W 1970 roku dla BMW rozpoczął się nowy, znakomity okres w dziejach monachijskiej firmy. Do działu projektowania karoserii trafił znany francuski stylista Paul Bracq, który wcześniej pracował dla Citroëna. Później dla Mercedesa stworzył jego najdroższy pojazd - 600. Opracował także model 230SL - popularnie zwany Pagodą - 220S Coupé oraz serię W108. W firmie Brissonneau et Lotz odpowiadał za projektowanie TGV -jednego z najszybszych pociągów świata.
Agresywne i eleganckie, czyli BMW serii 6
W monachijskim okresie działalności Paula Bracqa jednym z największych sukcesów była seria 6 (E24). Jej prezentacja odbyła się w 1975 roku. W następnym sezonie samochód pojawił się w salonach - wersje 630 i 633. W roku 1978 do gamy produkcyjnej wprowadzono model 635 CSi z 3,5-litrowym silnikiem, który przetrwał aż do połowy lat 90. XX w.
Nowa "szóstka" zachwycała swym stylem. Była jednocześnie niesamowicie agresywna i wyrafinowanie elegancka, lekka, ale zarazem potężna. To co obiecywał wygląd, auto potwierdzało na drodze.
Na rasowe, sportowe BMW trzeba było jednak poczekać do roku 1984. Wtedy to przedstawiono prawdziwą "bestię". Ta wersja zewnętrznie tylko nieznacznie różniła się od "cywilnego" odpowiednika. Na grillu oraz z tyłu auta pojawił się znaczek M, a pod przednim zderzakiem lekko pociągnięty w dół spoiler. Tylny, w kształcie niedużego, gumowego skrzydełka na górnej krawędzi bagażnika, znajdował się także na "cywilnej", 3,5-litrowej wersji. W sportowym modelu bagażnik był o 78 l mniejszy, z jego prawej strony w specjalnym schowku mieścił się duży akumulator 90 Ah.
Pod maską auta znalazł się 3,5-litrowy silnik o mocy 286 KM i z potężnym momentem obrotowym 340 Nm, wywodzący się z supersportowego coupé M1, które wprost stworzone było do wyścigów. Model M635 CSi także odniósł wiele liczących się sukcesów w sporcie samochodowym.
Pokładowy komputer i sonda lambda
Od roku 1972, czyli od pojawienia się na rynku serii 5, charakterystycznym elementem BMW stał się kokpit, którego środkową część skierowano w stronę kierowcy. Było to nie tylko interesujące rozwiązanie, ale także zwiększało komfort obsługi. Użytkownik nowego sportowego auta otrzymywał dużo więcej. Nawet dzisiaj niewiele pojazdów ma takie dodatki.
Kierowca BMW M635 CSi po naciśnięciu przycisku na konsoli otrzymywał dane o poziomie i ciśnieniu oleju, temperaturze silnika czy stanie okładzin hamulcowych. Ponadto komputer pokładowy informował go o wszelkich awariach lub konieczności dokonania przeglądu. Można było także zaprogramować prędkość, której nie należało przekraczać. Gdy auto jechało szybciej, rozlegał się ostrzegawczy sygnał. Luksusowe wyposażenie uzupełniała skórzana tapicerka, elektrycznie regulowane fotele i klimatyzacja. Można było także otrzymać auto z podgrzewanymi zamkami drzwi.
Samochód, oprócz komputera pokładowego, wyposażony był w inną nowość - w standardowy system ABS. Wprowadzono także, co miało ogromne znaczenie dla ochrony środowiska, elektroniczne sterowanie wtryskiem paliwa Bosch Motronic. Zastosowanie tego systemu umożliwiło przede wszystkim obniżenie zużycia paliwa aż o 18 proc. - dzięki temu wynosiło średnio 13 l/100 km. Opcjonalnie, głównie z myślą o rynku amerykańskim, montowano także sondę lambda i katalizator spalin. Niestety, obniżał on moc aż o 26 KM. Na takie wyposażenie zdecydowało się tylko 117 klientów.
Klasyczny rarytas nie tylko dla sportowców
Pomiędzy kwietniem 1984 r. a kwietniem 1989 r. zbudowano zaledwie 5855 egzemplarzy modelu, który występował pod nazwą BMW M635 CSi w Europie oraz bardzo rzadko i tylko w USA jako BMW 645 CSi. To klasyczne auto nawet dzisiaj swą sylwetką oraz osiągami wzbudza pożądanie u wielu miłośników nie tylko sportowych samochodów.
Galeria zdjęć
Bawarski ekspres, jak nazywano to auto, skutecznie konkurował ze swymi najgroźniejszymi konkurentami – Ferrari i Porsche
BMW M635 CSi jest zarazem niesamowicie agresywne i bardzo eleganckie. Wydaje się przeszklone i lekkie, ale potężna „przyklejona” do jezdni karoseria sugeruje wielką moc i znakomite osiągi auta.
Kiedy BMW przedstawiło swe coupé serii 6, klienci wprost oszaleli. To co obiecywał jego wygląd, auto potwierdzało na szosie. A gdy była to jeszcze superszybka wersja M...
nie można się pomylić: ten kokpit pochodzi z monachijskiej fabryki. Znakomita ergonomia, bogate wyposażenie, szerokie wnętrze oraz dobrze trzymające fotele to podstawowe cechy kabiny sportowego BMW.
Tu niepotrzebny był „automat”. Zmiana biegów sprawiała radość każdemu kierowcy sportowego M.
Taka regulacja przednich foteli w czasach, kiedy BMW M635 CSi zdobywało rynek, nie należała do powszechnie stosowanych.
Na tylnych siedzeniach bez problemów mogły zasiąść jedynie osoby o wzroście poniżej 185 cm.
Zestaw kontrolnych diod informował o ewentualnych usterkach oraz minimalnym poziomie oleju czy przepalonych żarówkach.
Oczywiście, w bogatym wyposażeniu tego sportowego samochodu nie mogło zabraknąć także markowego radioodtwarzacza.
Arcydzieło techniki: rzędowa „szóstka” pochodząca z modelu M1 pozwalała rozpędzić się do 100 km/h w nieco powyżej 6 sekund.