Opel był na szczycie, kiedy w 1970 roku w salonach pojawiła się Ascona. Nowy model stanowił doskonały przykład tego, jak General Motors – firma matka Opla – potrafiło ciąć koszty, używając takich samych rozwiązań w wielu zupełnie różnych z pozoru autach.
Pierwotnie Ascona miała być następczynią Kadetta, ale z racji całkiem poważnego wyglądu tego modelu postanowiono, że będzie wypełniała lukę między Kadettem a znacznie większym Rekordem. Tylko w bezpośrednim porównaniu z Fordem Taunusem, który ma jeszcze więcej nawiązań do amerykańskiego stylu, Ascona wygląda na niewielkie auto.
To w niczym nie przeszkadza – kompaktowe limuzyny o sportowym zacięciu były wówczas w modzie. W najmocniejszej wersji, z silnikiem 1.9 pod maską i w sportowym malowaniu, Ascona SR uchodziła za poważną konkurentkę np. BMW 02. Najlepiej sprzedawały się oczywiście spokojniejsze odmiany – takie jak nasze auto testowe. Po prostu skromność na kołach, delikatnie tylko tu i tam przyozdobiona chromowanymi detalami, z plastikowym wnętrzem, bez drobnomieszczańskich drewnianych dodatków.
Wszystko jest do bólu praktyczne. A że z tyłu nie ma zbyt dużo miejsca? No cóż, rozstaw osi jest tylko o centymetr dłuższy niż w Kadetcie, więc mimo poprawnego rozplanowania wnętrza nie należy się spodziewać cudów. Opel w dawnych reklamach zachwalał Asconę jako samochód dla ludzi, którzy bardziej cenią sportowy charakter niż zewnętrzne ozdóbki.
Do takich założeń pasuje zawieszenie Opla – sprężyste, wcale nie „dziadkowe”, jak w wielu późniejszych modelach tej marki, świetne do szybkiego ścinania zakrętów. Tylko silnik jakoś nie chce pasować do tego sportowego zestawu.
Czterocylindrowa jednostka z wałkiem rozrządu w bloku i napędem rozrządu na łańcuch, brzmiąca jak maszyna do szycia i kojarzy nam się z Fiatem 125p, zachowuje się tak, jakby ktoś zatkał w niej szmatą kolektor dolotowy. Trudno tu mówić o sportowym temperamencie, ale ten silnik ma inną zaletę – dobrze traktowany jest niemal wieczny.
Podsumowanie
Opel Ascona to doskonały przykład na to, jak relatywnie małym kosztem, przy użyciu podzespołów stosowanych też w innych modelach, można stworzyć solidne i praktyczne auto. W środku nie ma zbyt dużo miejsca, ale samochód daje sporą przyjemność z jazdy, i to mimo przeciętnego, choć bardzo solidnego silnika.
Galeria zdjęć
Ascona wydaje się znacznie większa i poważniejsza od Kadetta, mimo że w rzeczywistości jest od niego dłuższa tylko o kilka milimetrów.
Bez sztucznego drewna i innych drobnomieszczańskich ozdobników, ale za to z czytelnymi zegarami, zatopionymi w morzu czarnego plastiku.
Fotele jak w małym aucie. Rzeczywiście są tak delikatne i niewygodne, jak te montowane w Oplu Kadetcie.
Solidny kawał techniki o imponującej trwałości. Można mu więc wybaczyć umiarkowany temperament.
Stalowe koło z chromowanym kołpakiem – kwintesencja mody z lat 70. Mimo sportowych aspiracji – opony w rozmiarze 165/80 R 13.
Zwykłą Asconę pokazywano w reklamach w towarzystwie jej rasowych, sportowych odmian.
Kiedyś nazwy aut coś znaczyły: Ascona to miejscowość nad jeziorem Maggiore, a 1.6 oznacza w tym przypadku pojemność silnika.
Opel Ascona to doskonały przykład na to, jak relatywnie małym kosztem, przy użyciu podzespołów stosowanych też w innych modelach, można stworzyć solidne i praktyczne auto. W środku nie ma zbyt dużo miejsca, ale samochód daje sporą przyjemność z jazdy, i to mimo przeciętnego, choć bardzo solidnego silnika.