Wszelkie prace związane z kosmetyką samochodową są bardzo wdzięczne, bo efekt jest natychmiastowy i zazwyczaj spektakularny – brudne auto, które odzyskuje blask, zawsze bardzo cieszy właściciela. Poza tym jeśli nie mamy żyłki mechanika, przygotowanie auta do zimowego postoju to najlepszy sposób, by przedłużyć jego dobrą kondycję i zapobiec niepotrzebnemu niszczeniu.
Poniższe zestawienie czynności niektórym doświadczonym posiadaczom zabytków może się wydać oczywiste, ale nawet im radzimy do niego zajrzeć – czy odstawiając swój samochód na długi zimowy postój, na pewno zrobiliście wszystko? Nowych właścicieli klasyków zapewniamy, że stosowanie się do naszych wskazówek pozwoli uniknąć niespodzianek na wiosnę.
Nasza rada: jeśli chcecie właściwie przygotować samochód do „zimowego snu”, dajcie sobie na to dużo czasu! Dwie godziny na pewno nie wystarczą. Nie warto się spieszyć, bo można o czymś zapomnieć, a konsekwencje naszego pośpiechu zauważymy dopiero na wiosnę. Poza tym praca przy zabytkowym aucie to sama przyjemność, a przygotowanie do zimy to często ostatnia okazja przed mrozami, by z nim dłużej poobcować.
Galeria zdjęć
Namoczmy także dobrze błoto w nadkolach i felgi – pył z okładzin hamulcowych jest wyjątkowo agresywny dla lakieru. Pamiętajmy, by nie używać wody z szamponem po myciu felg do niczego innego i do dalszej pracy przygotować sobie nowy roztwór.
W żadnym wypadku nie myjmy auta kuchennym płynem do naczyń, gdyż rozpuszcza on wtarte wcześniej środki! Do nakładania piany używamy miękkiej szczotki.
Po umyciu zewnętrznych płaszczyzn warto zadbać także o niewidoczne po zamknięciu drzwi części progów, okolice maski silnika i klapy bagażnika.
Po spłukaniu piany nie pozostawiamy auta, by samo wyschło, gdyż na lakierze powstaną wówczas nieładne plamy. Ściągaczką zbieramy stojącą na pojeździe wodę.
Sprężonym powietrzem pozbywamy się wody z zakamarków.
Resztę wycieramy miękką bawełnianą szmatką.
Gdy nadwozie jest suche, zaczynamy woskowanie. Jeśli temperatura otoczenia nie przekracza 15 st. C, nie warto używać tzw. twardych wosków, bo ciężko będzie je rozprowadzić. Nakładanie wosku nie może odbywać się na słońcu!
Odkurzamy auto, a przy okazji sprawdzamy, czy wykładziny nie są wilgotne. Jeśli tak, warto włożyć do wnętrza domowy wentylator z nadmuchem ciepłego powietrza. Sprawdźmy też, czy w schowku nie zostało coś, co może nie przetrwać zimy w garażu, np. latarka na baterie.
Jeśli obieg cieczy chłodzącej był napełniony wodą, to mamy ostatni moment, by zastąpić ją niezamarzającym płynem. Warto też włączyć ogrzewanie wnętrza, gdy pracuje silnik (otworzyć zawór nagrzewnicy), by cały układ napełnił się płynem. Nie zapomnijmy też o zbiorniku spryskiwacza szyb.
Na koniec, gdy silnik ostygnie, pokrywamy go preparatem z silikonem, by jego elementy i cały osprzęt nie złapały rdzawego nalotu. Najlepszy do tego celu jest zwykły sprej do kokpitu – ważne, by był z silikonem. Nie pryskajmy na pasek klinowy!
Choć nie zamierzamy raczej użytkować auta zimą, warto pokryć wszystkie gumowe uszczelki drzwi specjalnym środkiem. To samo robimy z uszczelką klapy bagażnika. Pamiętajmy tylko, by nie były one wilgotne. Po wprowadzeniu auta do garażu radzimy nie domykać drzwi, by uszczelki nie były niepotrzebnie dociśnięte nimi.
Chromy możemy zabezpieczyć przy użyciu specjalnych preparatów do elementów chromowanych lub zwykłego spreju do kokpitu – ważne, by był on z silikonem (warto zajrzeć do opisu na opakowaniu, bo na rynku są też dostępne „kokpit-spreje” bez tego składnika). Po nałożeniu preparatu rozprowadzamy go szmatką.
Przed odstawieniem auta dopompowujemy koła przynajmniej o 0,5 bara więcej, niż przewiduje instrukcja użytkowania – zapobiegniemy dzięki temu odkształceniu opon.
Nowoczesne paliwa mają biododatki, które absorbują wodę z powietrza. Warto więc uzupełnić zbiornik do pełna, by nie dać im takiej szansy! W przypadku aut z silnikami wysokoprężnymi należy wcześniej użyć środka zapobiegającego wytrącaniu się parafiny z oleju napędowego. Ważne, by po takim zabiegu silnik chwilę popracował – dzięki temu paliwo z dodatkiem znajdzie się też w przewodach i pompie.
Przyjmujemy, że auto, które odstawiamy na „zimowy sen” nie jest nafaszerowane elektroniką i odłączenie akumulatora nie spowoduje zmiany nastawów komputera sterującego silnikiem. Na zimę radzimy wyjąć akumulator z auta i podłączyć go do specjalnej ładowarki, która bardzo małym prądem będzie w razie potrzeby doładowywać automatycznie baterię. Zapobiegnie to przedwczesnemu zasiarczeniu akumulatora.
Przed wstawieniem auta do garażu warto do wnętrza włożyć dostępny w marketach pochłaniacz wilgoci – jeśli po kilku tygodniach wkład pozostanie suchy, oznacza to, że nasz garaż jest odpowiednim miejscem do trzymania auta zabytkowego. Jeśli nie, to przyczyny trzeba też szukać w ewentualnych nieszczelnościach nadwozia i nagromadzeniu wody podczas letnich jazd
Przygotowanie auta do długiego postoju musi potrwać kilka godzin – jeśli ich nie masz, nie zabieraj się za to!
Garaż ogrzewany czy nie? Po takim przygotowaniu pojazdu nie ma to większego znaczenia. Ważne, by w pomieszczeniu, gdzie stoi auto, nie dochodziło do gwałtownych skoków temperatury, a co za tym idzie – wzrostu wilgotności powietrza. Musi być przede wszystkim sucho!
Po wszystkich zabiegach pielęgnacyjnych zakładamy na auto pokrowiec. Ważne, aby materiał, z którego go wykonano, „oddychał” i nie zatrzymywał wilgoci na aucie. Opończa ma służyć jedynie temu, by samochód w garażu się nie zakurzył. Jeśli nasz pokrowiec nie przepuszcza powietrza, lepiej w ogóle go nie zakładać, bo może to przynieść więcej szkód niż korzyści.