Dobrze by było, żeby w kraju, w którym auto będzie sprzedawane, jego nazwa nie miała dodatkowych znaczeń – całe szczęście, że Toyota w Niemczech w ofercie ma Yarisa, a nie, tak jak w Stanach, model Vitz (po niemiecku znaczy to tyle, co dowcip).
Oczywiście, zawsze też można iść w zaparte i udawać, że nic się nie dzieje, jak robi to pewna firma produkująca żarówki (wiecie która) albo Nissan ze swoim najpopularniejszym crossoverem, którego nazwy nie potrafi prawidłowo zapisać niemal pół Europy.