- Mercedes W210 był nowoczesnym i wygodnym autem borykającym się z bardzo dużym problemem z korozją
- Mercedes jest ekologiczny, bo ulega biodegradacji – żartowała sobie konkurencja. Korozja była najpoważniejszym problemem marki w drugiej połowie lat 90.
- W 2004 roku kolejna katastrofa: hamulcowy system SBC, który potrafił odmówić posłuszeństwa w czasie jazdy
Połowa lat 90. w przemyśle motoryzacyjnym oznaczała czas strukturalnych oszczędności. Żadna okazja obniżenia kosztów produkcji nie pozostała niewykorzystana, szczególnie w Daimlerze. W Mercedesie walka o każdego feniga rozpoczęła się wraz z nastaniem rządów Juergena Schremppa w 1995 roku. Twardy menadżer miał na celowniku tylko jedno: zwiększenie wartości akcji przedsiębiorstwa. Aby tak się stało, należało drastycznie obniżyć koszty produkcji, a to niestety miało swoje konsekwencje w jakości wytwarzanych samochodów.
Klasa E W210 — dobre auto stało się porażką
Jednym z sensowniejszych ruchów mających na celu oszczędności wydawało się odejście od rzędowych silników 6-cylindrowych na rzecz jednostek V6. Dawało to możliwość montażu tego typu jednostek na tej samej taśmie co większych silników 8-cylindrowych. Kosztowo pomysł okazał się trafiony, ale nowe silniki V6, z 3 zaworami na cylinder, nie były ani wydajniejsze ani specjalnie mocniejsze z porównywalnymi rzędówkami.
Kolejną kwestią była konieczność przejścia na lakiery wodorozcieńczalne. Zapomniano jednak o jednym dość istotnym szczególe – lakiery te nie dają takiego zabezpieczenia przed korozją jak lakiery akrylowe i wymagają zupełnie innego przygotowania surowej karoserii. Do tego doszła jeszcze jedna wpadka – w zbiornikach, w których zanurzano karoserię przed lakierowaniem, zagnieździły się bakterie, które dodatkowo obniżały jakość powłok lakierniczych. To właśnie z tego powodu m.in. miłośnicy W124 szukają raczej aut wyprodukowanych przed 1993 rokiem.
W przypadku W210 problem korozji był jeszcze większy – już po 2-3 latach rdza pojawiała się na rantach drzwi, osłabiała mocowanie przednich sprężyn zawieszenia itd. Także tu za oficjalną przyczynę słabej jakości powłok podawano mikroby.
Duża akcja serwisowa ze względu na hamulce SBC
Mimo sceptycznych uwag branży w 1998 roku Daimler zdecydował się na kosztującą 38 miliardów marek fuzję z amerykańskim Chryslerem, która ostatecznie okazała się finansową katastrofą. Wartość przedsiębiorstwa drastycznie spadała aż do rozwodu w 2007 roku. Uzdrowienie firmy kosztowało kilka tysięcy miejsc pracy, a to wpłynęło na jakość produkowanych pojazdów. Zbiegło się to w czasie z lawinowym zgłaszaniem przez klientów problemów z korozją w W210 – niemieckie warsztaty ASO nie nadążały z wymianą i lakierowaniem drzwi w tym aucie. W 2004 roku wybuchł kolejny problem – ze względu na problemy z hamulcami SBC do serwisów wezwano 680 tys. klas E W211, SL-i R230 i CLS-ów C219. W wielu przypadkach nie skończyło się tylko na jednej wizycie, a to oczywiście wygenerowało olbrzymie koszty i bardzo źle wpłynęło na image firmy.
Obecnie produkowane samochody Mercedesa radzą sobie znacznie lepiej. W raportach TUV klasy A, B, C, SLK, GLK i GLC wypadają bardzo dobrze, z minimalnym odsetkiem usterek i awarii. W dużej mierze jest to zasługa Eckharda Cordesa, członka zarządu odpowiedzialnego za produkcję aut osobowych, który w 2004 roku rozpoczął prawdziwą jakościową ofensywę, której efekty cały czas są widoczne.
W W210 korozja pojawiała się już po 2 latach. Najłatwiej można było zauważyć ją na górnej ramce i dolnym rancie drzwi.
W 1998 roku Mercedes połączył się z Chryslerem. Fuzja kosztowała 38 miliardów marek i okazała się fiaskiem. Rozwód przeprowadzono w 2007 roku.
Mercedes jest ekologiczny, bo ulega biodegradacji – żartowała sobie konkurencja. Korozja była najpoważniejszym problemem marki w drugiej połowie lat 90.
Także klasa C W203 nie była wolna od „rudego” problemu.
Dopiero od 2004 roku auta te były lepiej zabezpieczone przed korozją.
W przypadku klasy A (W169) błąd w procesie produkcyjnym doprowadził do poważnych problemów.
Użycie złej masy uszczelniającej spowodowało, że korozja była widoczne dopiero w bardzo zaawansowanym stadium.
Produkcja typoszeregu 639 rozpoczęła się w 2003 roku.
Dość szybko okazało się, że i w tym aucie są problemy z zabezpieczeniem antykorozyjnym.
W 2004 roku kolejna katastrofa: hamulcowy system SBC, który potrafił odmówić posłuszeństwa w czasie jazdy.
W efekcie Mercedes wezwał do serwisów 680 tys. aut: klasy E (W211). SL (R230) i CLS (C219).
Dziś auta Mercedesa nie mają już takich problemów i w statystykach jakościowych są na wysokich pozycjach.