawiały się maszyny z Masters Endurance Series. To klasa, gdzie walczą wszystkie samochody, które kwalifikowały się do udziału w głównych imprezach wyścigów długodystansowych (FIA Sports Car Championship, IMSA, Sports Racing World Cup, International Sports Racing Series, FIA World Endurance Championship, LMES, ELMS , ALMS, ILMC) w latach 1995 - 2016 r. Nie kwalifikują się jedynie hybrydy — to mi się podoba! Tym razem pierwsze miejsce wywalczył Christophe d’Ansembourg w 650-konnym potworze Lola-Aston martin DBR1/2 z silnikiem V12. Na drugiej pozycji zameldował się 700-konny Peugeot 908 kierowany przez Kritona Lendoudisa. Dlaczego o nim wspominam? Ponieważ ten Peugeot ma silnik wysokoprężny. To ciekawe, że jeszcze niedawno diesle wygrywały wyścigi, a dziś są najbardziej znienawidzonym reliktem ery aut spalinowych. Wśród rywalizujących maszyn mogłem podziwiać też takie cacka jak m.in. Lola-Mazda B12/60, Zytek 09S, Ligier JSP2, Ligier JSP3, Ferrari 458 GT3, Porsche 962, Dallara-ORECA DO05, czy Mosler MT900R.
Klasyczny motorsport na tym poziomie jest tylko dla wybranych
Klasyczny motorsport to piękne widowisko, ale przede wszystkim jest to niesamowicie kosztowna "zabawa". Podczas gdy w aktualnych seriach wyścigowych można liczyć na wsparcie sponsorów i ważne zwycięstwa, to w klasach zarezerwowanych dla klasyków praktycznie nie ma mowy o szerokich strumieniach gotówki od reklamodawców. Nie oszukujmy się, to ekstremalnie drogi oraz elitarny sport tylko dla wybranych.
Ryk silnika F1 zostaje w pamięci na całe życie!
Niezmiernie miło było wziąć udział w tym wyjątkowym wydarzeniu i zobaczyć z bliska te potwory. To świat, w którym nikt nie słyszał o "elektryfikacji", a prąd jest potrzebny zasadniczo tylko odpalania silników. Jakich? Głównie kultowych "V-ósemek" Cosworth DFV i sześciocylindrowych bokserów Porsche. Teraz już wiem, dlaczego na nagraniach z torów F1 wszyscy noszą zatyczki lub nauszniki! Ryk tych motorów dosłownie ogłusza i zapada w pamięć na zawsze!