„R-czwórka” niesłusznie bywa porównywana do lektyki. Owszem, miękko zawieszone Renault przechyla się na zakrętach, ale za to zapewnia niezrównany komfort jazdy. To typowy miękki „francuz”.
W slalomie między pachołkami R4 zna tylko podsterowność. Czas 17,6 s do 80 km/h nie czyni z auta zawalidrogi, ale R4 brakuje mocy, jak i brzmienia. Tylko „kaczka” jeszcze wolniej człapie. Tymczasem kierowca ma dużo czasu, żeby zerkać na zbiór kolorowych lampek kontrolnych i – uwaga! – cyfrowy zegarek, który pasuje do tego wszystkiego jak pięść do oka.
Ogromny sukces 2CV na początku lat 50. zaskoczył nawet samego Citroëna. Konkurencja potrzebowała sporo czasu, żeby wymyślić godnego konkurenta. Dopiero w 1956 r. Renault rozpoczęło prace nad prostym autem dla ludu w stylu 2CV.
Największą zaletą R4 jest wszechstronność. W naszym porównaniu Renault zgarnęło dużo punktów za największe wnętrze, bagażnik i najniższy próg załadunku. Po złożeniu tylnej kanapy można dziś, w dobie iPada, Netflixa i Tindera, ogarnąć nawet przeprowadzkę. Gdy czwórka dorosłych pasażerów siedzi w tylnym rzędzie foteli, zaczyna brakować trochę miejsca na kolana, ale w tamtych czasach to i tak był luksus, że w tak małym samochodzie w ogóle mieściły się 4 osoby. A i dziś da się przeżyć dłuższą podróż w „R-czwórce”, bo miejsca nad głową jest dość.
60 lat temu Pierre Dreyfus, szef Renault, zażyczył sobie samochodu, który nadawałby się równie dobrze na wyboiste drogi prowincji, jak i na zatłoczone ulice Paryża. Miał być tak prosty w obsłudze, żeby żaden Francuz nie miał kłopotów z włączaniem urządzeń, a także naprawami. Wszechstronne wnętrze i pięcioro dużych drzwi dały początek tym planom.
Nasz samochód testowy to późne R4 GTL z 1987 r. Od zawsze jeździły nim kobiety, pewnie dlatego, że faceci trochę wstydzili się siadać za kierownicą tego pudełkowatego wozidełka. A przecież niesłusznie je skreślali – R4 ma oszczędny silnik, cztery zsynchronizowane biegi, porządne fotele i hamulce tarczowe z przodu. Łatwe manewrowanie, dobra widoczność i miękkie zawieszenie pewnie dodatkowo pomogły „R-czwórce” w zdobywaniu kobiecych serc.
Zawału serca można za to dostać podczas hamowania. R4 zatrzymuje się z prędkości 80 km/h dopiero po 51,5 m. Tylko Mini ma jeszcze gorsze hamulce. We współczesnym ruchu może to być niebezpieczne.
Sprzedaż Renault 4 w Niemczech zakończono już w 1988 r., jednak w innych miejscach na świecie auto było sprzedawane aż do 1992 r. Przez 31 lat powstało łącznie ponad 8 milionów egzemplarzy.
Galeria zdjęć
W latach 50. Renault chciało budować samochody takie jak... dżinsy – uniwersalne, wytrzymałe i funkcjonalne. Co z tego wyszło? „Czwórka”, czyli pierwszy mikrovan w historii.
„R-czwórka” niesłusznie bywa porównywana do lektyki. Owszem, miękko zawieszone Renault przechyla się na zakrętach, ale za to zapewnia niezrównany komfort jazdy. To typowy miękki „francuz”.
Uporządkowane miejsce pracy kierowcy z zegarami Jaegera, dużą popielniczką i deską rozdzielczą, która faktycznie jest... deską.
Koła zębate w pełni zsynchronizowanej 4-biegowej skrzyni obsługuje się lewarkiem przypominającym rękojeść rewolweru.
Najnowocześniejszym elementem R4 jest cyfrowy zegarek, który pasuje do tego auta tak, jak skręt do ust Jolanty Kwaśniewskiej.
Boczne szyby przesuwne pojawiły się w R4 w 1961 r. W aucie, które ma dwa rozstawy osi nie brakuje porąbanych rozwiązań i detali.
Typowo francuski spryt: w „kaczce” oparcie kanapy jest wyjmowane, w Renault R4 GTL można je wygodnie złożyć.
1100 cm3 i 34 KM wystarczają, żeby płynąć w ruchu, ale nic więcej. Silnik okazuje się trwały i ma charakterystyczny nosowy gang.
Sprzedaż R4 w Niemczech zakończono już w 1988 r., jednak w innych miejscach na świecie auto było sprzedawane aż do 1992 r. Przez 31 lat powstało łącznie ponad 8 milionów egzemplarzy.